poniedziałek, 20 sierpnia 2012

13. Przygotowania

Zmierzałam ku drzwiom wejściowym miejsca, które kiedyś było moim domem. Teraz mieszkała tam tylko Petunia ze swoim narzeczonym, który już na tydzień miał wziąć ją za żonę. Możliwe że to mój ostatni pobyt tutaj. Nie mogłam się jednak teraz zadręczać, chcę przede wszystkim szczęścia siostry, która za tydzień wychodzi za mąż. Musiałam pomóc jej w przygotowaniach. Otworzyłam lekko drzwi, a zza nich od razu uniósł się zapach gorącego ciasta, które Tunia tak uwielbiała. Rozejrzałam się po pokojach i w kuchni dostrzegłam siostrę.
- Tunia. - powiedziałam z uśmiechem. Ona również się uśmiechnęła, co bardzo mnie zaskoczyło, ale pozytywnie.
- Dobrze, że już jesteście, jest mnóstwo do przygotowania, a ekipa pomocnicza przyjedzie dopiero za trzy dni. - nadal się uśmiechała.
- Poznaj moich przyjaciół. To jest Dorcas, Syriusz, James i Remus. Oni również pomogą w przygotowaniach. - oznajmiłam siostrze.
Przywitała się z nimi i powędrowała na górę, po chwili wołając mnie i Dor. Byłam bardzo zdziwiona, nie sądziłam, że mogłaby tak bardzo się zmienić. No cóż, to miał być jeden z najważniejszych dni w jej życiu, nie sądzę, że chciałaby go zepsuć sobie kłótniami ze mną. I słusznie. Weszłyśmy do jej sypialni, a raczej dawnej sypialni rodziców, która była w trakcie remontu. Myślę, że Petunia chciała przerobić ten pokój dla siebie i Vernona po ślubie.
- Ekipa nie zdążyła przygotować pokoju dla mnie i Vernona. Chciałam, żebyśmy zaraz po ślubie mogli się tu wprowadzić, ale niestety chyba nie damy rady wszystkiego ogarnąć do tego czasu. - Była zmartwiona, widać było to po niej od razu.
- Możemy ci pomóc, ale to ci się nie spodoba.  - wiedziała o czym myślę.
- Jeśli chodzi o czary... no cóż, jestem gotowa na wszystko byleby tylko mój ślub był piękny.  Ale nie chcę na to patrzeć.  - No teraz to doznałam szoku, Petunia zgodziła się na czary.
-Dobrze, więc idź na dół do kuchni, jak wrócisz wszystko będzie gotowe. Jak możesz zawołaj tu jeszcze chłopaków.
- Oczywiście, dziękuję wam. - Odwróciła się i wyszła.
- Myślałam, że ona nienawidzi magii i wszystkiego co z tym związane. - szepnęła Dorcas.
- Bo tak jest, ale widocznie ślub jest dla niej najważniejszy.
Po chwili do pokoju weszli chłopcy i wykonaliśmy kilka zaklęć, żeby pokój mógł wyglądać tak jak to sobie Petunia wymarzyła. Po dwudziestu minutach wszystko było gotowe. Ściany były w kolorze bladego różu, poprzeplatane z białymi dodatkami. Przy ścianie stało wielkie łóżko z piękną białą pościelą. Przy oknach stały białe róże, ulubione mojej siostry. Poza ty była też wielka szafa i wiele innych mebli które wybrała Petunia.
- Tu jest pięknie - skomentowała Dorcas, a Syriusz od razu dodał "po cichu", że oni również taką będą mieć w ich własnym domu. To było urocze. James wybuchnął śmiechem. No cóż,  dyskrecja Syriusza rzeczywiście śmieszyła.
- Zawołam siostrę, a wy idźcie się rozpakować. - dodałam.
- Poczekam z tobą Lily, jestem ciekaw reakcji Petunii. - zakomunikował James. Zgodziłam się.  Po chwili Petunia pojawiła się u nas. Z początku jej mina nie wyrażała nic, nie mogłam jej rozszyfrować. Z czasem jednak zaczęła się zmieniać. O dziwo pozytywnie.
- Tu jest genialnie ! Wszystko takie jak sobie wymarzyłam. Dziękuję wam ! - Najpierw rzuciła się mi na szyję, potem na Jamesa. No takiej reakcji to ja nigdy bym się po niej nie spodziewała. Szczególnie, dlatego że musieliśmy użyć czarów, a ona nienawidzi wszystkiego co z magią związane. Ale przecież każdy mógł się zmienić.
- Bardzo się cieszę, że ci się podoba. - dodałam z uśmiechem. Odpowiedziała mi tym samym.
- Twoi przyjaciele wyszli właśnie pozwiedzać, wspomnieli coś, że rozpakują się później. Może też chcesz iść ? - Tym razem zwróciła się do Jamesa.
- Właściwie to już tu byłem, ale mogę jakoś pomóc w przygotowaniach. - uśmiechnął się huncwocko.
- Już na dzisiaj wszystko gotowe. Ale Lily pewnie nie ma sukienki, pomóż jej. - rzekła Petunia.
"O nie !" - pomyślałam. Teraz James i ja sam na sam to chyba nie najlepszy pomysł. Błagałam, aby odmówił.
- Bardzo chętnie. - odparł, a ja wcale nie byłam zdziwiona.
***

W Little Whinging był tylko jeden sklep z sukienkami i sukniami wieczorowymi, właśnie tam się udaliśmy. Znajdował się jakieś dwadzieścia minut drogi od mojego domu, to wystarczająco dużo czasu dla Jamesa, żeby coś wymyślić. Przechodziliśmy właśnie koło pięknego parku, którego trawnik był teraz lekko pokryty śniegiem.
- Ładnie tu. - rzucił Rogacz.
- Jak byłam mała, przychodziłam tu z rodzicami. - Od razu zebrały mi się łzy w oczach. Nie chciałam teraz o tym myśleć, ale wspomnienia wróciły.

~11 lat temu ~
Biegałam po parku nucąc piosenkę którą kiedyś śpiewała mi mama. Miałam wtedy może ze 3 latka, ale zapamiętałam ją doskonale. Położyłam się na ciepłej od słońca trawie. Drobne kwiatki wplotły się w moje długie rude włosy.  Moją twarz ogrzały promienie słońca. Leżałam tak chwilę myśląc o mojej mamie, jak jej równie piękne rude włosy wyglądały pięknie w słońcu i wpadłam na pewien pomysł. Wstałam z mojego miejsca i zerwałam kilka kwiatów. usiadłam na ławce i wzięłam się do pracy, po chwili powstał piękny wianek z ulubionych kwiatów mamy. Podbiegłam do niej najszybciej jak tylko pięciolatka mogła biegać.
- Mamusiu ! Zobacz co dla ciebie zrobiłam.  - Mama szła za rękę z tatą, ale gdy do niej podbiegłam puściła go i wzięła mnie na ręce. - Zobacz, zobacz ! - założyłam jej wianek na głowę. Zawsze była piękna.
- Lily, on jest śliczny, dziękuję skarbie - ucałowała mnie w czoło.
- Czy mi tez taki zrobisz ? - zapytała nieśmiało Petunia.
- Oczywiście ! - wykrzyknęłam radośnie - Chodź, chodź ! Pokażę ci ! - złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą.

- Lily ! Wszystko ok ? Lily ! - wołał James, chyba się zamyśliłam.
- Tak, już dobrze. Pomyślałam tylko o ... rodzicach. - mój wyraz twarzy zmienił się, teraz byłam smutna.
- Już wszystko dobrze Lily, nie zadręczaj się. - przytulił mnie do siebie, delikatnie, po przyjacielsku.
- Dziękuję.  - potrzebowałam tego. Pocieszenia.
Zanim się spostrzegłam byliśmy już na miejscu. Wielkie szklane drzwi i mnóstwo sukni, tak właśnie to zapamiętałam. Weszliśmy, zamykając za sobą drzwi. W pomieszczeniu było ciepło, rozgrzało się zapewne od kominka, który umieszczony był naprzeciwko wejścia. Ekspedientka była młoda, wydawało mi się że to stażystka. Wyglądała na miłą.
- Mogę w czymś pomóc ? - spytała z uśmiechem, jednak nie kierowała go do mnie, ale do Pottera.
- Tak, szukamy sukienki druhny dla mojej ... - urwał, zapewne nie wiedząc czy nazwać mnie koleżanką, siostrą, przyjaciółką czy Bóg wie czym.
- Dziewczyny - dodałam, nie wiem co mnie podkusiło. James spojrzał na mnie zdziwiony, jednak nie miał zamiaru zaprzeczać tego co powiedziałam.  Podobało mu się to.
- Och tak... w takim razie zapraszam tutaj. - już nie szczerzyła się do niego. I miała szczęście, bo miałam różdżkę w kieszeni. Co się ze mną dzieje ? Czy ja jestem zazdrosna?  Niemożliwe. 
Podążaliśmy za nią w kierunku sukni wieczorowych. Ekspedientka znała się na swoim zawodzie, od razu pokazała nam coś pięknego, co z pewnością pasowało do mnie.
- Myślę, że ta może ci się spodobać. - Wyjęła suknię, która była długa, ale prosta. Kolor miał w sobie coś wyjątkowego, nie był to zwykły fiolet, ale jakby połączenie fioletu z niebieskim kolorem, z czego wychodziło coś pięknego. Miałam zamiar kupić klasyczną zieloną sukienkę, ale ta była piękna. - Chcesz ją przymierzyć ?
- Z chęcią. - wzięłam ją i udałam się do przebieralni, jednak po chwili odwróciłam się na chwilę i ujrzałam, że już zaczyna rozmawiać z Jamesem. Tak, byłam zazdrosna. Postanowiłam mu zaufać i weszłam do przymierzalni. Założyłam ja tak szybko jak mogłam, była jakby szyta na miarę, idealnie pasowała do mojego ciała. Wyszłam, żeby mój "chłopak" mógł mnie również zobaczyć, ale zobaczyłam klejącą się do niego ekspedientkę. Gdy Rogacz mnie zobaczył od razu wstał z sofy zostawiając tamtą dziewczyną samą.
- Co o tym myślisz ? - spytałam.
- Wyglądasz pięknie Lily . - odparł z entuzjazmem w głosie.
- Zdecydowałam się, kupuję tą. - zwróciłam się do dziewczyny, która dalej siedziała na sofie.
- Świetnie. Zaraz ja zapakuję. - w jej głosie była złość, jednak nadal pozostawała miła.
Przebrałam się z powrotem w moje ubrania, następnie zapłaciłam i wyszliśmy razem z Potterem ze sklepu. Milczeliśmy, jednak to nie mogło trwać długo, wiedziałam o co chce się mnie zapytać.
- Lily... Czemu powiedziałaś tej dziewczynie, że jesteśmy razem ? - spytał nieśmiało.
- Wiem, to był błąd, obiecuję, że to się więcej nie powtórzy. - unikałam odpowiedzi.
- Nie o to chodzi, powiedz mi czemu. - nie dawał za wygraną.
- No bo ... bo ja ... bo ja byłam zazdrosna. Zadowolony ? - spodziewałam się gniewu, albo chociaż prawienia mi kazań, że nie powinnam tak robić. Jednak on ... śmiał się. - To cię bawi ?
- Właściwie to tak, ale także schlebia. To urocze Lily. To znaczy, że ci na mnie zależy.
- Bo tak jest. - "Nawet nie wiesz jak bardzo" - dodałam w myślach.
***

~Jeden dzień przed ślubem ~

Przeciągnęłam się ostatni raz w łóżku. Obudziły mnie hałasy dochodzące z dołu. Pewnie ekipa dekoracyjna przyjechała, raczej im się teraz magia nie przyda. Postanowiłam wziąć prysznic. Zabrałam ze sobą potrzebne rzeczy i ubrania, w których miałam zamiar dziś chodzić, a następnie udałam się do łazienki, która o dziwo była zajęta. To przecież moja prywatna łazienka. Zapukałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. No cóż, może mi się tylko przywidziało, że ktoś tam jest. Postanowiłam wejść.
Nie uchyliłam drzwi, od razu weszłam, i dopiero po chwili spostrzegłam, że popełniłam błąd. Nie wiele myśląc odsunęłam zasłonkę od prysznica. To co zobaczyłam przeraziło mnie.
- Aaaa ! - Krzyknęłam.
James odruchowo odwrócił się, a ja myślałam, że spalę się ze wstydu, chociaż nie wiedziałam czemu. Szybko rzuciłam mu ręcznik, żeby miał się czym przykryć.
- Lily, tak strasznie cię przepraszam, ale nasza łazienka była zajęta, a jak zajrzałem do ciebie to jeszcze słodziutko spałaś i pomyślałem, że mógłbym skorzystać z twojego prysznica. Przepraszam, powinienem był zaczekać. - tłumaczył się.
- James ... Ja przez ciebie zawału dostanę ! - śmiałam się. No cóż, właściwie była to dość zabawna sytuacja. - Dokończ prysznic, ale zawołaj mnie jak skończysz.
Wyszłam z łazienki dalej się śmiejąc. Czegoś takiego z rana bym się nie spodziewała. W oczekiwaniu na zwolnienie łazienki postanowiłam zejść do ogrodu, aby zobaczyć jak idą przygotowania. Wszystko wyglądało cudownie, stało kilka stołów, na których poukładanie były bukieciki róż i piękna srebrna zastawa stołowa. Wydzielone zostało miejsce do tańca, a największą uwagę przykuwały światełka, które miały być odpalone dopiero wieczorem. Wiele osób męczyło się nadal z rozstawieniem stołów i układaniem kwiatów. Mimo wszystko efekt miał być przepiękny. Poszłam do pokoju wiedzą, że moja pomoc jest zbędna  i czekałam na znak od Jamesa, że zwolnił łazienkę.

3 komentarze:

  1. Hm... Mialam napisac dopiero przy ostatnim poscie, ale moge to zrobic drugi raz ;)
    Twoj blog jest ciekawy i czyta sie go bardzo przyjemnie, ale moim zdaniem moglas tro he bardziej dac pomeczyc Jamesa. Zrobilas jak uwazalas, wiec nie mam co tu wiecej komentowac. Wiecej jak dokoncze xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachowanie Petunii - bezcenne :) Myślałam na początku, że ona ich podpuszcza do czegoś, ale wygląda na to, że na czas ślubu naprawdę stara się być miła dla Lily :o
    Czekam na opis ślubu i dalszy rozwój relacji James+Lily :)
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA