wtorek, 16 lipca 2013

23. Idealne szczęście



Czas w Hogwarcie mijał mi bardzo szybko. Zanim zdążyłam się obejrzeć nadszedł piękny Maj. Większość uczniów Hogwartu szalało z powodu odbywających się SUM-ów i OWTM-ów. Szósty rok nauki nie przynosił żadnych egzaminów. Dzięki temu każdy z nas miał na wszystko czas w tym miesiącu. Największą sensację wśród nas wzbudził mecz Gryffindor vs. Ravenclaw. Drużyna walczyła o zdobycie tegorocznego pucharu Quidditcha. Ostatnio ostro trenowali, aż do ostatniego dnia, do samego końca. Wreszcie nadszedł ten bardzo długo wyczekiwany dzień. Wszyscy Gryfoni oraz Krukoni zebrali się na boisku, alby oglądać mecz. Pojawili się także uczniowie należący do Hufflepuffu i Slytherinu. Grono pedagogiczne również zajęło wydzielone dla nich miejsce i czekali z niecierpliwością na rozpoczęcie meczu. My również postanowiliśmy obejrzeć grę naszych przyjaciół. Wraz z Dorcas i Alicją udałyśmy się do ławek przeznaczonych dla kibiców Gryfonów. W tłumie dostrzegłyśmy Ann z Remusem i Peterem. Za moment znalazłyśmy się koło nich. Nim zdążyliśmy się zorientować mecz został rozpoczęty. Drużyna Ravenclawu była już na boisku, można było usłyszeć głos Nate’a Young’a.
- Oto oni! Drużyna Gryffindoru! Longbottom – obrońca, Tanner i Grey – pałkarze, Black, Holmes i Adams – ścigający i oczywiście, gwiazda meczu, najlepszy szukający jakiego widział Hogwart, kapitan drużyny – JAMES POTTER ! – wykrzyczał Young, który był wielkim fanem Rogacza. Rozległy się wielkie brawa i okrzyki, a najgłośniejsze wydawały z siebie dziewczyny z fanklubu Blacka i Pottera. Wywróciłam oczami patrząc na nie. One ciągle myślały, że któryś z nich w ogóle zwróci na nie uwagę, niedoczekanie.
Mecz rozpoczął się na dobre, kafel latał po całym boisku z rąk do rąk, każdy zawodnik bez wyjątku wczuł się w grę. Nie interesowałam się tym sportem nigdy, ale mi także zależało na wygranej Gryfonów. Gra trwała już jakiś czas.
- Potter dostrzegł znicza! Dalej, dalej James, pokaż mi że jesteś najlepszy! AUU! Przepraszam Profesor McGonagall, już nie będę. – na trybunach rozległy się śmiechy z zaistniałej sytuacji.
- Holmes i Black piękna zagrywka, kolejne dziesięć punktów dla Gryffinforu! Kafel przejmują krukoni, Chang leci szybko w stronę Longbottoma, oddaje strzał i obroniona! Świetnie Frank!
Spojrzałam na twarz Alicji, pojawiły się na niej dość sporych rozmiarów rumieńce. Dziewczyna uśmiechała się lekko i nie odrywała wzroku od obrońcy. Po chwili przeniosłam mój wzrok na Jamesa, który leciał w tej chwili bardzo szybko goniąc prawie niewidoczną piłeczkę.
- Tak! James ma znicz! Potter otrzymuje sto pięćdziesiąt punktów za złapanie znicza! Gryffindor otrzymuje PUCHAR QUIDDITCHA!
Rozległy się wielkie brawa, wszyscy wstali i zaczęli krzyczeć „Gryffindor! Gryffindor!” Dorcas i Alicja również się podniosły i skakały z radości. Roześmiałam się patrząc na te dwie wariatki.
- Lily, chodź pogratulujemy im! – kiwnęłam głową i szybkim krokiem zeszłyśmy z trybun. Niestety nie tylko my wpadłyśmy na ten pomysł. Wielu uczniów zebrało się już, żeby jako pierwsi mogli pogratulować drużynie.
Po chwili zauważyłam Katie i Pottera, a zaraz za nimi Blacka idących w naszą stronę. Kilka kroków za nimi szła reszta reprezentacji. Syriusz od razu podbiegł do swojej dziewczyny omijając tłumy rozchichotanych dziewczyn. Wziął ją w ramiona i okręcił wokół własnej osi, następnie złożył na jej ustach czuły pocałunek. Wspaniale patrzy się na ich szczęście. Byli idealnie dobraną parą.
Alicja ruszyła w kierunku Franka, a ja podeszłam do Jamesa i Katie. Przytuliłam przyjaciółkę, a potem zatrzymałam się patrząc na Jamesa. Holmes widząc to uciekła od nas do swoich „wielbicieli”. Właściwie to nie wiedziałam jak mam się zachować, wyciągnęłam rękę przed siebie ciągle patrząc mu w oczy. Jego twarz była spokojna, bez emocji. W końcu uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie do siebie, widząc jego radość również się roześmiałam. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Byłam bardzo szczęśliwa, że udało im się spełnić marzenie i po raz kolejny wygrać puchar.



- Gratulacje James – powiedziałam odrywając się od niego.
- Wygrałem ten mecz dla ciebie, Lily. – nie zdziwiła mnie jego odpowiedź, ponieważ wiele razy już tak mówił. Uśmiechnęłam się tylko. Jedyne co mnie zaszokowało było to, że James Potter, po tych słowach złapał mnie za rękę. Kiedy to zrobił przyjrzał się mojej twarzy czekając na jakąkolwiek reakcję. Raz się żyje, dziś jest jego dzień. Nie powiedziałam nic, tylko lekko ścisnęłam jego dłoń i uśmiechnęłam się do niego raz jeszcze. Na jego ustach pojawił się ogromny, cudowny uśmiech. Nie puszczając mojej ręki Jamie odnalazł Lunatyka, Glizdogona i Łapę w tłumie. Podeszliśmy do nich. Huncwoci zdziwieni sytuacją wymienili między sobą spojrzenia, ale żaden z nich się nie odezwał. Po chwili jednak Syriusz zabrał głos.
- No jak tam gołąbeczki ? – podszedł do nas i objął mnie jednym ramieniem, które zaraz James strzepnął wolną ręką. – Skoro wygraliśmy mecz to oczywiście należy nam się…
- Impreza!
Wszyscy znajdujący się blisko nas i słyszący całą tę rozmowę zaczęli wiwatować, każdy po kolei bardzo się cieszył.
- Najwyższy czas przypomnieć ci Rogaczu, że to dzisiaj właśnie wypada twoja kolej, żeby iść do Hogsmeade po jedzenie – rzekł z huncwockim uśmiechem na twarzy, Syriusz.
Potter zrobił minę zbitego psa i popatrzył błagalnie na Petera.
- Glizdogonie, mój przyjacielu, udałbyś się może do Hogsmeade, żebym ja mógł zająć czas tej jakże pięknej pani ? – tu wskazał na mnie.
- Ale Rogacz, teraz przecież twoja kolej. – Peter nie patrzył mu w twarz, wbił wzrok w ziemię.
- No dobra! Pójdę – zakomunikował szukający.
- Skoro tak bardzo chcesz zajmować mój jakże cenny czas to mogę iść tam z tobą. We dwoje zawsze raźniej. – obdarzyłam go już kolejnym tego dnia uśmiechem.
- Lilka, mówisz poważnie ? – skinęłam głową widząc nadzieję w jego oczach. – Uwielbiam cię panno Evans. – na te słowa wychodzące z ust Pottera wszyscy roześmialiśmy się. 

***

Zaopatrzeni w różdżki, torby na jedzenie, Mapę Huncwotów, Pelerynę-Niewidkę i Lusterko Dwukierunkowe udaliśmy się wraz z Jamesem do Hogsmeade. Za parę chwil, w pokoju wspólnym Gryffindoru, miała odbyć się wielka impreza z okazji wygrania meczu i zdobyciu Pucharu Quidditcha, przez naszą drużynę. Dzięki tajnemu przejściu w garbie Jednookiej Wiedźmy trafiliśmy do Miodowego Królestwa. Zdobyliśmy potrzebne jedzenie, alkohol i postanowiliśmy wracać do zamku, zanim ktoś zorientuje się, że nas nie ma. Dzięki tej wyprawie bardzo zbliżyliśmy się z Jamsem. Idąc tajnym korytarzem, byliśmy absolutnie sami. Było ciemno, jedynie różdżki oświetlały nam drogę. Spojrzałam na Pottera po raz setny tego dnia i zauważyłam, że kąciki jego ust są uniesione lekko do góry.
- Dlaczego się uśmiechasz ? – spytałam
- Nie kłócimy się Lily, po raz pierwszy od dawna się nie kłócimy. – zauważył.
Na te myśl ja również się uśmiechnęłam. Te wszystkie kłótnie były bezcelowe, często bezsensowne. Jamie bardzo się zmienił, zachowuje się doroślej, jest prawdziwym przyjacielem, nie znęca się już nad słabszymi.
- Myślisz, że moglibyśmy być razem ? – zatkało mnie – Nie martw się Lily, to nie jest propozycja, zwykłe pytanie. - zamarłam na moment.
- Właściwie to trudne pytanie. Muszę ci powiedzieć, że nie mam pojęcia jakby to wyglądało. Może i bylibyśmy udaną parą, ale nie wiem czy potrafilibyśmy się nie kłócić przez dłuższy czas. – Rogacz patrzył na mnie w ten piękny sposób, z miłością, oddaniem.
- Chciałbym spędzić dzisiejszy wieczór tylko z tobą.
- Wiesz, że to nie jest odpowiedni wieczór. Wygraliście! Spędź ten czas na zabawie i podziękuj swojej drużynie – powiedziałam
Nieoczekiwanie pan Potter przyciągnął mnie do siebie i lekko przytulił. Niespodziewany ruch z jego strony wywołał na mojej twarzy zdziwienie, lecz on nie mógł go zauważyć.
- Dzięki Evans, jesteś świetną przyjaciółką – mruknął
Oderwałam się od niego i spojrzałam w jego oczy.
- Cała przyjemność po mojej stronie panie Potter.
Puściłam mu oczko, uśmiechnęłam się i zaczęłam iść dalej w stronę Hogwartu.



Do imprezy zostało już krótka chwila, a mnie czekały jeszcze przygotowania i zapewne wysłuchiwanie dziewczyn, które bardzo zaintrygowało zachowanie moje i Jamesa po meczu. Ja wiem, że to tylko przyjacielski gest, ale one nie. 

***
Gdy tylko weszłam do dormitorium usłyszałam piski dziewczyn. Dostrzegłam tylko Dorcas i Alicję, szykujące się na imprezę. Brown siedziała na krześle, przy lustrze, a Meadowes sprawnie nakładała warstwę makijażu na jej twarz. Gdy mnie zauważyły od razu zaprzestały dotychczasowych czynności i zwróciły się w moją stronę. Pierwsza odezwała się Dor.
- i jak Liluś ? Jak tam z Jamesem ? – wiedziałam, że to będzie pierwszy temat po moim wejściu do dormitorium. Przewróciłam oczami widząc znaczący ruch brwiami mojej przyjaciółki.
- Nijak, tylko się przyjaźnimy. - Odwróciłam twarz wiedząc, że zaraz dopatrzy się czegoś.
- Och Lily, tak ładnie dzisiaj razem wyglądaliście. Dlaczego ty nie dasz mu szansy ? – pytała Alicja patrząc na mnie z nadzieją.
Ja wiedziałam, że dziewczyny chciałyby tego, Rogacz także, właściwie to każdy chyba by tego chciał, ale ja nie wiem czy jestem gotowa dać mu szansę. Powinnam chyba jeszcze poczekać, zobaczyć do się wydarzy. Już prawie wakacje, rozstajemy się na dwa miesiące, wiele może się zmienić. Potem przyjdzie ostatni nasz rok w tym magicznym miejscu. Nie wiem jak będzie wyglądało moje życie po skończeniu Hogwartu.
- Nie gadajcie głupot tylko pomóżcie mi się przygotować. – zaśmiałam się widząc iskierki w ich oczach. One kochają tego typu rzeczy, makijaż, ubrania, to ich świat.
Po godzinie wszystkie byłyśmy już gotowe, cieszę się, że zaufałam dziewczynom. Wyglądałam idealnie, dokładnie tak jak chciałam, nie przesadziły z niczym. Po skończonych przygotowaniach zeszłyśmy do Pokoju Wspólnego, gdzie trwała już impreza. Syriusz jak zwykle był w centrum uwagi, tańczył z jakąś dziewczynką z drugiego roku. To wyglądało komicznie. Dor widząc to udała obrażoną, po czym zaprosiła jakiegoś pierwszorocznego do tańca. Łapa i Meadowes uwielbiali się przekomarzać. Zostałam sama z Alicją. Dostrzegłyśmy Katie i Ann i podążyłyśmy w ich kierunku. Pogadałyśmy chwilkę, a Katie zaraz została porwana do tańca przez Grahama z siódmego roku. W tłumie dostrzegłam Camerona, postanowiłam podejść i naprawić sytuację między nami, to nie było w porządku co się stało. Od pamiętnego Sylwestra nie gadaliśmy ze sobą.
- Hej Cameron. – uśmiechnęłam się w jego kierunku i czekałam na reakcję.
- Witaj Lily, pięknie wyglądasz. – również obdarzył mnie uśmiechem – zatańczymy ?
Nie odpowiedziałam, tylko pokiwałam głową i chwyciłam jego rękę. Akurat puścili jakąś wolną piosenkę, jak na złość. Cam chwycił mnie w talii, a ja złapałam jego ramię.
- Przepraszam cię z tą całą sytuację, chciałabym wszystko naprawić. – zaczęłam.
- Nic nie szkodzi, ja już dawno miałem do ciebie podejść i pogadać, ale zawsze jak cię widziałem to w towarzystwie znajomych, a oni raczej średnio za mną przepadają.
- Czyli między nami wszystko okej ? – spojrzałam na bruneta z nadzieją.
- Myślę, że tak – przyciągnął mnie do siebie i tańczyliśmy tak, aż do końca utworu.
Kiedy nastała cisza podziękowaliśmy sobie za taniec i rozeszliśmy się każde w swoją stronę. Ja już wiedziałam, że muszę teraz uspokoić pewnego rozczochrańca, którego zapewne zjadała zazdrość patrząc na tę scenę. Tak jak myślałam, James siedział na kanapie i przyglądał mi się badawczo. Cicho zajęłam miejsce obok niego, na jego twarzy malowała się złość.
- Oj już nie bądź taki zazdrośniku, pogodziłam się z nim tylko. – uśmiechnęłam się, ale tym razem wyraz twarzy Pottera nie uległ nawet najmniejszej zmianie. – James, posłuchaj mnie to nic nie znaczyło, miejsce w moim sercu zajmuje już inna osoba. – mówiąc to spodziewałam się takiej reakcji, Jamie popatrzył na mnie z nadzieją. Gdybym powiedziała coś jeszcze to pewnie musiałabym mu się przyznać co zaczęłam do niego czuć. Pierw sama muszę przywyknąć do tej myśli, to dla mnie również nowość. Prawda jest taka, że ten osobnik stał się dla mnie ogromnie ważny, dzięki niemu stałam się szczęśliwa ostatnimi czasy.
- Lily, czy to znaczy, że ty…?
Ucałowałam go lekko w policzek i obdarzyłam uśmiechem.
- Chyba tak Jamie, ale potrzebuję trochę czasu, dasz mi go ?
Wyraz jego twarzy był nie do opisania, idealne szczęście. Nigdy nie widziałam go jeszcze takiego, wygrany mecz i zdobyty puchar to w porównaniu z tym nic.
- Dostaniesz go ile tylko potrzebujesz. – przytulił mnie do siebie mocno, aczkolwiek delikatnie. Wiedziałam już wtedy, że jestem całym jego światem, a on powoli stawał się moim. – zatańczymy ?
- Oczywiście.
Tym razem dla odmiany puścili szybką i skoczną piosenkę, właściwie to idealną do samopoczucia nas obojga. Po zakończonej piosence udałam się w kierunku Dorcas, postanowiłam opowiedzieć jej o wszystkim co ostatnio się działo, co zaczęłam czuć i jak istotną osobą w moim życiu stał się Potter. Zaciągnęłam ją w jakiś kąt, w którym nie było nikogo innego, żebyśmy mogły porozmawiać na osobności. Opowiedziałam jej sytuację z powrotu do Hogwartu, z nocy w Zakazanym Lesie i to wszystko co teraz czuję.
- Lily, to cudownie, w końcu będziesz szczęśliwa. Według mnie już dawno powinnaś być z Rogaczem, strasznie do siebie pasujecie, a to że jesteś jego całym światem widać choćby w tym jak na ciebie patrzy.
Dorcas ogromnie dodała mi tym otuchy. Dzięki niej poczułam się pewniej jeśli chodzi o to co powiedziałam Potterowi.
- Ekhem! Przepraszam, że przerywam imprezę, to tylko chwilowe. – dostrzegłyśmy okularnika stojącego wraz z Blackiem na stole i ogłaszającego coś. – Chcielibyśmy przypomnieć z jakiej okazji spotykamy się tu. Dziś miało miejsce ogromne zwycięstwo naszego jakże wspaniałego domu, z Ravenclawem, w rozgrywkach Quidditcha. Jako kapitan drużyny, dziękuję całemu składowi, który w ostatnim czasie przechodził prawdziwe katusze na treningach i wygrał ten mecz. Puchar jest nasz! Dziękuję za zaangażowanie wszystkich z osobna, ale razem z Łapą uważamy, że na szczególne wyróżnienie zasłużyła Katie Holmes, która najbardziej przykładała się do gry, nie opuściła żadnego treningu i zawsze można było na nią liczyć. Brawa dla Katie i z częścią drużyny widzimy się w przyszłym roku! – zakończył Potter i razem z Syriuszem zeszli ze stołu, a wszyscy wrócili do tańca. My udałyśmy się w kierunku Holmes, żeby osobiście pogratulować jej wyróżnienia przez kapitana drużyny.

***
~Narracja trzecioosobowa~
Ann Wilkinson i Remus Lupin siedzieli na schodach prowadzących do dormitorium Huncwotów. Byli bardzo pogrążeni rozmową. Za parę chwil kończył się ich szósty rok w Hogwarcie. Po wakacjach mieli spędzić tu czas ostatni raz. Ta myśl wszystkich dobijała, każdy mógł zostać tu jak najdłużej. Ta szkoła to nie był dla nich przymus, raczej wspaniała przygoda. Para siedziała przytulona do siebie.
- Jesteś piękna Ann – rzekł z miłością w głosie Lunatyk.
Dziewczyna zarumieniła się i spojrzała w podłogę z uśmiechem na twarzy.



Była bardzo zakochana w chłopaku siedzącym obok niej. Ani trochę nie przeszkadzało jej to, kim naprawdę jest owa osoba.
- Boję się, że kiedyś zrobię ci krzywdę, jestem potworem. – tym razem to on opuścił głowę. Smutek w nim był widoczny dopiero, gdy wspominał o jego naturze.
- Wiesz doskonale, że to nie prawda. Nie zrobisz mi krzywdy, jesteś dobry, a ja będę przy tobie, nie ważne co się stanie. Zawsze. – chwyciła jego rękę i splotła palce z palcami chłopaka. Drugą ręką uniosła jego podbródek, tak, żeby na nią spojrzał. – Kocham cię
Remus pierwszy raz usłyszał to z ust jego dziewczyny. Te słowa bardzo go podbudowały, nie ma cudowniejszej chwili niż usłyszeć te słowa od ukochanej osoby. Ujął jej twarz w dłonie i złożył na jej ustach słodki pocałunek. Ich języki zdawały się tańczyć w wyznaczony przez nich samych rytm. Już teraz wiedzieli, że są stworzeni tylko dla siebie. Po chwili oderwali się od siebie.
- Ann, skarbie, przyjedź do mnie w wakacje, poznasz moją rodzinę. – kciukiem gładził jej policzek.
- Z chęcią, ale ty również musisz poznać moją. – zaśmiali się oboje. – Już tak dużo o tobie słyszeli.
Tym razem to Lunatyk się zarumienił. Dziewczyna siedząca na schodach obok niego była kimś bardzo ważnym w jego życiu, pierwszą osobą którą obdarzył prawdziwą miłością.

***

No i jest, rozpieszczam was :D Nie pamiętam kiedy ostatnio rozdziały pojawiały się tak często. Jeszcze przed moim dwutygodniowym wyjazdem pojawi się nowość na kiedy-leze-umierajac.blogspot.com jeśli ktoś jest zainteresowany to serdecznie zapraszam ;) Piszcie mi co myślicie na temat uwaga… NAJDŁUŻSZEGO ROZDZIAŁU na tym blogu. Ja jestem z niego dumna ;)

7 komentarzy:

  1. Pierwsza! *-* Booski :d Boże...jak ja się cieszę, że sytuację między James'em a Lily można jasno określić :D Przeszłaś samą siebie, kochana ;** Tak, ten rozdział zdecydowanie pobił poprzedni i jeszcze poprzedni, i jeszcze poprzedni...kocham!♥♥
    Ciekawi mnie, czy będziesz miała zamiar opisać wakacje, czy od razu przeskoczysz od siódmego roku...no nic, czekam na neeeexta! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste o.O <3 Kocham twój blog i Lily iJames... extra to opisałaś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że dodajesz te gify;)
    Mmm...między Lily a Jamesem coś się dzieje!
    Pozdrawiam i czekam na następną notkę!
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny rozdział? <3333 Nie moge się doczekać :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak obiecalam, komentarz pada pod nowa notka :3
    Twojego bloga bardzo milo sie czyta. Nie mal dziala jak narkotyk. Lubie romanse i tego typu klimaty, wiec i sie ciesze ze Lily dala James'owi popalic. Ah... Uwielbiam byc zua :3
    Zycze weny i czekam na kolejne nowosci.

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisz mi prosze na asku jak bedzie kolejny rodział :>
    http://ask.fm/delicate27

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie coś o Ann i Remusie... czekałam, aż dowiemy się co nieco o nich :D Same wyznania w tym rozdziale, najpierw Lily do Jamesa, a potem ta dwójka, o której wspominałam na początku :P
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA