poniedziałek, 20 sierpnia 2012

10. Zakład i jego konsekwencje

Spokój. To słowo teraz najlepiej oddawało mój nastrój. Wiedziałam, że Jamesowi nie uda się mnie zaskoczyć. Nie miał najmniejszych szans, żeby wygrać zakład ze mną. Doskonale wiedziałam, czego mogę się po nim spodziewać. Zapewne stałby się strasznie miły i dobry dla wszystkich, ale na pewno już nie dałby mi spokoju. Możliwe też,  że znajdzie sobie nową dziewczynę, lub zacznie się przykładać do lekcji. Tego wszystkiego się po nim spodziewałam. Siedziałam sobie spokojnie w pokoju wspólnym i gdy tylko usłyszałam wrzaski Huncwotów byłam pewna, że zaraz będzie "Evans, umówisz się ze mną ?". Tego na pewno się po nim spodziewałam. Po chwili mym oczom ukazały się znajome twarze. Odruchowo oderwałam wzrok od książki, którą miałam na kolanach i zerknęłam na nich.  Byli absolutnie normalni. Już myślałam, że James wymyśli coś głupiego, żeby wygrać, ale nie. Nie zrobił tego.
- Co tam Ruda ? - Syriusz rzucił się na sofę w pokoju wspólnym.
- Ja również was witam - zaśmiałam się do nich.
Po chwili wszyscy usiedli obok mnie. Hmm... może Potter chciał chwilę poczekać ze swoim słynnym okrzykiem ? To przecież niemożliwe, żeby sobie odpuścił.
- Lilka, jedziesz do domu na święta ? - spytał Peter.
W tej chwili przypomniała mi się śmierć moich rodziców i złość Petunii. Łzy same napłynęły mi do oczu. Nadal miałam ją przed oczami krzycząca na mnie i Jamesa. Nie chciałam jej już więcej oglądać, ale tęskniłam za domem.
- Nie, raczej zostanę w Hogwarcie - byłam pewna, że Potter usłyszał ból w moim głosie, ale nawet nie drgnął. Jego twarz była pozbawiona wszelkich uczuć.  Poczułam dziwne ukłucie w okolicach serca. Zawsze przejmował się tym co mówiłam. Teraz nawet na mnie nie patrzył. Nie obchodziło go to.  - A wy co robicie w święta ? - zwróciłam się do wszystkich, ale patrzyłam tylko na okularnika.
- Ja wracam do domu ! - wypowiedział się od razu Peter. Zawsze był wesoły i miły, ale był także tchórzliwy i Syriusz perfidnie to wykorzystywał.
- Ja również wracam - tym razem usłyszała spokojny głosy Remusa. - Razem z Ann spędzamy święta u jej babci, ponieważ zostałaby ona sama na święta. Ja tam nie narzekam. Mieszka nad pięknym jeziorem. - dokończył blondyn.
- A wy ? - zwróciłam się do dwójki pozostałych Huncwotów.
- My jedziemy do Jamesa do domu. - głos zabrał Syriusz. - Wiesz przecież, że teraz tam mieszkam. - wiedziałam. Jakiś czas temu James mi o tym wspominał. Żałowałam tylko, że to nie od się teraz do mnie odezwał. Odkąd weszli cały czas milczał. Musiałam mu to przyznać, zaskoczył mnie. Tego się nie spodziewałam, że zacznie mnie ignorować. Ale nie mogłam się nic odezwać, może stracił głos ? Albo jest zmęczony. Wszystko jedno, on nie może robić tego specjalnie. Jeszcze wczoraj przy kolacji zachowywał się normalnie.
- Chłopaki idę się przebrać. Zobaczymy się na kolacji. - pożegnałam się.
- Pa, Lily - wykrzyknęło 3/4 Huncwotów. To było przykre.
Posłałam im jeszcze wymuszony uśmiech i wbiegłam po schodach na górę.
***

~Narracja trzecioosobowa~

Przyjaciele nadal siedzieli w pokoju wspólnym.
- James, poszła - odezwał się szybko Peter.
Ten jak na sygnał od razu zaczął zachowywać się normalnie. Jednak na jego twarzy malował się ból.
- Stary, dobrze, że na nią nie patrzyłeś. Nie wytrzymałbyś. Ona już prawie płakała jak Glizdek wspomniał o jej domu. - rzekł Łapa.
- Ja i tak cię podziwiam, że wytrzymałeś. - Remus nadal był spokojny. - Teraz już na pewno wygrasz zakład, widać, że ją zadziwiłeś.
- Ja dłużej nie dam rady, nie mogę patrzyć na nią smutną. to mnie dobija. - James był smutny, ale wiedział, że musi to zrobić, żeby wygrać. Ale czy było warto ? - Gdy tylko powie mi, że wygrałem zaproszę ją do mnie do domu na święta. Nie pozwolę, żeby była wtedy sama i siedziała w zamku.
- Słusznie James. - dodał Lunatyk. - Widać po tobie, że wydoroślałeś i się zmieniłeś, zaimponujesz jej tym.
- Nie sądzę, u niej to nie jest takie proste.  - Rogacz nadal był smutny. Ale poczuł się nieco lepiej, wiedząc, że już niedługo to się wszystko skończy i wygra randkę z Lily.
***

Dziewczyny siedziały w dormitorium i próbowały mnie pocieszyć, ale nie było to takie proste jak myślały.
- Lilka, spokojnie. On to robił specjalnie. Chce tylko wygrać zakład. Nie zasłużył, żebyś przez niego była smutna. - rzekła Ann.
- Och Ann co ty gadasz ? - spytała Katie - On cie kocha i to widać, a robi to nie dlatego, żeby wygrać, a raczej dlatego, żeby nie przegrać.
- Liluś, ona ma rację. On po prostu najzwyczajniej w świecie nie chce cię stracić. - pocieszała mnie Dorcas. Były kochane, zawsze gdy było mi źle, lub czułam się samotna mogłam do nic z tym przyjść. Były jak siostry. - Z resztą, ja zaraz się dowiem. - już chciałam zaprotestować, ale jej już nie było.
***

~Narracja trzecioosobowa~

Dorcas wpadła do dormitorium Huncwotów jak burza.
- Cześć kochanie, coś się stało ? - zapytał Łapa podbiegając do niej i delikatnie całując. Dor zwróciła się do Jamesa.
- Powiedz mi, ze robisz to tylko dlatego, żeby jej nie stracić. - miała do niego wyrzuty. Słuchać to było w jej na co dzień delikatnym, ale i stanowczym tonie głosu.
- Dorcas czy ty na prawdę myślisz, że ja mógłbym ją skrzywdzić i w taki sposób potraktować ? - odpowiedział pytaniem na pytanie Rogacz. - Ja sam już nie wytrzymuję, ale wiem, że tylko w taki sposób ją zaskoczę. To jedyne wyjście, żebym jej nie stracił.
- Muszę ci przyznać, że mnie również zaskoczyłeś. - przyznała mu rację. - Ale nie ciągnij tego za długo.
- To się skończy, gdy tylko ona przyzna mi, że ją zaskoczyłem. - wyszczerzył się Potter.
- Znając Lilkę zrobi to dziś podczas kolacji. Ona już dłużej nie wytrzyma w niepewności. - Ja już chyba lepiej pójdę, nie chcę się z nią przed kolacją spotkać. - dodał Rogacz. - Chłopaki idziecie ? -  spytał.
Remus i Peter od razu wyszli za nim, ale Syriusz stał dalej z Dorcas. Patrzył na nią jak nigdy dotąd. Z miłością. Zbliżył się do niej, aby móc jeszcze raz posmakować jej ust. Złączyli się w długim i namiętnym pocałunku. Syriusz podniósł ją i nie przestając całować przeniósł na swoje łóżko. Ona nie protestowała, ale jednak za chwilę miała przerwać tą chwilę.
- Syriuszu, przestań. - zaprotestowała dopiero, gdy zaczął rozpinać guziki jej bluzki. - Ja jeszcze nie zerwałam z Michael'em. Muszę to zrobić, ale nie mam odwagi. Boję się Syriuszu.
- Nie bój się, kocham cię. - Posadził ukochaną na swoich kolanach i lekko przytulił. - Bardzo cię kocham Dor.
- Ja ciebie też. - Przytuliła go tak samo delikatnie. - Idziemy na kolację ? - zaproponowała, a on od razu się zgodził i wyszli z dormitorium Huncwotów.

1 komentarz:

  1. Ciekawe, kiedy James wygra zakład (z góry zakładam, że to on będzie zwycięzcą :D). I jak będą wyglądały relacje Syriusz+Dorcas :)
    Lecę czytać dalej! ;)
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA