poniedziałek, 20 sierpnia 2012

14. Wielki dzień Petunii

To już dzisiaj miał się odbyć ślub mojej jedynej siostry z zarozumiałą, tłustą świnią,  Vernonem Dursleyam. Nienawidziłam go za to co zrobił mi i Jamesowi w dzień pogrzebu rodziców. Tunii wybaczyłam, mimo wszystko kochałam ją, ale jemu nie potrafię odpuścić. Mimo wszystko miałam nadzieję, że ślub będzie udany. Planowaliśmy wszystko bardzo długo, sama chciałabym, aby kiedyś moje wesele tak wyglądało.
Z samego rana pobiegłam do pokoju Petunii pomóc jej się ubrać i przygotować.  Ona stała już na środku pokoju czekając na mnie i Dorcas. Przyszła jeszcze Caroline, przyjaciółka Tunii. Moja siostra stała w jedwabnym szlafroku i uczesana była w niezdarny kok, którego zaraz mieliśmy się pozbyć. Dor miała zająć się jej włosami, Caroline makijażem, a ja sukienką. Stroje moje i Dor zostały w mnie w pokoju, razem z suknią panny młodej. Musiałam po nie szybko pójść. Uchyliłam drzwi do mojego pokoju i zastałam w nim...Syriusza ?
- Co ty tutaj robisz ? - przeraził się i aż podskoczył.
- Lilka ... musisz mnie tak straszyć ? - zaśmiał się. - Ja chciałem tylko ... Zadbać o to, żeby...Chciałem podejrzeć sukienkę Dorcas ! - kłamał.
- Syriusz... wiem, że to nie prawda. - w jego oczach łatwo zauważyć kłamstwo, mruży je wtedy lekko, i ucieka wzrokiem od osoby z którą rozmawia. Jest taki przewidywalny.
- Przysięgam, nie kłamię. - Znowu ten wzrok... Z pewnością, nie umiał kłamać.
- Łapa ! - krzyknęłam na niego, żeby wykrztusił to z siebie.
- No dobra, dobra ! No więc... chciałem to zostawić dla Dor... - wskazał mi karteczkę, która umiejscowiona była przy sukience czarnowłosej. - Nie mów jej, proszę. Niech sama ją zobaczy.
- Nie ma żadnego problemu. - uśmiechnęłam się. - Możesz na mnie liczyć.
- Och... dziękuję Lily - przytulił mnie, raczej ze szczęścia i w podzięce za dochowanie "tajemnicy". Pech chciał, że w tym właśnie czasie do mojego pokoju zawitał szanowny pan Potter. Wiedziałam, ze coś sobie pomyślał.
- Łapa, Lily ? Co wy tu robicie ? - patrzył na nas z wyrzutem, jakbyśmy go zdradzili. Syriusz puścił mnie w tym samym czasie gdy James to mówił. Bałam się, że będzie zły. Chociaż nie wiedziałam nawet czemu się przestraszyłam, przecież nic do niego nie czuje.
- Nic, ja tylko ... może już pójdę ... - Black uciekł tak szybko, że nie wiedziałam nawet kiedy. Zostałam sama z problemem.
- Może ty mi odpowiesz... ? - niecierpliwił się, był zły.
- Nic nie robiliśmy ! On ma dziewczynę James ! I ją kocha !
Widziałam smutek w jego pięknych orzechowych oczach. Nie dziwię się, że poczuł się zdradzony, gdybym ja była na jego miejscu na pewno też bym się tak zachowała, jak nie i gorzej. Złość była coraz większa. 
- Przecież wiem, ale nie sądziłem, że wy moglibyście znowu ... Zaufałem mu... Wam obu zaufałem. Lily... przecież wiesz co do ciebie czuję. Możesz być pewna że to nie był żaden kawał, ani głupi żart. Kocham cię...
- Przestań ! Wiem doskonale, że to nie prawda ! Wiem, ze tylko ci się to wydaje. A co do sprawy z Syriuszem to możesz być pewien, że to nic nie znaczyło. - zamknęłam oczy, jakbym miała zaraz zacząć zwijać się z bólu. Jednak ból nie przyszedł... - Wybacz, ale muszę iść teraz do mojej siostry i jej pomóc. Porozmawiamy po ceremonii.
Jeszcze raz spojrzałam w jego piękne oczy, w które teraz wkradł się smutek. Wiem, że nie powinnam tak mówić. Ale nie powiem mu też, że chyba zaczynam się do niego przekonywać, bo pomyśli, że się zakochałam lub coś takiego.
Nie myśląc już o tej sprawie udałam się z powrotem do pokoju Petunii. Dziewczyny już tylko na mnie czekały. Byłam tam dłużej niż mi się wydawało. Tunia była już prawie gotowa, została uczesana i umalowana, czekała już tylko na suknię.
- Lily, spójrz na siebie, szykuj się zostało już tak mało czasu ! - krzyknęła Dorcas. - pomogę ci.
W krótką chwilę  wyszykowała mnie perfekcyjnie. Założyłam swoją sukienkę, która była już dawno przygotowana. Długie rude loki opadały mi lekko na ramiona i delikatny makijaż idealnie do nich pasował. Dor też była już gotowa. Miała sukienkę w kolorze turkusowym (wyjmując ją zapewne natrafiła na liścik od Syriusza), włosy miała związane w długi warkocz i również miała leciutki makijaż pasujący do wszystkiego. Petunia była gotowa do połowy, została już tylko suknia. Była wyjątkowo piękna, długa suknia o kroju syreny w idealnej bieli, z wierzchu pokryta jedną warstwą tiulu, na którym wyhaftowane były drobne kwiatki. Męczyłyśmy się chwilę z założeniem sukni, ale na mojej siostrze wyglądała cudownie. Włosy splecione miała w idealny kok z tyłu głowy, w którego wpięłyśmy długi welon. Wszystko do siebie pasowało i komponowało się idealnie. Miała coś starego i niebieskiego, była to spinka do włosów naszej ciotki, siostry mamy, więc również coś pożyczonego. A suknie była nowa. Wszystko perfekcyjnie.
Drzwi pokoju nagle otworzyły się. To Remus.
- Lily, powiedz siostrze, że czekamy na nią. Już wszystko gotowe i zaczynamy. - powiedział spokojnie.
- Tak, oczywiście, dziękuję Remus.
Wyszedł z pokoju, za pewne, powiedzieć Vernonowi, że przekazał wiadomość. A ja przekazałam wszystko siostrze. Denerwowała się, jednak byłam pewna, że tego chce. Kocha tego Dursleya. Powoli podążałyśmy ku schodom, z których miałam zejść najpierw ja, a potem Tunia. Gdy usłyszałam wolną muzykę wiedziałam już, że to na mnie kolej. Powoli szłam ku narzeczonemu siostry, aby stanąć przy ołtarzu i towarzyszyć jej przy ceremonii. Idąc dostrzegłam Dorcas i Caroline wśród gości, ale także i Syriusza, Remusa, oraz Jamesa, który swoją drogą wyglądał świetnie w garniturze. Ale nie czas teraz na podziwianie Pottera. Stanęłam na swoim miejscu i wszyscy czekali na moją siostrę, która już za chwile pojawiła się na schodach. Szła powoli, ku nam i wyglądała cudownie. Gdy już stanęła w dobrym miejscu, podała rękę Vernonowi i mugolski ksiądz zaczął odprawiać ceremonię. Nie do końca wiedziałam co się dzieje, byłam tam, jednak myślami byłam bardzo daleko.

~11 lat temu~

- Lily, tyle razy ci mówiłam, żebyś nie grzebała po szafkach. - rzekła mama.
Jej oczy były takie piękne błękitne, jak niebo w słoneczny dzień. Zawsze je do niego porównywałam.
- Ale mamusiu, ja tylko chciałam zobaczyć to zdjęcie jeszcze raz. - oglądałam je codziennie, byłam już do niego przyzwyczajona.
- Skoro tak ci się podoba to jest twoje kochanie - Rudowłosa kobieta podała zdjęcie swojej pięcioletniej córce, którą byłam właśnie ja. Zaczęłam skakać z radości i krzyczeć ze szczęścia. Przytuliłam mamę i odbiegłam od niej, aby znaleźć miejsce na schowanie mojej fotografii. Zdjęcie przedstawiało moich rodziców na ślubie, co prawda nie było w najlepszym stanie, ale dla mnie była to największa pamiątka. Po moich ukochanych rodzicach...

- Tak - usłyszałam już tylko jak Vernon wypowiadał słowa, które kończyły już prawie ceremonię.

- Ogłaszam was mężem i żoną - rzekł ksiądz, a Tunia i jej mąż połączyli się w pocałunku. Goście wstali z miejsc i zaczęli bić brawa, ja również to zrobiłam. Cieszyłam się szczęściem siostry, chociaż wiedziałam, że jak to wszystko się skończy nadal będzie mnie nienawidzić.

***

Goście i młodzi udali się od razu do altany, w której miało odbywać się wesele. Pomimo tego, że była zima, w miejscu tańców było bardzo ciepło, zadbali o to Huncwoci, oczywiście wymyślili coś, w sumie nie wiem jak to zrobili, skoro nie można używać magii poza Hogwartem, ale cieszę się, że to załatwili tak, żeby Tunia się nie dowiedziała. Właściwie to ona nawet o tym nie pomyślała, więc nie było kłopotu. Panował piękny zimowy klimat, jednak na stołach było bardziej wiosennie. Wszystko było wyjątkowe. Muszę przyznać, ze świetnie się wszyscy spisaliśmy. Widziałam już na parkiecie Dorcas i Syriusza, Tunię z naszym kuzynem Ericiem, oraz Vernona ze swoją siostrą Marge. Remus i James siedzieli przy stole i o czymś dyskutowali. Po chwili jednak jeden z nich wstał i zaprosił mnie do tańca. Nie mogłam mu odmówić, Remus był moim najlepszym przyjacielem. Delikatnie oplótł mnie rękoma w pasie a ja zarzuciłam mu swoje na szyję.
- Lily... Wiesz, że James nie chciał na ciebie naskoczyć. Po prostu poczuł sie urażony tym, że przytulałaś jego przyjaciela. Tym bardziej po tym co było... Nie przerywaj mi - dodał widząc, że chcę się wciąć. - Jemu na prawdę na was zależy i tym bardziej jest mu głupio, że tak się zachował. Myślę, że dałby sobie rękę uciąć za jeden taniec z tobą Lily. Zrób to dla niego, a jak nie dla niego to chociaż dla mnie. Błagam cię o to. - zakończył smutno Lunatyk.
- Wiesz, że nie mogłabym cię zawieść. Jeden taniec jeszcze nikomu nie zaszkodził. - odparłam. - No to idę.
Akurat wtedy skończyła się piosenka do której tańczyliśmy. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę Rogacza. On mnie nie widział, więc nie był w stanie tego przewidzieć. Delikatnie złapałam go za ramię. Odwrócił się i podskoczył jak oparzony.
- Och Lily... coś się stało ? - spytał. Jakby w ostatniej chwili zmieniłam zdanie.
- Mógłbyś... Mógłbyś pójść ze mną na spacer ? - Nie wiem co mi wtedy odbiło.
- Oczywiście. - Nie wiele się zastanawiał.
Wyszliśmy z altany, biorąc kurtki zimowe ze sobą i poszliśmy do parku. Był tam piękny bajkowy most, nad rzeką, która w tej chwili była zamarznięta. To miejsce było magiczne, nawet moja siostra tak uważała. Wiedziałam, że ona w głębi serca kochała magię. Wiem, że nawet napisała list do Dumbledora, w którym poprosiła go, aby ją też przyjął do Hogwartu. Dowiedziałam się o tym, gdy byłam na trzecim roku. Byłam już pewna, że po ślubie cała jej magia zniknie, bo wyszła za największego mugola na świecie.
Postanowiłam, że to ja zacznę rozmowę. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce zatrzymaliśmy się przy barierce mostu.
- Chciałabym... chciałabym przeprosić cię za to, że się tak zdenerwowałam... Nie przerywaj mi ! - wiedziałam, że chce już coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu. – Wiem jak bardzo źle się czułeś przez to co się stało, ale musisz wiedzieć, że naprawdę do niczego nie doszło. Przysięgam ci to James ! Nie kocham Syriusza, a on nie kocha mnie i nigdy nie będziemy się kochać. To co było wtedy to był błąd, on nigdy nie powinien robić tego co zrobił. Nie zależy mu na mnie na pewno, przynajmniej nie w ten sposób.
To co wtedy zrobiłam przebiło wszystko do czego do tej pory byłam zdolna. Miałam później tego żałować, ale musiałam mu to jakoś wynagrodzić, a w głębi serca też tego chciałam. Przysunęłam się jak najbliżej niego tylko mogłam, wspięłam się na palce i złożyłam na jego słodkich jak czekolada ustach długi namiętny pocałunek. W jego oczach widziałam zaskoczenie, i wielką radość, która była nie do opisania. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i Rogacz wyszeptał mi do ucha tylko ciche „dziękuję”. Poczułam się wtedy bardzo przyjemnie wiedząc, że on czuje się już lepiej i to dzięki mnie. Nie widziałam, że jestem w stenie sprawić mu tyle radości jednym przyjemnym czynem, którego tak w zasadzie sama chciałam.

***

~Narracja trzecioosobowa~
Syriusz Black i Dorcas Meadowes siedzieli na dachu domu Evansów, albo może raczej już teraz Dursley’ów. Było Z góry było widać całe wesele. Jednak szesnastolatkowie mało się tym przejmowali. Byli zajęci rozmową, która dotyczyła wakacji.
- Nie mam zamiaru wrócić do domu ! Wiem, ze siedzę tylko Potterom na głowie, ale to jest milion razu lepsze niż mój powrót do rodziny. Rodzice Jamesa są bardzo mili i traktują mnie jak drugiego syna, a Rogacz już dawno był dla mnie jak brat. Jestem im wszystkim strasznie wdzięczny, ale chciałam ich odciążyć ode mnie chociaż na miesiąc wakacji. Może mógłbym pojechać do Andromedy, mojej jedynej normalnej kuzynki, ale ona ma trzyletnią córeczkę Nimfadorę i nie chciałbym jej sprawiać więcej kłopotów. – zasmucił się Black.
- Może miałbyś ochotę pojechać ze mną na miesiąc do Bułgarii. Tata chciał się mnie pozbyć więc wysłał mnie na wakacje, na które nawet nie chciałam jechać. Już kupił mi dwa bilety, jeden dla mnie, drugi dla Lily, ale ona nie chciała jechać. Mówiła, że właściwie to ona sama nie wie co ma wtedy ze sobą zrobić, bo też do domu nie wróci, ze względu na siostrę. Może ty chciałbyś mi potowa… ? – nie zdążyła już dokończyć, ponieważ czarnowłosy rzucił się na nią obsypując pocałunkami. – Uznam to za „tak”.
 - Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo ja cię kocham. – Usłyszeć coś takiego on Blacka to duże wyróżnienie. Casanova Hogwartu postanowił się zaangażować. – Obiecuję ci, że zawsze będę z tobą i nie opuszczę cię aż do samej śmierci. – z oczu Dorcas popłynęły łzy szczęścia.
- Mam to uznać za oświadczyny ? – spytała żartobliwie.
- No cóż… takie nieoficjalne. Na prawdziwe jeszcze przyjdzie pora. Kocham cię Dor.
- Ja ciebie też Łapciu. – zaśmiali się i po chwili połączyli w czułym pocałunku.

3 komentarze:

  1. Hej, mogłabyś mnie informować o nowych ntokkach? lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl
    Arthie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie słodkie :) Najpierw ślub, potem pocałunki... normalnie sama słodycz :P Mam nadzieję, że wbrew pozorom Petunia i Lily się pogodzą i będą normalnie ze sobą rozmawiały ;)
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA