piątek, 24 sierpnia 2012

15. Przyjaciel

Dedykowane Is ; *

***

Wróciliśmy do Hogwartu. Praktycznie bez słowa zamienionego z Jamesem po naszym pocałunku, którym sama go obdarowałam. Z Petunią też się nie kłóciłam, ale wiedziałam co będzie później. Nawet nie chciałam wtedy o tym myśleć, ani psuć jej tego wyjątkowego dnia. Bałam się bardziej konfrontacji z Rogaczem. Siedziałam w pokoju wspólnym Gryffindoru i czytałam książkę, którą udało mi się zabrać ze starego domu. Zapomniałam jej, kiedy byłam tam ostatnim razem, więc teraz postanowiłam wszystko nadrobić. Urzekła mnie ta historia już za pierwszym razem gdy ją czytałam. Opowiadała ona o dziewczynie która musiała wybierać między jej ukochanym chłopakiem, a swoją rodziną, która go nienawidziła. Pomyślałam wtedy o tym, że ja nigdy nie będę miała takiej sytuacji. Moją jedyną żyjącą rodziną jest Petunia i moja babcia Anabell. Chyba właśnie u niej spędzę wakacje, bo na święta na pewno idzie do Tunii i Vernona, a ja nie mam zamiaru tam jechać i psuć im Wigilii. Najprawdopodobniej zostanę po prostu w Hogwarcie. Mam jeszcze trochę czasu do świąt, więc nie ma czym się chwilowo przejmować. W tym momencie miałam zamiar olać mecz Quidditcha, na który kompletnie nie chciało mi się iść. Stwierdziłam, że zostanę w Pokoju Wspólnym i poczytam sobie książkę. Zobaczyłam grupkę Gryfonów zbiegających po schodach, za pewne biegnących na mecz. Na ich czele zobaczyłam Dorcas, która poszła kibicować Syriuszowi. Zauważyłam, że jeden z Gryfonów biegł, ale w pewnym momencie zatrzymał się i wolnym krokiem zaczął zmierzać w moją stronę. Cameron Summers - bardzo przystojny, szesnastostoletni brunet, który podoba mi się chyba od czwartego roku. Już kilka razy z nim rozmawiałam, ale nigdy tak na poważnie.
- Hej Lily. – zwrócił się do mnie z uśmiechem, co było dziwne, przeważnie raczej nie zwracał na mnie uwagi.
- Hej Cameron, co tam u ciebie ? – odwzajemniłam uśmiech, a on przysiadł się do mnie.
- Całkiem nieźle. Czemu nie idziesz na mecz ? – tak czułam, że o to spyta.
- Właściwie to nie mam ochoty na mecz, jest zimno, a tam jest dużo ludzi i … - wykręcałam się.
- Nie musisz się tłumaczyć Lily. Ja raczej też nie pójdę, miałem iść, ale przecież nie pozwolę pięknej dziewczynie siedzieć samej i to na dodatek smutnej w Pokoju Wspólnym. – był uroczy, że tak mówił, wydawał się taki dorosły kiedy się z nim rozmawiało.
- To bardzo miło z twojej strony, ale nie chcę odbierać ci meczu. – mimo wszystko chciałam spędzić z nim trochę czasu, zawsze mi się podobał.
- Uwierz mi, że to żaden problem jak dla mnie. – ciągle się uśmiechał, a jego uśmiech był czarujący. – Chodź ze mną na spacer.
- Bardzo chętnie. Pobiegnę się ubrać. – odwzajemniłam uśmiech i pobiegłam na górę najszybciej jak tylko umiałam.
W głowie biegało mi tyle myśli, ale na tą jedną chwilę, wszystkie one przestały być ważne, liczyła się tylko jedna „Pospiesz się”. Wyciągnęłam z szafy zimowy płaszcz i szybko wróciłam do Camerona. To było niewiarygodne, że tak po prostu podszedł i zagadał. Z jednej strony się cieszę, a z drugiej boję, że tylko chce żebym mu pomogła w jakiejś pracy, a potem znowu będzie udawał, że mnie nie zna. Właściwie to nie w jego stylu, ale wszystko jest możliwe.
- Gotowa ? – spytał.
- Oczywiście. – odparłam z uśmiechem.
Wyszliśmy ze wspólnego i udaliśmy się na błonia. Trawniki były przykryte cienką warstwą śniegu, co dawało im magiczny wygląd. Na drzewach, które o tej porze roku były już bez liści również był śnieg, wszędzie było biało. Usiedliśmy na ławeczce, obok siebie i rozpoczęliśmy rozmowę.
- Przepraszam cię, ale muszę spytać. Lily… - spojrzał mi głęboko w oczy – Łączy cię coś z Potterem ? Wszyscy oczywiście wiedzą, że on lata za tobą od pierwszego roku, ale nigdy nie zauważyłem jakiejkolwiek reakcji z twojej strony, więc wolę spytać zanim się zaangażuję.- To znaczyło, że myślał o mnie na poważnie.
- Nic mnie nie łączyło, ani nie łączy z Jamesem. To tylko kolega. Nic poważnego. – bardzo miło mi się zrobiło, że zamiast wyciągać pochopne wnioski on spytał wprost. To było dojrzałe.
- Właściwie to co cię skłoniło, żeby podejść i ze mną porozmawiać ? – zadałam pytanie, które męczyło mnie już od samego początku.
- No cóż… Tak naprawdę to już od Święta Duchów chciałem z tobą porozmawiać, ale jakoś nie mogłem zdobyć się na odwagę, a teraz siedziałaś sama, więc pomyślałem, że może to idealny moment. Tak to zawsze koło ciebie kręcili się znajomi z Potterem na czele.
- Teraz wszyscy są na meczu, i oczekują, że ja również tam będę, szczególnie James, on chciał tego najbardziej. – zasmuciłam się.
- Dlaczego mu tak bardzo zależy, czy po 6 latach olewania go on jeszcze nie dał sobie z tobą spokoju ?
- Były złe i dobre momenty. – Pomyślałam wtedy o tych pocałunkach. Z jednej strony go odrzucałam, a z drugiej cały czas zwodziłam, dawałam mu nadzieję. Teraz rozumiem, że to było bez sensowne. Przecież ja nic do niego nie czuję, i on musi to wiedzieć. Koniec dawania nadziei, teraz muszę się skupić na ważniejszych sprawach. – Ale nie, nie dał.
- Cierpliwy człowiek. – zaśmialiśmy się. – Wiesz… Lily… w sobotę jest wyjście do Hogsmeade, i tak się właśnie zastanawiam czy nie miałabyś ochoty wybrać się tam ze mną. Pospacerowalibyśmy, poszli może na piwo kremowe, lub na herbatę do Madame Puddifoot. Wiem, że to miejsce dla zakochanych, ale przyjaciele też mogą się tam spotkać, prawda ?
- Właściwie to świetny pomysł. Z przyjemnością z tobą pójdę Cameron. To miło z twojej strony, że mnie zapraszasz. – „Ciekawe jak zareaguje James” pomyślałam. „Głupia Lily ! Nie myśl o nim ! On cię nie obchodzi ! ” biłam się z własnymi myślami.
W tym czasie zauważyliśmy grupę uczniów wracających z meczu, na czele z drużyną Gryfonów. Byli bardzo szczęśliwi, co oznacza, że wygrali.
- Och, Cameron, wygrali ! – krzyknęłam ze szczęścia i przytuliłam go po przyjacielsku. Pech chciał, że ową scenę obserwował prowadząc grupkę uczniów, kapitan Gryffindoru James Potter. Jego mina zmieniła się diametralnie odkąd zobaczyłam go wcześniej. Teraz wyglądał na wściekłego. Syriusz pociągnął go za rękę, kiedy już zaczął zmierzać w naszym kierunku i powiedział coś w styli „Spokojnie stary.” Rogacz posłuchał go i wrócił z resztą do zamku. Pogoda nagle zaczęła się psuć, zbierało się na śnieżycę.
- Wracajmy do zamku. – poprosiłam Camerona.
Rozmawialiśmy potem jeszcze chwile i rozdzieliliśmy się przed Pokojem Wspólnym, on poszedł do McGonagall w jakiejś sprawie, a ja weszłam do środka. Tam trwała już impreza zwycięstwa, mogłam się tego spodziewać. Pierwsze co ujrzałam to Remus starający się za pewne znaleźć w bałaganie jakąś książkę, oraz Ann, która mu pomagała. Dorcas i Syriusza nie znalazłam, za pewne są w dormitorium Huncwotów. Katie i jej nowy chłopak Kevin obściskiwali się przy oknie. Peter za pewne poszedł do kuchni. Długo nie mogłam znaleźć kapitana zwycięskiej drużyny, ale po chwili ujrzałam jego czuprynę. Niestety nie był sam, na jego kolanach siedziała wysoka blondynka z siódmego roku. Znałam ją tylko z widzenia. Teraz zobaczyłam, że ich coś łączy, całowali się, i to nie po przyjacielsku. To był namiętny pocałunek, którym ja do tej pory obdarzałam tylko Rogacza. Zrobiło mi się strasznie przykro, gdy zobaczyłam ich razem. Postanowiłam więcej na nich nie patrzeć i pobiegłam na górę do dormitorium. Zrzuciłam z siebie płaszcz, wskoczyłam do łóżka i od razu usnęłam.

***
Dorcas budziła mnie już od dobrych dziesięciu minut zanim wstałam. Nie miałam na nic ochoty, impreza trwała dość długo i budziłam się co chwile słysząc hałasy z dołu. Na dodatek miałam jakieś okropne koszmary i co chwile krzyczałam przez sen. To była jedna z najgorszych nocy w moim życiu. Śnili mi się rodzice, którzy twierdzili, że nie są ze mnie dumni, że Tunia jest normalna, a ja jestem dziwolągiem, że nic w życiu nie osiągnę. Dla mnie to były najgorsze słowa jakimi mogli mnie obdarzyć.
- Lily, chodź na śniadanie. – wołała Katie.
- Już idę, idę. – powolnie wstawałam i zaczynałam się ubierać, była niedziela, a więc kolejny leniwy dzień. Mogliśmy robić co chcemy i nie było lekcji. Ja jednak wolałabym dzisiaj posiedzieć kilka godzin na lekcjach, ale nie myśleć o tej nocy.
Po chwili udałyśmy się do Wielkiej Sali na śniadanie. Oczywiście dziewczyny zajęły miejsca obok Huncwotów, ale ja dostrzegłam w tłumie Gryfonów Camerona wraz z kolegami i to z nimi usiadłam.
- Hej Cam ! – zawołałam.
- Witaj Lily, jak ci się spało ? – spytał radośnie.
- Kiepsko, nie mogłam spać przez tą imprezę. – Nie wspomniałam mu o koszmarach.
- Lily, poznaj Scotta i Erica, to moi przyjaciele. – wskazał na nich. – A to Lily – tym razem zwrócił się do nich, wskazując na mnie.
Obaj obdarowali mnie uśmiechami i przywitali się. Wydali mi się naprawdę mili i sympatyczni, tak jak Cameron.
Zjedliśmy śniadanie śmiejąc się i żartując. Nie zwracałam nawet uwagi na Pottera i jego nową dziewczynę. Wiedziałam, że spędzę ten dzień przyjemnie. Z przyjaciółmi.

***

Długo wyczekiwany rozdział po przenosinach bloga. Mam nadzieję, że wam się spodoba. ; ) Jeśli możecie to ci informowani piszcie mi pod tą notką czy mam was dalej informować ; )

10 komentarzy:

  1. Zaintrygował mnie ten Cameron :D jestem pewna, że James tak tego nie zostawi ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka super, bardzo mi się podoba, że ktoś inny niż Potter zwrócił uwagę na Lily, bo już dawno nie czytałam takiego bloga. Mam tylko nadzieję, że to nie będzie kilka randek, że pochodzą ze sobą trochę dłużej. Jedyne co mi się nie podobało, a może raczej znudziło to to, że Potter znalazł sobie dziewczynę, prawdopodobnie, żeby wkurzyć Lily. Chciałabym, żebyś mnie informowała o nowych notkach na http://lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl
    Ja też mam cię informować?

    OdpowiedzUsuń
  3. James zrobił najgorszą rzecz jaką mógł - próbuje wzbudzić w Lily zazdrość. No ale zobaczymy jak to się jeszcze potoczy... A, i mogłabyś dodać obserwatorów, wtedy nie musiałabyś informować osób, które mają konto google :)
    PS. Wyłącz ten antyspam, bo można oszaleć :D

    [un-nouvel-espoir]

    OdpowiedzUsuń
  4. No tak, kochany zazdrosny Rogaś już sobie znalazł jakąś panienkę żeby odreagować. Hmmm, odnoszę wrażenie że Cameron jeszcze wywinie jakiś numer, o którym Lilka prędko nie zapomni. ciekawi mnie czy James będzie starał się pokazać Evansównej jaki to on jest szczęśliwy i będzie pchał się wszędzie gdzie i ona czy może zacznie jej unikać, chodzić wiecznie przybity. zobaczymy, zobaczymy co wymyślisz ;P
    A na pytanie "Informować? " odpowiadam "informować" ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Trafiłam na Twojego bloga całkowicie przypadkowo, ale zaciekawił mnie adres, gdyż uwielbiam blogi o Lily i Jamesie. ;) Przeczytałam wszystkie notki w dwa dni. Historia bardzo mnie zaciekawiła. Polubiłam Twoje postacie, każda jest wyjątkowa. Niedostępna Lily, zakochana po uszy w Syriuszu Dorcas, nieśmiała, aczkolwiek odważna Ann, no i Kate, która co chwilę ma nowego chłopaka.
    Może zacznę od początku... Strasznie zrobiło mi się szkoda Lily, gdy dowiedziała się, że jej rodzice zginęli w wypadku i jeszcze do tego Petunia okazała się być jędzą. Przepraszam, inaczej nie mogę jej nazwać. ;p Vernon tez zachował się podle. na szczęście rudowłosa miała przy sobie przyjaciół i wiecznie kochającego ją Jamesa. Zaskoczył mnie ten pocałunek, a raczej to, że Lily wciąż stała przy swoim, że nic do niego nie czuje. Gdyby naprawdę nic nie czuła, to nie myślałaby ciągle o nim, nie cieszyłaby się tak tym pocałunkiem. Ach, ta Lily. Czy musi być taka uparta? xd
    Ooo, Miła Petunia... To nowość. xd No tak, ale robiła to tylko dla własnej korzyści. Niemniej, zdziwiła mnie jej postawa. Myślałam, że dalej będzie opryskliwa dla swojej siostry i jej przyjaciół.
    Cameron... W sumie to się cieszę, że zwrócił na Lily uwagę, bo może być ciekawie ;D A James znowu swoje! Przyzwoici faceci wyginęli wraz z dinozaurami... Dobra, uwielbiam Jamesa i Syriusza, ale Rogacz mógłby pohamować swą zazdrość i nie próbować wzbudzić jej u Lily. Mam wrażenie, że tylko pogorszy sytuację. ^^

    Jak już pisałam, zakochałam się w twoim blogu. Niecierpliwie czekam na dalsze notki. Mogłabyś mnie informować? Z góry dziękuję ;*
    [lily-rogacz.bloog.pl]

    OdpowiedzUsuń
  6. No fajnie, fajnie :) Faktycznie, James zrobił najgorszą możliwą rzecz, próbując wzbudzić w Lily zazdrość, no ale cóż...ten Cameron...hmm...nie wiem co o nim myśleć ;p Coś mi tu nie pasuje, no bo dlaczego on tak nagle zwrócił na Rudą uwagę? Bo to tak NAGLE i...no nie wiem, czekam na ciąg dalszy ;p Dobrze, ze w końcu coś dodałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, na http://lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl/ jest nowa notka, więc zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuje za dedykacje : **. Wybacz, że dopiero teraz komentuje ale nie miałam ostatnio czasu ;// ...

    Co do rozdziału to jest genialny jak zawsze ^ ^. Oczywiście mnie informuj dalej ;D. Sen Lily był straszny i sądzę by Lily z Potterem by byli coś więcej ^ ^. Lily jest taka uparta ;/...

    No więc czekam na ciąg dalszy ^ ^
    Pozdrawiam ;)

    Is.

    OdpowiedzUsuń
  9. Na http://lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl/ jest nowa notka, więc zapraszam :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :) Naprawdę, tylko Lily mnie trochę denerwuje tym, że igra z uczuciami Jamesa. :/ Robi mu nadzieje, a potem twierdzi, że nic do niego nie czuje... chamskie z jej strony :P
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA