poniedziałek, 20 sierpnia 2012

12. Zmiana

Grudzień. Tak szybko ten czas od pójścia do Hogwartu zleciał. Tak wiele jednak się zmieniło. Dorcas zerwała z Michael'emi teraz jest ogromnie szczęśliwa z Syriuszem. Często jej tego zazdroszczę. Oczywiście nie tego, że jest z Łapą tylko tego szczęścia, które ją spotkało, miłości.
Ann również cieszy się wielkim szczęściem z Remusem, ale ostatnio mówiła, że chyba zaczyna się między nimi psuć, ja nigdy nie życzyłam im tego, żeby się rozstali. Znałam już chyba powód niechęci Remusa, ale nie mogłam się mieszać, to są tylko ich sprawy.
Katie jak zawsze zmienia chłopaków jak rękawiczki, mimo to nadal pozostaje tą samą świetną przyjaciółką.
Słyszałam, że do Hogwartu ma przyjść jakaś nowa na miejsce jednej z uczennic, która złamała regulamin i została wydalona. Ciekawa jestem kto mógł tak daleko się posunąć. Może Bella Black - kuzynka Syriusza. Jej największą ambicją jest zostać śmierciożercą  zakończeniu edukacji w Hogwarcie.
Kolejną wielką zmianą było to, że Peter znalazł sobie dziewczynę ! Dla niej ma zamiar teraz schudnąć i biega z Jamesem i Syriuszem. Według mnie wystarczyłoby przestać się opychać, ale Łapa i Rogacz postanowili poznęcać się nad nim trochę. Oni akurat mało się zmienili.
Jeszcze tylko jedna rzecz uległa zmianie. Ta najważniejsza dla mnie. Moje nastawienie względem pewnych rówieśników. Severus zaczął mnie unikać po tym pocałunku, którego z resztą żałowałam jak niczego innego w życiu, a James ... hmm... stał się taki ... opiekuńczy i cierpliwy. Nigdy nie śmieje się z Sev'a w mojej obecności, teraz również nie pyta co chwilę o randkę ze mną (może dla tego, że ma ją zagwarantowaną) i nie wydziera się że mnie kocha na całą szkołę. Teraz traktuje mnie jak przyjaciółkę i podoba mi się to, ale czuję lekki ... niedosyt ? Nie, to nie możliwe. Chciałabym czegoś więcej niż przyjaźń ? Na pewno nie.  A może...
Szłam podłużnym korytarzem zamku w kierunku wyjścia na błonia. Rozmyślałam na temat zmian i nie zauważyłam nawet, że jestem umówiona i właśnie się spóźniłam. Teraz już biegłam, co prawda 2 minuty spóźnienia to jeszcze nic, ale nie chciałam już dłużej czekać. James chciał powiedzieć mi coś ważnego.
Po chwili wreszcie dotarłam na miejsce. W końcu zdjęli mu gips, dla niego to była tragedia, zero quidditcha dopóki noga mu się nie wyleczy. Teraz na pewno będzie szczęśliwy. Już sobie to wyobrażam, skaczący ze szczęścia rozczochraniec.
Od razu mnie zauważył i zaraz się uśmiechnął. Co prawda odwiedzałam go w skrzydle, ale to nie to samo co móc pospacerować po błoniach. Porozmawiać, bez pani Pomfrey za ścianą. Tylko na to czekałam. Podeszłam do niego zdecydowanie i lekko go przytuliłam. Nie spodziewał się takiej reakcji, jednak widoczna była radość na jego twarzy. Postanowiliśmy się przejść i porozmawiać.
- Lily ... bo ... ja nie chcę, żeby to tak wyglądało. - wyjąkał ledwo zrozumiale.
- Ale ... co ? - spytałam zmieszana.
- No ta cała randka, wolałbym, żeby nie była ona tylko przez zakład, więc ona ... nie obowiązuje. - zdenerwowałam się.
Chciał ją odwołać, przecież tylko na to czekał, nie rozumiem ! Ja ... też tego chciałam.
- Chcesz ją odwołać ?! - krzyknęłam.
- Nie, Lily, spokojnie. Nie o to mi chodziło. Chciałbym po prostu... zapytać, czy chcesz się ze mną umówić. - zdziwiłam się. - Nie musisz się zgadzać.
Zamurowało mnie, był gotów zrezygnować z czegoś na co czekał 6 lat, jeśli tylko ja tego chcę ? To było ... miłe.
- James ... ja ... chcę. - wyjąkałam, radość na jego twarzy była nie do opisania. Podniósł mnie i zakręcił się szybko.
- James, wariacie ! - śmiałam się. Po chwili odstawił mnie na ziemię. Odgarnął mi kciukiem włosy z policzka.  Spojrzał na mnie  w ten charakterystyczny dla niego sposób. Kochałam to spojrzenie, które kierował na mnie swoimi orzechowymi oczami. Zbliżył się do mnie. Czułam jego oddech na moim policzku. Czekałam, na nieuniknione, ale on nic nie robił, możliwe, że bał się mojej reakcji. Działałam pod wpływem chwili. Pocałowałam go najmocniej jak mogłam. Odwzajemnił pocałunek w wielką czułością. Przytulił mnie do siebie mocno, nie przestając całować. Myślę, że bał się, że ta chwila się skończy, ale nie mogła trwać w nieskończoność.  Ja również żałowałam w głębi serca. Odsunęliśmy się od siebie powoli.
- James, ja ...
- Nic nie mów. - tym razem to on mnie pocałował. To było dziwne i to bardzo, ponieważ byliśmy przyjaciółmi, jednak i ta myśli nie pozwoliła na przerwanie tej chwili. Dla mnie trwała wiecznie.
***

Siedziałam w wielkiej sali zamyślona i pogrążona w "Proroku Codziennym", kolejne ataki Śmierciożerców na mugoli były już codziennością. Wcześniej zawsze martwiłam się śmiertelnie o rodziców, teraz tylko troszkę o Petunię, ale wszystko się zmieniło.  Chciałabym pojechać do domu, ale wiem, że to nie jest już mój dom, Petunia mnie wyrzuciła. Podobno ten dom w połowie należy do mnie, ale dostanę go po osiągnięciu pełnoletności. Pełnoletności w mugolskim świecie. Mimo wszystko nie mam zamiaru zabierać domu siostrze, która ma zamiar w najbliższym czasie wyjść za mąż. Właśnie ! Dostałam list z Little Whinging prawdopodobnie od Petunii, kompletnie o nim zapomniałam przez to wszystko.
- Dor, zapomniałam o liście z Little Whinging, idę do dormitorium po niego. - zameldowałam Dorcas, która i tak ledwo mnie słyszała, bo wymieniały się z Katie poglądami na temat chłopaków.
Nie czekając już na odpowiedź poszłam za górę. Do Pokoju Wspólnego Gryfonów był kawałek drogi z Wielkiej Sali. Po chwili wszyscy uczniowie zniknęli, byłam sama na korytarzu... przynajmniej tak mi się wydawało.
- No proszę, proszę ... szlama Evans. Cóż to za niespodzianka. - znałam doskonale ten głos. Severus. Obok niego oczywiście jego świta p.t. Malfoy, Bella i Narcyza Black oraz Avery.
- Severus. - tylko tyle zdołałam powiedzieć.
- Szlama bez swojego obrońcy Pottera ? To nowość. - zaśmiała się Bellatrix.
- Czego ode mnie chcecie ? - zapytałam wściekła. Ja chciałam tylko iść po list od siostry do dormitorium a natykam się na wielbicieli czystej krwi.
- Przekaż Potterowi, żeby więcej nie próbował na ośmieszyć przed całym Hogwartem. - zdziwiłam się.
- Jak to ?  - dopytywałam się.
- Chłopak ci nie powiedział ?  Zaczarowali razem z moim kochanym kuzynem cały stół Ślizgonów, żebyśmy na kolacji byli cali w różowej farbie. Na szczęście profesor Slughorn przez zupełny przypadek dowiedział się o tym i dyrektor usunął zaklęcie.
Jak na znak pojawili się koło mnie Huncwoci. Myślę, że czekali na moją reakcję. Spodziewali się wszystkiego, wrzasków, kłótni, ale na pewno nie tego co zrobiłam.
- Jak mogliście ? - zwróciłam się do nich. - Myślałam, że jesteście mądrzejsi. Jak mogliście pozwolić, żeby profesor Slughorn odkrył wasz dowcip ? - na ich twarzy pojawił się uśmiech. - Gdyby się udało, na pewno byłoby śmiesznie. - zaczęliśmy się śmiać, a Ślizgoni się wściekli. Liczyli na złość z mojej strony.
- Jeszcze się policzymy ty ruda szlamo. - tym razem zwrócił się do mnie Lucjusz Malfoy, ale po chwili wszyscy odeszli.
- Nie martw się Lily, nie dotkną cię. - powiedział James. Uśmiechnęłam się.
Sev znowu zwrócił się do mnie per Szlama. Nienawidziłam tego, ale wiedziałam, że stracił moją przyjaźń na zawsze.
- Gdzie idziesz Ruda ? - spytał Syriusz.
- Och, idę do dormitorium po list od Petunii, a wy dokąd ? - zaciekawiłam się.
- No ... my ... y... do Hogsmeade. - wyjąkał Remus.
- Co ?! Przecież nie ma dzisiaj wyjścia.
- My mamy mapę i pelerynę i wiemy jak wyjść, żeby nikt nie widział. Idziesz z nami ? - zaproponował Lunatyk.
- Nie, nie mogę. Innym razem, ale bawcie się dobrze. Na razie - pożegnałam się z nimi, ale oni stali jak wryci. Nie spodziewali się takiej odpowiedzi.
***

Siostro !
Uwierz mi na słowo, ciężko mi się pisze ten list do Ciebie z grzecznymi zwrotami, jednak jest to bardzo ważna sprawa. Za dwa tygodnie wychodzę za mąż za Vernona. Do listu dołączyłam Ci zaproszenie. Wolą mamy było, żebyś była druhną na moim ślubie. Spełniam więc jej wolę. Chcę, żebyś została moją druhną. Sukienkę możesz sama sobie wybrać, tylko błagam nie przynieś mi wstydu, to dla mnie najważniejszy dzień w życiu. ŻADNYCH CZARÓW ! Będzie wiele osób z rodziny Vernona, a oni przecież nie wiedzą nic o Tobie i niech tak lepiej pozostanie. Możesz przyjechać z kim chcesz wysłałam ci sześć zaproszeń, ale uprzedź znajomych, że nie chcę widzieć żadnej magii na weselu. Przyjedź tydzień przed ślubem, żeby pomóc mi się przygotować. I jeszcze jedna sprawa, pogódźmy się na czas ślubu, to dla mnie na prawdę ważny dzień. 

Do zobaczenia w domu.

Petunia.

No tego na pewno się nie spodziewałam. Siostra chce się ze mną pogodzić. To cud ! Chwila... zostały tylko cztery dni do wyjazdu do domu. I jeszcze jeden problem - kogo powinnam wziąć ze sobą ? Do listu dołączono sześć zaproszeń, dla mnie i dla pięciu znajomych.
Petunia Emma Evans & Vernon Kevin Dursley
Razem z rodzinami mają zaszczyt zaprosić na uroczystość zaślubin.

Odbędzie się ona 18 grudnia 1976 r. o godzinie 15.00

Privet Drive 4,

Little Whinging, Anglia.

Zaproszenia był śliczne w kolorze bladego różu, ulubionym Tunii. Ona zawsze marzyła o pięknym weselu. Teraz w końcu jej marzenie miało się spełnić. Cieszę się oczywiście razem z nią.
Do dormitorium wpadły dziewczyny.
- Lily, wszystko w porządku ?
- Tak, w jak najlepszym. Petunia wychodzi na mąż. - zakomunikowałam.
Dziewczyny zaczęły piszczeć i się cieszyć. W tym momencie wpadli Huncwoci. Szybko wrócili z Hogsmeade.
- Impreza ? - spytał Rogacz.
- No cóż... tak, moja siostra wychodzi za mąż. - odparłam. - Tylko jest problem, mam tylko pięć zaproszeń, a was jest ósemka. - wstyd mi było, że nie mogę zaprosić wszystkich.
- Och, nie przejmuj się Lily, ja i tak nie mogę, mam szlaban u McGonagall za nocne bieganie do kuchni.  - powiedział Peter. Zaśmialiśmy się.
- Ja też nie mogę, mam randkę z bardzo przystojnym Puchonem. - rzuciła Katie.
- A ja muszę zajmować się siostrą, jest teraz na pierwszym roku. Nie mogę jej zostawić teraz, bo ma grypę. - dodała Ann. - I tym sposobem twój problem rozwiązany.
- No w sumie to tak, czyli jadę ja, Dorcas, Syriusz, Remus i ... James. - uśmiechnęłam się do niego i podałam wszystkim zaproszenia. - Za cztery dni musimy być w Little Whinging.
- Och Lily, tak się cieszę, jeszcze nigdy nie byłam na ślubie. - rzuciła Dorcas.
- Możemy pomóc w organizacji, właśnie dlatego jedziemy wcześniej, McGonagall mówiuż dawno, że w sprawach rodzinnych zawsze mogę jechać, a to taka sprawa, tylko muszę iść o jej powiedzieć. - dodałam.
- Pójdę z tobą. - zaoferował się od razu James.
- Czemu nie ? Chodźmy. - pociągnęłam go za rękaw koszuli i razem wyszliśmy z dormitorium dziewcząt.
Z początku szliśmy w ciszy, ale James po chwili ją przerwał.
- Lily, dziękuję za to zaproszenie, myślałem, że nie będziesz mnie tam chciała. - rzekł nieśmiało.
- Nawet tak nie mów, zmieniłeś się James, dlatego jesteś teraz moim przyjacielem. A skoro miałam zaprosić przyjaciół, więc ciebie też mogę i chcę. - dodałam, później już tylko odpowiedział mi uśmiechem i udaliśmy się w stronę gabinetu opiekunki Gryffindoru, jednak ja cały czas myślałam o tamtym pocałunku.

1 komentarz:

  1. Już nie mogę doczekać się ślubu Petunii i Vernona, na pewno będzie z tego jakaś afera, a awantury i katastrofy to coś, co lubię xD
    Rozdział jak zwykle świetny :)
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA