niedziela, 11 sierpnia 2013

24. Nieoczekiwane



Nadszedł już czas, w którym musieliśmy pożegnać się z czymś tak ważnym dla nas. Nastał Czerwiec, co oznacza zakończenie kolejnego wspaniałego roku w Hogwarcie. Jednym przyniósł on ogromną ilość wiedzy, która przecież jest tak strasznie niezbędna do dorosłego życia. Innym nowe przyjaźnie, a niektórym nawet miłości, które w niewielkiej ilości przetrwają do dorosłości.
            Ciężko było mi myśleć, że po wakacjach odbędę tu swój ostatni rok nauki. Niewiarygodną ilość nowych rzeczy dowiedziałam się przebywając w tym magicznym miejscu, ale także poznałam wielu wspaniałych ludzi, którzy w przyszłości na pewno nie znikną z mojego życia. Nie wiem jak ono będzie wyglądało biorąc pod uwagę to, że nie mam nawet gdzie mieszkać po zakończeniu roku. Nie została mi już żadna rodzina poza Petunią i moją chorą babcią. To właśnie u niej spędzę jakiś czas wakacji, a potem zobaczy się. Mam zamiar pomóc jej przy sprzątaniu oraz podstawowych czynnościach domowych. Już dawno miała z nimi problemy, a teraz kiedy jej stan był coraz gorszy potrzebowała wiele pomocy. Ja i moja kuzynka Sophie zamieszkamy u niej przez jakiś czas. Była to moja jedyna kuzynka, której Petunia nie odwróciła przeciwko mnie.
            Czas minął o wiele szybciej niż sądziłam. Stałam właśnie na stacji w Hogsmeade, z kufrem po mojej prawej stronie. Wzrok skierowałam na Express Hogwart podjeżdżający właśnie na miejsce. Odnajdując przyjaciółki, skierowałyśmy się ku wejściu. Wybrałyśmy pusty przedział i usadowiłyśmy się na miejscach. Zajęłam moje stałe miejsce pod oknem i chwyciłam książkę. Huncwoci również usiedli z nami. Nie mam pojęcia jak udało nam się zmieścić tu w dziewięć osób. James, Syriusz i Peter grali w eksplodującego durnia, Katie i Ann przyglądały im się zacięcie. Dorcas, Remus i Alicja pogrążeni byli w rozmowie na temat wakacyjnych planów. Ja natomiast siedziałam sobie na uboczu i całkowicie oddałam się lekturze.
            Książka była ciekawa, jednak nie na tyle abym nie zwróciła uwagi na piękne orzechowe oczy, wpatrujące się we mnie co jakiś czas. To nie do pomyślenia, że pierwszy raz od sześciu lat będę za nimi tęsknić. Wakacje mogą okazać się dziwne, przez to, że nie będę mogła przyglądać się temu wspaniałemu kolorowi. Znów spojrzenie, tym razem zauważył, że ja również mu się przyglądam. To nie zwiastowało niczego dobrego. On spojrzał tylko na mnie, a kąciki jego ust delikatnie uniosły się ku górze. Tak jak prosiłam, James dał mi czas na przemyślenie wszystkiego. Nie podjęłam jeszcze żadnej decyzji, która bądź co bądź, ale zmieniłaby diametralnie moje życie i podejście do tego człowieka. Odwzajemniłam delikatny uśmiech i na powrót skuliłam twarz ku otwartej książce. Nie wiedząc właściwie kiedy, Potter zajął miejsce obok mnie i intensywnie mi się przyglądał. Z początku nie odezwał się ani słowem, ale kiedy rzuciłam mu nienawistne spojrzenie, od razu oprzytomniał.
            - Ciekawa? – palcem pokazał na przedmiot, leżący na moich kolanach.
Pokiwałam głową już nieco sympatyczniej. Chwilowa złość minęła, kiedy usłyszałam głos, który tak bardzo chciałam usłyszeć. Niegdyś uciekałam od niego jak najdalej tylko mogłam, ale teraz coś się zmieniło. Zrozumiałam, że Potter potrafi zachowywać się dojrzale.
            - James?
            - Tak? – w tej chwili ukazał mi się nieznany dotąd błysk w jego oczach.
            - Masz jakieś plany na wakacje? – rzuciłam z lekkim uśmiechem.
            - Właściwie to w pierwszy miesiąc wakacji raczej będę nudził się w domu, a w drugi, kiedy wróci już Syriusz może wybierzemy się do domku nad jeziorem. Moi rodzice kupili go dawno temu. Jeździmy tam czasami na wakacje, ale ostatnio coraz rzadziej- oznajmił z półuśmiechem na twarzy. – A ty, Lily ?
            - Ja pierwszy miesiąc spędzam u mojej babci, razem z kuzynką tam pomieszkamy. A na drugi, nie mam jeszcze żadnych planów. Zobaczymy jak wszystko się potoczy. Może również zostanę u babci. Została mi już tylko ona. Może na jakiś czas pojadę do Dorcas i jej taty, kiedy oczywiście wrócą już z Bułgarii- zakomunikowałam spokojnie.
Twarz Rogacza skierowana była prosto na mnie, spojrzałam raz jeszcze w jego cudowne orzechowe oczy. Były teraz takie znajome, pełne radości.
            - Pamiętaj, że musisz mnie również odwiedzić, skoro już nakłamałaś mojej rodzince, że jesteśmy parą.- posłał mi tym razem jeden ze swoich huncwockich uśmiechów, a ja na wspomnienie incydentu ze świąt roześmiałam się głośno, czym przykułam uwagę reszty moich przyjaciół. James po chwili dołączył do mnie i teraz śmialiśmy się razem.
            - Z czego się tak śmiejecie, gołąbeczki? – obok nas od razu pojawił się Łapa. Przyglądał nam się zaciekawiony, jakby liczył na to, że zaraz usłyszy od nas odpowiedź. Oczywiste było jednak, że tak się nie stanie.
            - Z ciebie Syriuszu – powiedziałam promiennie uśmiechając się do Blacka.
            - Ha-ha, bardzo zabawne – odparł równie uradowany Łapa.
Dla wszystkich było nowością to, że potrafię rozmawiać z Huncwotami. Do tej pory dogadywałam się tylko z Remusem, jednak teraz umiem znaleźć wspólny język z pozostałymi z nich. Nawet Glizdogon, ostatnimi czasy, wydał mi się strasznie sympatyczny.
            - To jak Rogasiu, kiedy ślub? – kontynuował swoją gadkę Black. Wykonał swój znany gest brwiami, na policzkach Jamesa pojawiły się rumieńce, ale ten roześmiał się, a ja obdarzyłam ich morderczym spojrzeniem, a po jakiejś chwili nie wytrzymałam i też wybuchłam radosnym śmiechem.
            - A kiedy wasz, Łapciu? – spojrzałam znacząco na Drocas i jej chłopaka.
Tym razem wszyscy się zaśmiali, tylko Syriusz zrobił naburmuszoną minę i odwrócił teatralnie głowę. Nie odpowiedział mi, jedynie spojrzał lekko pogniewany za owe przezwisko. Poklepałam go po ramieniu i od razu humor mu wrócił.
            Resztę drogi do domu spędziłam z książką. Skończyłam ją, co oznaczało, że albo znajdę sobie jakąś nową, albo nie będę miała co robić przez dłuższą część wakacji. Mam dobry kontakt z Sophie, więc ogromnym pocieszeniem jest to, że ona tam będzie.
            Nagle poczułam, że pociąg hamuje, usłyszałam skrzypnięcie. Wyjrzałam szybko przez okno, było już ciemno. Nie dowierzałam własnym oczom. Byliśmy już na stacji Kings Cross w Londynie. Wszyscy w przedziale nie wydawali się być zaskoczeni. Zbyt zajęłam się książką. Szczególnie biorąc pod uwagę to, że nie zobaczę się z tymi ludźmi co najmniej przez miesiąc. Ta myśl nie była dla mnie dobra. Poderwałam się z miejsca i chwyciłam za mój kufer. W mgnieniu oka obok mnie pojawił się Potter. Był na tyle blisko, że do mojego nosa dotarły jego cudowne perfumy. Wciągnęłam powietrze, napawając się tą wspaniałą wonią.
            - Daj, pomogę ci. – chwycił mój bagaż nie czekając nawet na odpowiedź. Uśmiechnął się lekko, na co ja spojrzałam w jego piękne oczy po raz kolejny. Po chwili jednak oprzytomniałam i udałam się do wyjścia z pociągu. Na peronie stało już mnóstwo ludzi, każdy z nich wyczekiwał swoich rodziców, lub żegnał się ze znajomymi. Obejrzałam się za siebie, James siłował się z moim kufrem, Dor i Syriusz odnaleźli pana Meadowes’a. Od razu podbiegłam do mojej przyjaciółki, a Jamie podszedł do Łapy. Przytuliłam ją najmocniej jak umiałam.
            - Pisz do mnie. Będę tęsknić – wyszeptałam jej do ucha. – Ze wszystkimi szczegółami. – tu spojrzałam znacząco na Blacka.
            - O nic się nie martw. Możesz spodziewać się sowy co wieczór. – zaśmiałyśmy się.
Przytuliłam ją raz jeszcze na pożegnanie i zamieniłam się z Jamesem miejscami. Teraz to ja stałam naprzeciw Syriusza.
            - Uważaj na nią i dbaj o nią – powiedziałam, po czym i do niego się przytuliłam.
            - Tak jest pani prefekt! – zasalutował mi teatralnie, po czym ja zaśmiałam się. Jamie pociągnął mnie za sobą, a ja zdążyłam jeszcze tylko pomachać Ann, Remusowi, Katie i Peterowi. Dopiero po chwili zrozumiałam, że zobaczył swoją rodzinę. Dorea nie zmieniła się nawet trochę od świąt. U Charlusa pojawił się zarost, domyśliłam się, że po prostu nie miał czasu na ogolenie go. Pani Potter uśmiechnęła się promiennie kiedy zobaczyła mnie i Jamesa. Chłopak chwycił mnie za rękę. Przedstawienie czas zacząć.
            - Witaj mamo- objął kobietę ramieniem, po czym podskoczył do swojego ojca, a ja zajęłam jego miejsce. Mnie również przytuliła, a ja odruchowo puściłam dłoń Rogacza.
            - Wspaniale cię widzieć, Lily.– obdarzyła mnie tak dobrze znanym mi uśmiechem.
            - Mi panią również miło znów zobaczyć – powiedziałam spokojnie, pojrzałam w jej orzechowe oczy, takie jak jego. Oprzytomniałam i przeniosłam wzrok na ojca Jamie’go.  Uśmiechał się do mnie, a wyglądał dokładnie jak starszy James. Powoli podeszłam do niego i dałam się objąć.
            - Witaj Lily– szepnął.
            - Dzień dobry proszę pana.
            - Lily, jedziesz z nami do domu?– spytała pani Potter.
            - Nie, nie. Czekam na moją kuzynkę, niedługo powinna po mnie przyjechać – zakomunikowałam z uśmiechem. Spojrzałam w smutne na myśl o naszym rozstaniu, orzechowe oczy Jamesa. – Właściwie to już będę się zbierać.
            - Koniecznie odwiedź nas w wakacje. – zaproponował tym razem Charlus.
            - Oczywiście, Jamie raczej nie wytrzyma beze mnie aż tyle czasu. – zaśmialiśmy się wszyscy, a Rogacz trochę się rozchmurzył.
            - James, czekamy na ciebie na zewnątrz. – zostawili nas samych. Wiedzieli, że tylko na to czekał. Znali syna jak nikt inny. Kiedy zniknęli za ścianą James przytulił mnie mocno do siebie. W moich oczach również pojawiły się łzy. Nie sądziłam, że tak będę się czuć żegnając Huncwota. Pogładziłam go ręką po plecach i zamknęłam oczy, aby móc jeszcze raz głęboko wciągnąć powietrze i powąchać jego cudowne perfumy. 


            - Będę za tobą strasznie tęsknił.– zakomunikował i zetknęliśmy się czołami.
            - Obiecuję, że będę pisać. Przyjadę do ciebie.– spojrzałam raz jeszcze ujrzeć te piękne, pełne miłości oczy. Spojrzał na mnie z nadzieją i uśmiechnął się. Był to dość wymuszony uśmiech, nie łatwo mu się było ze mną pożegnać. Postanowiłam dodać mu otuchy. Wspięłam się na palce i ucałowałam jego ciepły policzek.
            - Do zobaczenia, James.– oddalałam się od niego nie przestając patrzeć.
            - Do zobaczenia, Lily.
Powoli odwrócił się w stronę, w którą udali się jego rodzice. Po chwili zniknął za tą samą ścianą. Patrzyłam jeszcze przez jakiś czas w miejsce, w którym widziałam go po raz ostatni, aż w końcu pociągnęłam kufer w stronę blondynki, którą zauważyłam. Strasznie mi kogoś przypominała.
            - Sophie?- złapałam dziewczynę w białej sukience za ramię. Ta odwróciła się do mnie szybko i uściskała mnie radośnie.
            - Lily! Tak dawno cię nie widziałam. Chodź, musisz mi wszystko opowiedzieć. Pociągnęła mnie za sobą i udałyśmy się razem do wyjścia ze stacji.

***

Stałam przed malutkim domkiem mojej babci. Był idealnie odnowiony, niedawno wyremontowany. Sophie przyjechała tu już tydzień temu, więc zdążyła się już zaaklimatyzować. Pociągnęłam za sobą kufer i uchyliłam lekko drzwi wejściowe. Wprowadziłam bagaż, a kuzynka od razu chwyciła mnie za rękę. Była drobną, niską blondynką. Zawsze w rodzinie była uważana za piękną, ja również zawsze tak o niej myślałam. Jest to córka brata mojego taty. Sophie Evans była mugolką, nie posiadała zdolności magicznych. Mimo to, nigdy nie była dla mnie gorsza. Ona również traktowała mnie dobrze, choć wiedziała o magii w moim życiu. Uznawała, że to wspaniała sprawa.
            Weszłyśmy do malutkiej jasnej kuchni, z której unosił się piękny zapach świeżych naleśników. Babcia stała przy stole i rozkładała talerze. Kiedy mnie ujrzała, na jej twarz wstąpił promienny uśmiech, podobny do uśmiechu mojego taty. Anabella Evans była szczupłą kobietą, miała już swoje lata, ale mimo to miała w sobie ogromną ilość energii. Tylko choroba dawała jej się we znaki. Pod jej idealnymi zielonymi oczami pojawiły się oznaki złego samopoczucia. Kobieta nie chciała dać po sobie tego poznać, ale ja wiedziałam.
            - Och Lily, moje słoneczko. Chodź no tu do mnie.– babcia przyciągnęła mnie do siebie.
            - Cześć babciu. Strasznie za tobą tęskniłam- ucałowała mnie w oba policzki i nie przestała uśmiechać się nawet na krótką chwilę. Odsunęłam się od niej lekko i jeszcze raz spojrzałam jej w oczy.
            - Siadajcie dziewczynki, pewnie jesteście głodne. Później musisz mi wszystko opowiedzieć Lily.
            Razem z Sophie usiadłyśmy i zabrałyśmy się za przepyszne naleśniki. Przy stole opowiedziałam babci jak się uczę, o Dorcas, o tym, że poznałam Alicję i bardzo się zaprzyjaźniłyśmy. Anabella tylko siedziała i słuchała uważnie co do niej mówię. Sophie raz na jakiś czas odezwała się lub gdy powiedziałam coś śmiesznego na przykład wspomniałam o Peterze opychającym się przez cały pobyt w Hogwarcie, wybuchała radosnym i zaraźliwym śmiechem. Po skończonej kolacji, razem z kuzynką pozmywałyśmy naczynia i udałyśmy się do mojej sypialni, gdzie czekało mnie rozpakowywanie rzeczy.
            Kiedy uchyliłam drzwi moim oczom ukazał się pokój, który zawsze zajmowałam kiedy tu byłam. Jednak było w nim coś dziwnego. Poustawiane było tu kilka pudeł, nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek tu stały. Spojrzałam na nie pytająco, a Sophie od razu wiedziała o co mi chodzi.
            - Petunia je tu sprowadziła. Są w nich twoje rzeczy.- rzekła spokojnie, jakby czekając na moją reakcję blondynka.
Ja nic nie odpowiedziałam i podeszłam do jednego z nich. Powoli wyjmowałam zawartość pudeł i rozkładałam, to na biurko, to do szafy. Kuzynka od razu wzięła się za rozpakowywanie kolejnego. Gdy skończyłyśmy zasiadłyśmy na dość sporych rozmiarów łóżku.
            - A więc opowiadaj? Poznałaś kogoś? – wiedziałam, że przy babci nie poruszy tego tematu. Oto i moja kuzynka, kochała romanse i wszystko co z nimi związane, kiedyś opowiadałam jej o Potterze. O tym, że go nienawidzę, że nie mogę znieść jego towarzystwa, że nie dogaduję się z nim i że mnie męczy. Teraz mam jej powiedzieć, że wszystko się zmieniło? Udało mi się potraktować go jak wspaniałego przyjaciela i nim właśnie się stał.
            - Cóż. I tak, i nie. Pamiętasz Pottera? Opowiadałam ci, że go nienawidzę.- zaczęłam.
            - Tak, pamiętam i co z nim? – w jej oczach pojawiły się tajemnicze iskierki, nie mogła się już doczekać, aż jej wszystko opowiem.
            - No więc, wszystko między nami uległo zmianie. Zaczęłam postrzegać go inaczej. Wydaje mi się, że on dorósł i potrafi teraz zachowywać się normalnie. Ostatnio odbyłam z nim dziwną rozmowę. Powiedziałam mu, że chyba coś do niego czuję, ale potrzebuję czasu.- w tym momencie z ust Sophie wydał się głośny pisk. Zaczęła podskakiwać na łóżku jak głupia. Babcia pewnie już spała. Wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie wyciszające. Kuzynka widząc to zrobiła wielkie oczy i uśmiechnęła się.
            - Liluś, mówiłaś, że nie możesz czarować poza Hogwartem.- udała obrażoną.
            - Skończyłam siedemnaście lat, według naszego prawa jestem już pełnoletnia. Mogę czarować poza szkołą – rzekłam z dumą i zaśmiałam się.
Gadałyśmy tak jeszcze przez kilka godzin, aż uznałyśmy, że jutro będzie świetny, nowy dzień, pierwszy dzień naszych wspólnych wakacji! Postanowiłyśmy położyć się spać. Ja jeszcze leżałam na łóżku i myślałam intensywnie o pewnym rówieśniku.

 ***

Obudziłam się koło godziny dziesiątej. Pierwszy raz od dawna miałam okazję wstać o tak późnej porze. Przez okna do pokoju wpadły promienie słońca, a gdy natrafiły na moją twarz, dobudziły mnie do końca. Otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na zegarek.



 Podniosłam się leniwie z łóżka, a następnie udałam się do łazienki. Była w domu tylko jedna, więc dzieliłam ją z babcią i kuzynką. Szczęśliwym trafem udało mi się natrafić na taki moment, w którym była wolna. Wzięłam szybki prysznic, a kiedy woda dotknęła mojej gorącej skóry zadrżałam lekko. Umyłam się dokładnie, uczesałam włosy w koński ogon i powędrowałam do kuchni, gdzie babcia czekała już ze śniadaniem. Sophie siedziała przy stole i czytała gazetę, była jeszcze w pidżamie.
            - Lily, śpiochu, jak można tak długo spać? – zażartowała blondynka śmiejąc się.
Uśmiechnęłam się szeroko i zasiadłam do stołu, babcia widząc to również obdarzyła nas promiennym uśmiechem. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
            - Ja pójdę, siedź spokojnie babciu- rzekłam i szybkim krokiem ruszyłam do drzwi. Po drodze prawie przewróciłam się o jedno z pudeł, pozostawionych tu jeszcze po remoncie domku. Kiedy nareszcie udało mi się bez szwanku dostać do drzwi, otworzyłam je lekko. Pierwsze co ujrzałam to stojącego do mnie tyłem chłopaka o ciemnych włosach. Kiedy usłyszał otwieranie drzwi powoli zaczął się odwracać.
            - Pani Evans, paczka przez przypadek przyszła chyba… - w tym momencie spojrzał na mnie, a ja na niego. Już teraz wiedziałam kim jest.- do nas. – zakończył i aż otworzył usta ze zdziwienia. Ja również nie wiedziałam jak to się mogło stać. Po chwili oprzytomniał i obdarzył mnie serdecznym uśmiechem. – Lily? Co ty tutaj robisz?
Nadal wpatrywałam się w niego, jakbym zapomniała, że posiadam język i on służy do tego, żeby go używać.
            - Cameron - tylko tyle udało mi się szepnąć.


***

No więc tak. Wróciłam, już jestem! Kiedy po powrocie przeczytałam te wszystkie miłe komentarze, które mi zostawiliście, od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Dziękuję wam bardzo za to, że jesteście! W ramach przeprosin za długi czas oczekiwania, znów pobiłam swój rekord długościowy. Oto najdłuższy rozdział w moim opowiadaniu ;) (Oczywiście jest najdłuższy jak na razie ;))

11 komentarzy:

  1. kocham!kocham!kocham! w zaledwie 3 godziny przeczytałam twojego bloga, i powiem jedno: jesteś świetna!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ;)
    Shade zawitała tutaj przez przypadek, ale nie żałuje :D
    Wcześniejsze rozdziały już przeczytała, ale postanowiła skomentować ten *.* Lily i James są tacy uroczy <3 Liczyłam, że tym "chłopakiem o ciemnych włosach" będzie James :( Ale nie można mieć wszystkiego! A przynajmniej tak mówią.

    "Gadałyśmy tak jeszcze przez kilka godzin, aż uznałyśmy, że jutro będzie świetny nowy dzień, pierwszy dzień naszych wspólnych wakacji!" - przecinek przed nowy.
    "Był idealnie odnowiony, nie dawno wyremontowany." - niedawno razem.
    "Wzięłam szybki prysznic, a kiedy poda dotknęła mojej gorącej skóry zadrżałam lekko." - myślę, że chodziło o wodę ;)
    "W moich oczach również pojawiły się szklanki." - tutaj nie jestem pewna, co do znaczenia zdania. Szklanki? A nie łzy?
    Wybacz jeśli czegoś nie wyłapałam, ale interpunkcja, tylko czasami jest tak łaskawa, aby pozwolić się ujarzmić :)

    Shade ma nadzieje zostać tutaj na dłużej i pocieszyć się dobrym opowiadaniem.
    Pozdrawia ze stowarzyszenia fanów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dziękuję :D Ja czytałam i nie wyłapałam tych błędów. Ślepa ja :D dziękuję raz jeszcze ;)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, trafiłam na twojego bloga, całkiem niedawno bo uwielbiam historię o Jily. I powiem szczerze mile mnie zaskoczył. Powiem więcej, jest świetny, pełen tego co tak kocham, magii i miłości... Miłości Lily i Jamesa.
    Tak uwielbiam tę historię, mogę ją czytać milion razy , a nigdy mi się nie znudzi...
    Mam nadzieje, że szybko będą pojawiać się nowe rozdziały :P
    Piszesz świetnie, a błędami się zbytnio nie przejmuj, każdemu się jakieś zdarzają. Doskonale oddajesz w tym opowiadaniu uczucia bohaterów, ich wątpliwości i nostalgie.
    Oby tak dalej...
    Z poważaniem, twoja nowa wierna czytelniczka

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie extra! Świetnie piszesz i dont stop! :D Teraz zabieram się za nadrabianie zaległości :) Masz przecudowny szablon! Cara czyni cuda, wiem po swoim blogu hihi :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie- http://snowjasminee.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie piszesz :) Szablon po prosu boski, a historię Lily i Jamesa bardzo lubię... Mam nadzieję, że przewidujesz wiele rozdziałów :) Potrafisz dobrze wczuć się w emocje bohaterów. Czekam na kolejny rozdział :P broken-heart-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nooo...coraz dłuższe, coraz dłuższe! Aż mam ochotę skakać z radości xD A to mi się zbyt często nie zdarza. Powiadasz, ze to już koniec roku, taaak? Więc niedługo zacznie się siódma klasa, a co za tym idzieee...no właśnie. Ty mi powiedz! Bo ja już się nie mogę doczekać i chociaż wiem, ze za wiele mi nie zdradzisz, to ja i tak czekam z niecierpliwością! ^^
    Pożegnanie Lily i Jamesa wzruszyło mnie samą, a to też nie zdarza się za często. Na Merlina i Salazara, dziewczyno, co ty ze mną robisz?! O.O
    Wiesz z kim skojarzyła mi się Sophie? Nie no, oczywiście, ze wiesz, bo Tobie też się tak skojarzyła! Mianowicie: z wyglądu skojarzyła się z Lily Thomson, z mojego opowiadania, tj. z Dianą xD Taka rozpromieniona, uśmiechnięta...no, po prostu nic dodać, nic ująć.
    I na koniec: Cameron. No po prostu wcięło mnie w krzesło. A krzesło w panele, na podłodze. Co on u licha tam robił, się pytam?! Nie, nie, nie...z tego stanowczo nie wyniknie nic dobrego, ja to czuję! -,- W kościach czuję, ot co!
    Pfff...ale mnie poniosło xD Rozpisałam się, nie powiem, ale należało Ci się, za to, że długo tego komentarza nie było. Nie zwróciłam uwagi na błędy, a to też nie jest do mnie podobne, bo ja niestety jestem wredna i lubię ludziom wytykać, chociaż sama popełniam je dość często. Taki ze mnie felerny egzemplarz. Ale jak już powiedziałam: bardziej skupiłam się na całokształcie, na ogóle i naprawdę jestem zachwycona. No nic, tylko czekać na więcej, bo moja biedna i umęczona duszyczka czuje się nienasycona! Tak więc, ja czekam, a Ty mi marsz do pisania! Może zrobię to samo, bo w końcu wypadałoby po czterech tygodniach coś dodać ;d No! W takim razie ja Ci życzę mnóstwa weny i do tego opowiadania i do Claro, a sama lecę się ogarnąć ze wszystkim, co na mnie czeka. Niestety jest tego mnóstwo, a czasu, jak na złość wręcz za mało. Pozdrawiam Cię, Kochana i trzymaj się ciepło, byle nie za! Na dworze jest wystarczająco gorąco ;***

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam, to teraz komentuję! Bardzo fajnie piszesz i nie gadaj głupot, że nie - błędy zdarzają się każdemu (nie chce mi się ich teraz wypisywać, pokażę Ci kiedyś przy okazji), mnie też (mnie szczególnie, powinnam raczej rzec), ale fabuła (mimo, że nie mój paring) jest naprawdę całkiem spoko. Approval, i to duży. Masz bardzo fajny styl pisania, szybko i przyjemnie się to czyta, a to się chwali ; ) Jeszcze średnio ogarnęłam się z tym wszystkim (sama najlepiej wiesz dlaczego), aczkolwiek będę śledzić, bo naprawdę mi się podoba to co piszesz. Pisz dalej i użyczaj mi wena! ; )
    Polecam, pozdrawiam - Freyja.

    Pozwolę sobie też na małą reklamę: jak ktoś czyta i byłby zainteresowany, to zapraszam do mnie na http://sigyn-ostergaard.blogspot.com - potterowska historia moich autorskich postaci - byłoby mi bardzo miło, gdyby ktoś zajrzał, szczególnie, że póki co opublikowany jest tylko jeden rozdział : ) ZAPRASZAM : )

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne. jak zwykle. Miło zaskakuje :D Mam nadzieję że Cameron nie będzie sie dowalał do Lily... Informuj mnie dalej :D http://ask.fm/delicate27 // Ronnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Musiałaś przerwać w takim momencie? Uduszę cię za to! Albo jeszcze lepiej, rzucę na ciebie Avadę Kedavrę! :D
    A teraz już biorę się za dalszy ciąg czytania :P
    Pozdrawiam serdecznie.
    Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA