poniedziałek, 20 sierpnia 2012

4. Pocałunek

Jest sobota, 9 października 1976 r. Deszczowy dzień, który wiele zmieni ...
Tego dnia bardzo padało i nie było nawet mowy o wyjściu ze szkoły. Ostatnimi czasy w ogóle nie rozmawiałam z Huncwotami. Miałam wrażenie, że taki czas jest im teraz potrzebny. Remus jest jeszcze w Skrzydle szpitalnym, a Syriusz nadal odzyskuje siły, Glizdogon cały czas się opycha, a Potter... hmm... nawet go nie widuję. Moje rozmyślania przerwała April, moja sowa płomykówka pukająca w okno. Podbiegłam i wpuściłam ją, o dziwo list był od Petunii ! Niczym się nie zastanawiając rozerwałam kopertę i wyciągnęłam jej zawartość.
"Dziwolągu !
Nie myśl sobie, że chciałam do Ciebie pisać, ale musiałam. Otóż wczoraj miał miejsce straszny wypadek na drodze. Rodzice rozbili się w samochodzie. Dom zostawili nam, więc niestety muszę się nim z Tobą podzielić, ale wiec że mieszka tu teraz ze mną mój narzeczony Vernon Dursley. Sądziłam, że powinnaś wiedzieć, że rodzice nie żyją... Pogrzeb odbędzie się we wtorek 12 października b.r. Oni chcieliby, żebyś przyszła.

Bez pozdrowień,
 Petunia Evans (już niedługo Dursley)"

Nie ... To nie możliwe ! Z moich oczu spłynęła pojedyncza łza, lecz tuż za nią pojawiło się ich o wiele więcej. Oni... nie mogą nie żyć ! Petunia sobie na pewno jakieś żarty robi. Usiadłam na łóżku, otuliłam się kołdrą i trzęsłam się niemiłosiernie. Płakałam, kto by nie płakał, gdyby stracił właśnie rodziców ? W tym samym momencie do dormitorium wpadła profesor McGonagall. Gdy mnie zobaczyła rzekła tylko  : "A więc już wiesz ... Masz pozwolenie na wyjście ze szkoły 12 października" i wyszła ... Jak dla mnie świat mógłby się skończyć. Po jakiejś godzinie płaczu wyszłam z dormitorium i już miałam udać się do Wielkiej Sali na obiad, gdy ... zobaczyłam jakąś namiętnie całującą się parę. I co gorsza to był Potter i jego nowa dziewczyna. Nie wiem, jak dokładnie się nazywa, ale jest tlenioną blond barbie. Poczułam ukłucie zazdrości w sercu... ale nic nie mogłam zrobić. Uciekłam z powrotem do dormitorium i rozpłakałam się już na dobre. Nawet nie pomyślałam już o obiedzie. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam, nie miałam nawet siły się podnieść. Tajemniczy "ktoś" nie czekał, tylko wbiegł do dormitorium dziewcząt i gdy tylko dostrzegł mnie od razu podszedł i nic nie mówiąc przytulił lekko.
- Słyszałem o tym co się stało ... bardzo ci współczuję. - wyszeptał mi do ucha.
Nie odpowiedziawszy rzuciłam się Syriuszowi w ramiona. On odwzajemnił uścisk.
- Lily, dasz radę, wytrzymasz to. Nie zrób teraz jakiejś głupoty, obiecaj mi !
- Obiecuję ! Syriusz...
- Tak ? - zapytał po czym spojrzał w moje intensywnie zielone tęczówki.
- Pojedź tam ze mną ! Nie chcę jechać sama, a Dor nie może, bo poprawia jakiś egzamin z Transmutacji.
- Oczywiście, że z tobą pojadę Ruda.
- Dziękuję - rzekłam po czym musnęłam jego policzek. On tylko spojrzał na mnie i przechylił delikatnie, a następnie wpił się w moje wargi. Nie protestowałam. Z początku delikatny pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Żadne z nas nie myślało nawet o tym aby przestać. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z konsekwencji naszego czynu. Delikatnie oderwaliśmy się od siebie.
- Syriusz ... my nie powinniśmy ...
- Wiem ...
- Nie mówmy o tym nikomu - rzuciłam.
- Masz rację. Ale pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć. - rzekł i wyszedł z dormitorium dziewcząt, jednocześnie zostawiając mnie sam na sam z moimi myślami.
Ten dzień rzeczywiście wiele zmienił...

***

Jedno jest pewne. Kocham go ... kocham Syriusza, tyle że jak brata, a nie chłopaka. W moim sercu była tylko jedna osoba i to jeż od wielu lat. Postanowiłam udać się chociaż na kolację. Dor i Katie od rana chodziły po Hogwarcie ze swoimi chłopakami, a Ann cały dzień była u Remusa. Dowiedziała się kim jest Lunatyk, ale nie odrzuciła go z tego powodu, nie mogłaby przestać go kochać. A ja hmm... starałam się unikać Jamesa i tej Emmy. Nie chciałam już cierpieć. Jadłam kolację w spokoju, gdy nagle niestety zobaczyłam tych, których najbardziej obawiałam się spotkać, a mianowicie Jamesa, Emmę, a tuż za nimi Syriusza, który od razu usiadł koło mnie. Do moich oczu powoli napływały łzy.
- Hej Evans, poznaj moją dziewczynę Emmę. - rzekł z uśmiechem, a ja nie wytrzymałam tylko wybiegłam najszybciej jak mogłam nie hamując już łez. I pomyśleć, że przez tyle lat broniłam się przed tym uczuciem. A on... już mnie nie kocha ! Teraz ma Emmę. Wybiegając usłyszałam jeszcze : "Ty idioto, nawet sobie nie wyobrażasz co ona przeżyła !" Syriusza...

4 komentarze:

  1. suuuper!Świetnie piszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Grr,ale ten James mnie wkurzył! Najpierw daje się poznać Lily od tej dobrej strony,aż tu nagle wyskakuje z nową dziewczyną...
    Współczuję Lilce.Syriusz zachowuje się jak prawdziwy przyjaciel ale mam takie przeczucie,że on coś czuje do Lily...
    No nic,nie będę gdybać,tylko biorę się za czytanie kolejnych notek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wątek Lily i Syriusza bardzo mi się spodobał..

    OdpowiedzUsuń
  4. Nieeeee! Lily i Syriusz nie mogą być razem! :) Chociaż biorąc pod uwagę to, że James znalazł sobie nową dziewczynę... niech robią co chcą :P Mam tylko nadzieję, że skopią tyłek temu gburowatemu Potterowi i mu powiedzą prosto w twarz, co o nim myślą. Ja z wielką chęcią bym to zrobiła! :D
    Nie będę się dalej rozpisywać, ale rozdział był idealny i wspaniale napisany, więc pozostaje mi napisać tylko jedno, wielkie: GRATULACJE! <3
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA