poniedziałek, 24 czerwca 2013

21. Nie wolno się poddawać




Marzec. Wiosna powoli zaczynała budzić wszystko do życia. Topniał śnieg, pojawiły się pierwsze oznaki tej jakże pięknej pory roku. Wraz z końcem zimy skończyło się oczekiwanie na treningi i mecze Quidditch. James, Syriusz oraz Katie spędzali każdą, wolną od lekcji chwile na boisku. Co roku dzięki obecnemu składowi drużyny Gryfonów zdobywaliśmy puchar. W tym roku miało być podobnie.
Ja najwięcej czasu spędzałam z Dorcas, oraz z nową uczennicą – Alicją. Dziewczyna dołączyła do Gryffindoru i teraz mieszka z nami w jednym dormitorium. Jest bardzo sympatyczna, zawsze się uśmiecha, ale mimo wszystko ma w sobie coś dziwnego, jest inna niż wszyscy. Huncwoci również od razu ją polubili.
- Może pójdziemy popatrzeć na trening ? Już dawno tam nie byłyśmy. – rzuciła Dorcas.
- O tak ! Strasznie chciałabym popatrzeć jak grają ! – wykrzyknęła Alicja.
- Przyznaj się, że jedyne na co chciałabyś popatrzeć to Frank Longbottom. Widać jak ci się podoba – rzekła Dor, na co na twarzy Alicji pojawił się ogromny rumieniec.
- Okej, więc chodźmy. – ja pierwsza wstałam z kanapy w Pokoju Wspólnym i udałam się w kierunku portretu Grubej Damy.
- Widzicie ? Każda z nas na tym zyska. Ja popatrzę sobie na mojego Syriusza, Alicja na Franka, a Liluś na Jamesa – powiedziała z uśmiechem na twarzy Dorcas.
- Na Pottera ? – prychnęłam – Niedoczekanie twoje. – uśmiechnęłam się w kierunku mojej przyjaciółki.
- Oj Lily, nie oszukuj się. Jestem tu krótko, ale myślisz, że nie widziałam jak mu się przyglądasz za każdym razem kiedy przechodzi ? – zauważyła panna Brown.
Uśmiechnęłam się w duchu. Wiedziałam, że mają rację, przyglądam się Potterowi. Ale co z tego ? Przyglądam się wielu ludziom, a z nim ostatnio nawet nie rozmawiam, przez te treningi. Nie tęsknię za tym. Po chwili byłyśmy już na boisku Quidditcha. Na tybunach dostrzegłyśmy Remusa i Petera, więc postanowiłyśmy dołączyć do nich. Usiadłyśmy kilka metrów dalej, aby nie mogli usłyszeć o czym rozmawiamy. Alicja nie spuszczała wzroku z Franka. Chłopcy byli tak przejęci grą, że nawet nie zauważyli nas. Tylko Katie dostrzegła, że przyszłyśmy i pomachała nam na przywitanie, a potem wróciła do gry. Trening trwał już kilka godzin, ale drużyna chciała być jak najlepsza. To był dla nich żaden kłopot przesiadywać tyle na boisku. Po chwili zauważył nas również Syriusz i wysłał Dorcas buziaka, przez co zagapił się i nie złapał kafla.
- Łapa ! Co się z tobą dzieje ?! Czy mógłbyś skupić się na grze ?! – wydarł się Potter.
- Chciałem się tylko przywitać, z moją dziewczyną. Przepraszam, że nie złapałem kafla pierwszy raz od dwóch godzin. – zrewanżował się Black.
- Lily ! – rzucił James, kiedy tylko zauważył nas na trybunach. – Przerwa !
Wszyscy rozlecieli się w różnych kierunkach. Syriusz od razu powędrował do Dorcas, a Katie i James podlecieli do nas.
- Super wam to wychodzi ! Na pewno w tym roku również zdobędziecie puchar. – uśmiechnęłam się mówiąc to.
- Dzięki Lily, staramy się jak możemy. – odwzajemniła uśmiech Katie.
- Widzieliście może Franka ? Chciałabym mu pogratulować świetnej gry. – rozpromieniła się Alicja, na co ja zaśmiałam się.
- Chodź, pójdę z tobą do niego. – Katie zeskoczyła z miotły, chwyciła Alicję pod rękę i zaprowadziła w kierunku Longbottom’a.
Zostałam sama z Jamesem. Tej chwili się obawiałam najbardziej. On też po chwili zszedł z miotły i stanął obok mnie, obdarowując huncwockim uśmiechem.
- Co się tak gapisz Potter ? – zapytałam złośliwie.
- Jesteś piękna. Umówisz się ze mną ? – znowu się zaczęło. 



- W snach. – prychnęłam, po czym odwróciłam głowę niczym obrażona kotka.
- W śnie byś się zgodziła. – nie przestawał się szczerzyć.
Wstałam i zaczęłam iść w kierunku wyjścia z trybun. Okularnik nie dał za wygraną. Podążał za mną krok w krok.
- Umówisz się ze mną ?
- Nie.
- Umówisz się ze mną ?
- Nie.
- Umówisz się ze mną ?
- Potter, czy do ciebie nie dociera ? Nie !
- Umówisz się ze mną ?
- Nie !
- Umówisz się ze mną ?
- Dobrze, ale przestań za mną łazić !
Już dawno nie widziałam na jego twarzy takiej radości. Zaczął krzyczeć ze szczęścia coś typu „Lily Evans się ze mną umówiła”, ale ja go już nie słuchałam tylko szybkim krokiem udałam się do szkoły. Już myślałam, że zaczął dorastać, ale niestety. Najgorsze było to, że musiałam iść z nim na randkę. Po co ja się godziłam ?

***

Wybiła godzina szósta. Dokładnie o tej porze miałam czekać na Pottera w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Tak też zrobiłam. Wiedziałam, że będzie punktualnie. W końcu spełniło się coś o co zabiegał przez sześć lat. Stało się, umówiłam się z nim. Ostatnio zaczęłam dostrzegać w nim osobę, której wcześniej nie widziałam. Odpowiedzialnego, inteligentnego chłopaka, z którym można normalnie porozmawiać, pośmiać się. Dojrzałą osobę. Może coś się w nim zmieniło od tamtego czasu. Pamiętam jego pierwszy wybryk jakby to było wczoraj

~pięć i pół roku temu~
Siedziałam przy stole w Wielkiej Sali i słuchałam przemowy dyrektora. Wokół mnie siedzieli moi rówieśnicy, którzy również z tym dniem zaczynali swój pierwszy rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.
- Cześć, jestem James. – odezwał się do mnie chłopiec siedzący po mojej lewej stronie. Uśmiechał się. Miał czarne, poczochrane włosy i nosił okulary.
- A ja Lily. – podałam mu rękę i odwzajemniłam uśmiech.
- Jesteś bardzo ładna. Umówisz się ze mną ? – wyszczerzył się w ten nieznany mi dotąd sposób.  
- Nie ! – krzyknęłam i odwróciłam się od niego.
- Dlaczego ? Jestem bardzo przystojny, każda by chciała się ze mną umówić. – stwierdził „skromnie”.
- Ja nie jestem każda ! – w tym momencie spojrzało się na nas większość uczniów z całej szkoły. Już wiedzieli, że pan Potter nie da za wygraną.

Uśmiech zagościł na mojej twarzy na myśl o tej sytuacji. Minęło tak wiele czasu, a on nie ustąpił. Przez tak długi czas prosił mnie o randkę. Jego życzenie miało się dziś spełnić.
Zobaczyłam go jak schodził po schodach prowadzących do dormitorium Huncwotów. Gdy mnie dostrzegł od razu się rozpromienił.
- Lily, długo czekasz ? – podszedł do mnie bliżej, a zza jego pleców dostrzegłam białą lilię. – To dla ciebie. – wyciągnął rękę w moim kierunku.
Do dość zabawne, moim ulubionym kwiatem była właśnie lilia, mojej mamy także. Myślę, że właśnie dzięki temu otrzymałam takie imię.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się i chwyciłam kwiat. - To gdzie idziemy ?
- Zobaczysz, chodź za mną. – wyciągnął rękę w moim kierunku. Podałam mu swoją i pozwoliłam prowadzić się w wybrane przez niego miejsce. Po chwili byliśmy już na miejscu. Jamie uchylił nie znane mi dotąd drzwi. Moim oczom ukazał się pokój przyozdobiony w kwiaty i świece. Na środku stał stół z nakryciem dla dwóch osób, a po prawo znajdowała się mała kanapa, tuż przed kominkiem. Chłopak zaprowadził mnie najpierw w kierunku stołu. Usiadłam na jednym z miejsc, a szukający zajął drugie.
- Na co masz ochotę ? – spytał.
- Hmm… może na spaghetti.
Po chwili przede mną pojawiły się dwa talerze ukazujące przepyszne danie. Zapach rozniósł się po całym pomieszczeniu.
- Co to za miejsce ? – spytałam zdziwiona.
- To Pokój Życzeń – odparł i mrugnął do mnie, czym wywołał uśmiech na mojej twarzy. 



Jedliśmy i opowiadaliśmy sobie różne historie, które nam się przydarzyły. Wspominaliśmy wiele nieudanych prób poderwania mnie. Wiele kłótni, wiele żartów huncwotów. Po skończonym posiłku przenieśliśmy się na kanapę.
James objął mnie ramieniem. Nie protestowałam. Czułam się bardzo dobrze w jego ramionach, tak bezpiecznie.
- Widzisz przed czym tak się broniłaś przez te sześć lat ?
Zaśmiałam się.
- Jest aż tak źle ? – on również teraz się śmiał.
- Nie, wcale nie jest źle. Jest bardzo miło. Nie sądziłam, że randka z tobą może być taka fajna – powiedziałam patrząc mu prosto w piękne, orzechowe oczy.
- Podobało ci się ? – spytał.
- Bardzo – odparłam i obdarzyłam go kolejnym tego wieczoru uśmiechem.
- Dzięki tobie coś zrozumiałem Lily. – zmienił ton głosu na poważny.
- Tak ? A co takiego ?
- To, że nigdy nie wolno się poddawać. Cieszę się, że nie zrezygnowałem z ciebie po tych nieudanych próbach. Dzięki temu jesteśmy tu teraz… razem.
Zbliżyłam się do niego. Nasze twarze dzieliło już tylko kilka centymetrów.
- Razem – powtórzyłam.
Jego wargi powoli dotknęły moich. Położył ręce na mojej twarzy przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej. Moja ręka z kolei powędrowała do jego włosów robiąc w nich jeszcze większy nieporządek. Nie odrywaliśmy się od siebie nawet na sekundę. To była prawdziwa magia.


***

 Czuję, że moje rozdziały są coraz gorsze. Mam wrażenie, że coś jest ze mną ostatnio nie tak i nie umiem napisać czegoś fajnego. Strasznie się cieszę z tego, że udało mi się napisać ten rozdział, choć nie jestem z niego do końca zadowolona. Mam nadzieję, że mi to minie i kolejny będzie już lepszy ;)
i po raz drugi zapraszam was na mojego nowego bloga: http://kiedy-leze-umierajac.blogspot.com/ ;)

6 komentarzy:

  1. Rozdział nie był zły, ale rzeczywiście gorszy od poprzednich. Wydawał mi się lekko sztuczny i trochę za szybko leciała akcja.
    Mimo to, cieszę się, że coś napisałaś i nie masz zamiaru nas opuszczać:)
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja tak się zastanawiam czy rzeczywiście w Twoich rękach Lilka nie chcę się ratować czy może to ja mam już powoli dosyć huncwotów. Uwielbiam ich. Jako tajemnicę, zagadkę. Ale uwielbiam też o nich czytać, co się trochę wyklucza... W końcu jak tu nie kochać Jamesa? Ale cieszy mnie że się nie poddajesz, że Lilka jest dojrzała, że bierzesz się za nowe opowiadanie. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja i tak jestem z Ciebie dumna, że dodajesz te rozdziały i chcesz dobrnąć do końca.
    W mojej opinii rozdział nie był taki zły, jak mówiłaś mi dzisiaj, kiedy stałam pod oknem xdd Cieszę się, ze w końcu między nimi coś bardziej iskrzy, coś się w końcu dzieje. Bo o ile u mnie wątek Draco&Hermiona rozwija się powoli, o tyle tutaj po prostu się wlecze, jak diabli. Bez urazy.
    No, zjadłaś kilka...naście przecinków...dobra, żartuję. Zjadłaś KILKA przecinków, ale jakoś nie przeszkadzało to za bardzo w czytaniu, więc się nie będę czepiać.
    Doobra...i na tym chyba zakończę mój wywód. Z niecierpliwością czekam na nexxxtaaaa! ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi tam się ten rozdział bardzo podobał, aczkolwiek faktycznie akcja troszkę przyspieszyła :) Nie żeby mi to zbytnio przeszkadzało, wręcz przeciwnie :P
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń
  5. " Jesteś bardzo ładna. Umówisz się ze mną ?" Ach ten James. Nie za szybki on czasem? ;D
    Mam wrażenie że wszystko tu dzieje się tak szybko. Raz Lily mówi że nienawidzi tego Pottera a później już się całują.
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mała uwaga. W Pokoju Życzeń nie można było wyczarowywać jedzenia. No i akcja tak trochę przyśpieszyła.
    Poza tym rozdział genialny !

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA