Kilka tygodni u babci szybko
zleciało. Ze wszystkich sił starałam się unikać Camerona, choć nie byłam pewna
jaki jest tego powód. Z jednej strony mogło to być moje uczucie do Jamesa, z
drugiej to że po prostu zawiodłam się na nim. Przebywanie w jego towarzystwie
nie sprawiało mi już tyle przyjemności co kiedyś. Okazało się, że państwo
Summers’owie mieszkają tu od niedawna, a jedenastoletni brat Camerona, Kurt,
pomaga mojej babci, kiedy jest tu sama. Dzieciak przychodzi do nas co drugi
dzień, ma świetny kontakt z babcią. Ja każdą swoją wolną chwilę spędzam z
Sophie, nadrabiamy stracony czas.
Pewnego dnia wybrałyśmy się z
kuzynką na długi spacer. Mogłam z nią rozmawiać o wszystkim, traktowałam ją jak
siostrę; tak jak powinnam traktować Petunię. Znalazłyśmy stary plac zabaw,
który odwiedzałyśmy jako małe dziewczynki i to właśnie tam się udałyśmy.
Zajęłam jedną z huśtawek i energicznie odepchnęłam się od ziemi. Wyciągnęłam
twarz ku górze, aby promienie słońca mogły ją ogrzać. Zamknęłam oczy, a wiatr
delikatnie rozwiał moje długie, rude włosy. Czułam się znakomicie, otoczona
rodziną, której tak mi brakowało przez ostatni rok. Sophie również siedziała na
huśtawce i spoglądała na mnie badawczo. Dało mi to do myślenia.
-Czemu tak na mnie patrzysz? –
wyjąkałam z uśmiechem.
-Liluś, ale ty wyładniałaś odkąd się
ostatnio widziałyśmy.- Zaśmiałyśmy się głośno na te słowa, które padły z ust
blondynki.
-To ty zawsze byłaś tą ładną,
pamiętaj o tym. – Znowu dało się usłyszeć wesoły śmiech. Kuzynka uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
-Chodzi mi o to, że zauważyłam w
jaki sposób patrzy na ciebie nasz nowy sąsiad, ten od Summers'ów. Chyba wpadłaś
mu w oko. - Blondynka zaśmiała się, a mnie w tym momencie nie było do śmiechu
ani odrobinę.
-Sophie, ja go znam. Chodzi ze mną
do Hogwartu, jesteśmy na jednym roku. Nie powiem, miałam z nim kilka problemów.
On i James się nienawidzą, to wygląda jakby trochę o mnie rywalizowali. Jamie
przyznał mi się do zazdrości o Camerona, a ten znów w Sylwestra wywinął taki
numer, że prawie do końca roku szkolnego ze sobą nie rozmawialiśmy. – Wciągnęłam
głośno powietrze.- Wybaczyłam mu wszystko i już miało być dobrze, ale nie wiem
czy potrafię potraktować go znów w taki sposób jak kiedyś.
-Myślę, że powinnaś z nim pogadać.-
zakomunikowała spokojnie Sophie.
-Może
masz rację, zrobię to w najbliższym czasie.- zakończyłam i do końca naszego
pobytu na placu nie rozpoczęłyśmy ponownie tematu Summers’a.
Słońce powoli chyliło się ku
zachodowi, postanowiłyśmy wracać, nim babcia zacznie się o nas martwić.
Myślałam o słowach Sophie. Jeśli to prawda, to może dlatego Cameron wtedy
zwrócił na mnie uwagę. Bo wydałam mu się atrakcyjniejsza niż wcześniej. Prawda
była taka, że to moja kuzynka była śliczna. Posiadaczka długich, jasnych blond
włosów miała świetną samoocenę. Wiedziała, że wzbudza podziw u płci przeciwnej,
była bardzo pewna siebie. Kocie spojrzenie jej zielonych oczu potrafiło
hipnotyzować niejednego. Osiemnastolatka na co dzień mieszkała w centrum
Londynu. Często zazdrościłam jej urody, figury, długich nóg, blond włosów, i
przede wszystkim tego spojrzenia, które raziło. Faceci oglądali się za nią cały
czas. Poza tym była dowcipna, inteligentna, śmiała. Niejeden uznałby ją za
ideał.
Kiedy dotarłyśmy do domu, babcia
czekała już na nas z kolacją. Przy stole siedziała ona, Kurt i… Cameron. Otworzyłam
usta z wrażenia. To było nie do pomyślenia. Wcale nie miałam ochoty na
konfrontację z nim. To fakt, jego brat był naprawdę w porządku, lubiłam tego
dzieciaka. Cieszyłam się na myśl, że od września będę go oglądać w Hogwarcie,
ale męczyło mnie to, że babcia zostanie sama, bez towarzystwa i pomocy. Cameron
kiedy mnie ujrzał rzucił mi czarujący uśmiech i wstał ze swojego krzesła, żeby
odsunąć kolejne przede mną. Moja babcia patrzyła z dumą na to co tu się dzieje,
ale nie wiedziała, co tak naprawdę się wyprawia. Nie wiedziała, że znam
Camerona ze szkoły, Sophie chyba wyczuła po mnie, że nie czuję się dobrze z
zachowaniem starszego Summers'a. Bez słowa zajęłam miejsce przy stole, starając
się nie patrzyć na Gryfona, który wrócił na swoje poprzednie miejsce. Sophie,
babcia i Kurt podawali kolację. To była chwila na którą szesnastolatek czekał
długo. Mógł ze mną teraz porozmawiać.
-Lily, próbowałem z tobą
porozmawiać, ale ciągle cię nie było, albo byłaś zajęta. Znajdziesz dla mnie
chociaż chwilę? Naprawdę mi zależy- rzekł z zaciętością w głosie. Rzeczą
oczywistą było, że nie odpuści.
-Dobrze,
po kolacji chodźmy na spacer. Pasuje ci?- spytałam niezbyt grzecznie.
-Oczywiście-
zakończył i odwrócił wzrok w stronę mojej kuzynki kładącej talerze na stole. Obdarzył
ją delikatnym uśmiechem i znów spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby jego gest
miał wywołać u mnie zazdrość. Był tak pewny siebie. Kiedyś to w nim lubiłam, a
teraz sama nie wiedziałam co o tym myśleć.
Posiłek
został skończony raczej w milczeniu. Co jakiś czas Kurt odezwał się do babci
lub Sophie. Babcia starała się namówić mnie do jakichś opowiadań, ale nie udało
jej się to. Myślałam ciągle o tym jak mam się zachować podczas rozmowy z
przyjacielem. Mimo wszystko nadal nim był. Nie mogłabym potraktować go jak
obcego, nie po tym wszystkim. Bałam się tylko, żeby nie popsuł tego co zaczęłam
czuć do Pottera. Długo się o to starał, bardzo długo, dałam mu nadzieję.
Myślałam o tym, że kiedy go odwiedzę powinnam dać mu znać jaką decyzję
podjęłam. Choć nie podjęłam jeszcze żadnej.
-Dziękuję-
rzekłam z uśmiechem i wstałam od stołu zostawiając swój talerzyk w zlewie.
Cameron zrobił dokładnie to samo.- Babciu, idziemy z Cameronem się przejść.
Mogę?
-Ależ
oczywiście Lily- rzekła z miłością staruszka.
Nie
odwracając się i nie patrząc w oczy mojego kompana wyszłam z małego domku.
Kierowałam się w kierunku mostku nad rzeczką. Dopiero na miejscu zobaczyłam czy
jest za mną. Oczywiście był i patrzył mi w oczy podekscytowany na naszą
rozmowę, a ja coraz bardziej się jej obawiałam. Usiadłam na mostku i oparłam
brodę o spoczywającej na jednej z desek ręce. Spojrzałam na przyjaciela i
pozwoliłam to jemu zacząć rozmowę. Przez chwilę nie odzywał się wpatrując w
moje oczy, ale oprzytomniawszy zabrał głos.
-Lily,
czy ty mnie unikasz?- Jego głos pełen pretensji nie brzmiał już znajomo, nie
słyszałam go nigdy takiego. Zawsze był ciepły, pełen troski, a ten nie
przypominał mi głosu mojego przyjaciela.
Ze
zdziwienia otworzyłam usta. Nie spodziewałam się od niego takiego pytania,
które lekko zbiło mnie z tropu.
-Oczywiście,
że nie- szepnęłam unosząc głowę. Tym razem to ja spojrzałam w jego oczu. Były
tak inne od oczu Jamesa. Kiedy tak w nie patrzyłam uświadomiłam sobie jedno.
Już wiedziałam co powinnam była odpowiedzieć Rogaczowi. Powinnam zrobić to jak
najszybciej.- Skąd ci to przyszło do głowy?- kontynuowałam.
-Próbuję
z tobą pogadać odkąd tu jesteś, a po trzech tygodniach mi się w końcu udało.
Lily, czy ty coś ukrywasz?- Przysunął się bliżej na co ja automatycznie
odskoczyłam do tyłu.
-Nie,
nic nie ukrywam. Przepraszam cię za moje zachowanie. Nie było fair, nie
powinnam tak postępować. Mogło ci się wydawać, że cię unikam, ale to nie tak.
Ciebie mam na co dzień w szkole, a Sophie widzę raz na kilka lat. Chciałam z
nią trochę pobyć, tym bardziej, że już wkrótce wyjeżdżam.- W tym momencie jego
mina uległa zmianie. Nie było w niej nic przyjaznego czy ciepłego.
-Gdzie
jedziesz? Myślałem, że zostajesz tutaj do końca wakacji.- nie potrafiłam nic
wyczytać z jego dziwnej miny.
-Nie
chcę siedzieć babci na głowie. Pojadę do Dorcas, kiedy oczywiście wróci już z
Bułgarii z Syriuszem. Odwiedzę też Jamesa i jego rodzinę.- teraz jego twarz
przybrała wściekłą formę.
-Czyli
jesteście razem, tak?- Wziął kilka głębszych oddechów, co wydało mi się dość
teatralne, ale uspokoiło go to.
-Nie,
nie jesteśmy razem. Ale coś do niego czuję. - Tym razem na twarzy Summersa
malował się smutek. Nie wiedziałam co takiego powinnam powiedzieć, żeby
pocieszy go w jakikolwiek sposób. Odwrócił głowę, jakby nie chciał, żebym na
niego patrzyła. Ta rozmowa nie mogła skończyć się inaczej. Wiedziałam, że tak
zareaguje.
-Rozumiem,
Lily- zaczął nie patrząc na mnie, po chwili jednak jego spojrzenie spotkało się
z moim. Źle było mi z myślą, że go ranię, ale tak musiało być, musiał wiedzieć
na czym stoi.- Możemy chyba dalej się przyjaźnić, prawda?
-Oczywiście-
uśmiechnęłam się najcieplej jak tylko umiałam, on również obdarzył mnie
promiennym uśmiechem.
Rozmawialiśmy
jeszcze przez jakiś czas, o różnych błahostkach. Wspomniałam mu o Sophie,
opowiadałam jaka jest, że potrafi zawsze mnie zrozumieć. Mówiłam jak bardzo
tęsknię za Dorcas, opowiedziałam o Alicji. Temat zszedł również na
przyszłoroczne OWTM-y, na życie po Hogwarcie. Nareszcie poczułam się z nim tak
jak kiedyś, jak z prawdziwym przyjacielem. Kiedy zrobiło się już absolutnie
ciemno i całkiem późno postanowiliśmy wrócić. Cameron jak na chłopaka przystało
odprowadził mnie do domu. Na pożegnanie ucałowałam go w policzek i pobiegłam do
swojego pokoju, ogromnie zmęczona z powodu wielkiej ilości nerwów. Usiadłam
wygodnie na łóżku, ale po chwili oprzytomniałam i poszłam do łazienki wziąć
szybki prysznic. Kiedy wróciłam nie byłam już całkiem sama w pokoju. Na
parapecie, przy otwartym oknie siedziała moja sowa płomykówka. Delikatnie
wyciągnęłam list z jej dzioba. Rozerwałam kopertę i zaczęłam czytać.
Kochana Lily!
Jak mijają Ci dni u babci? Mam
nadzieję, że nie nudzisz się beze mnie. Piszę do Ciebie, ponieważ chcę Ci
przypomnieć, że zobowiązałaś się mnie odwiedzić w wakacje, ale ja wpadłem na lepszy
pomysł. Jak już Ci wspominałem, w drugi miesiąc wakacji jadę do domku nad
jeziorem. Kiedy wróci Syriusz, na pewno do mnie dołączy i być może zabierze ze
sobą Dorcas. Pisałem już do Lunia i razem z Ann, również będą. Glizdek też
przyjedzie. Pomyślałem, że może i Ty chciałabyś się z nami wyrwać na miesiąc
nad jezioro. Co Ty na to? Ja będę tam już od przyszłego tygodnia, wszyscy
dojeżdżają kilka dni po mnie. Rodzice zostają w Dolinie Godryka, ponieważ nie
chcą opuszczać pracy, ale powiedzieli, że może nas odwiedzą. Daj znać czy
chciałabyś do nas dołączyć.
Strasznie się za Tobą stęskniłem, już nie mogę wytrzymać, że tak długo nie rozmawialiśmy. Mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy. Nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę.
Strasznie się za Tobą stęskniłem, już nie mogę wytrzymać, że tak długo nie rozmawialiśmy. Mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy. Nie mogę się doczekać, kiedy Cię zobaczę.
James
Przeczytawszy list opadłam uradowana na łóżko.
Tęskni za mną, ja za nim również. Nie mogłam doczekać się wyjazdu nad jezioro z
przyjaciółmi i z Jamesem. Może moje wakacje nie będą takie nudne? Z tą myślą uciekłam
w objęcia Morfeusza.
***
~Narracja
trzecioosobowa~
Syriusz Black leżał wygrzewając się
w ciepłym słońcu na jednej z bułgarskich plaż. W prawej dłoni trzymał jeszcze
zimnego drinka, którego co jakiś czas popijał. W lewej zaś miał rękę
dziewczyny, która spała na ciepłym piasku. Spojrzał na nią z miłością i już
wiedział, że jego uczucia nie są ani trochę dziecinną zabawą. Patrząc na słodko
śpiącą brunetkę mógł stwierdzić, że to właśnie z tą dziewczyną chce spędzić
resztę życia. Widział jak jej klatka piersiowa równomiernie unosi się i opada.
Ich splecione palce nie pozwalały na gwałtowniejszy ruch Łapy, ale ten
delikatnie podniósł się, tak, że teraz siedział. Nawet na chwilę nie oderwał
wzroku od ukochanej.
Zdziwienie jego i za pewne wielu
innych ludzi, którzy patrzyli na tę dziwną scenę, przykuła sowa podlatująca do
niego z liścikiem w dziobie. Prawą ręką, pochwycił liścik ignorując zdziwione
spojrzenia innych osób.
Łapo!
Jak się bawisz? Zapewne znakomicie. Pewnie
wygrzewasz się na plaży całymi dniami, pijesz drinki i obściskujesz z Dorcas. Piszę
do Ciebie, żebym nie musiał oglądać Twojej zdziwionej mordki, kiedy wrócisz do
domu, a mnie tam nie będzie. Jedziemy z Lily, Remusem i Ann nad jezioro, do
mojego domku. Przyjedź tam do nas. Weź ze sobą Dorcas, jeśli już nie masz jej
dosyć. Tylko żartuję, nie wściekaj się. No, to chyba na tyle. Miłego wypoczynku
i dobrej ZABAWY. Ja o niczym konkretnym nie myślę.
Rogacz
Łapa zaśmiał się co najmniej
kilka razy czytając list od Jamesa Pottera. Przyjaciel był dla niego właściwie
jak brat. Syriusz co prawda w rzeczywistości miał brata, Regulusa, okazał się
on jednak dokładnie taki sam jak reszta jego rodziny - stał się dla niego osobą
obcą, zupełnie niegodną jakiejkolwiek wzmianki. Mimo wszystko starszy Black
kiedyś myślał, że uda im się stworzyć normalną, braterską relację, że będą się
traktować zupełnie inny sposób niż teraz, jednak wszystkie wspomnienia o
Regulusie, jakie Syriusz potrafił przywołać, to były jedynie kłótnie i
nieporozumienia.
Syriusz
poczuł delikatny uścisk na lewej ręce i spojrzał na budzącą się dziewczynę.
Dorcas Meadowes otworzyła oczy.
Pierwszym
co ujrzała był oczywiście jej ukochany, obdarowała go delikatnym uśmiechem i
podniosła się, tak że wylądowała w pozycji półsiedzącej.
-Dzień
dobry – rzuciła z promiennym uśmiechem brunetka.
-Cześć
mała. Jak się spało? – spytał, czule całując dziewczynę, Black.
-Idealnie,
wspaniale budzić się i mieć takie piękne widoki- spojrzała w morze, na co Łapa
udał, że się obraża. - No i ciebie oczywiście.- tym razem to ona ucałowała
chłopaka.
-
Co tam masz?- spojrzała na rękę, w której trzymał list.
-
To list od Jamesa. Zaprasza nas do swojego domku nad jeziorem. Zechcesz mi tam
towarzyszyć?- Black ukłonił się przed brunetką teatralnie.
-Cóż…-
udała, że się namyśla.– Oczywiście, że tak. Co u niego?
-Nic
nie napisał, ale wnioskuję, że wszystko dobrze skoro Evans również wybiera się
nad jezioro.
-Och,
to cudownie. Oni już dawno powinni być razem i być szczęśliwi. Gdyby nie ten
rudy uparciuch, który bronił się przed swoim uczuciem przez sześć lat, już
dawno wszystko między nimi byłoby idealnie.- spojrzała na chłopaka z szerokim
uśmiechem na twarzy.- Dobrze, że nareszcie się do tego przyznała.
-Ech,
nawet nic nie mów. Już nie mogłem słuchać tego „Łapo, ona znowu dała mi kosza”.
Uwierz mi, to nie do zniesienia.- popatrzył na dziewczynę z błyskiem w oku.-
Chodźmy do wody. Dosyć spania i wygrzewania się.- nie czekał na odpowiedź,
tylko wziął dziewczynę na ręce i pomaszerował do pięknego morza.
Drgnął
kiedy jego ciepła skóra dotknęła wody. Nie zawahał się jednak, ani na chwilę i
wchodził coraz głębiej. Kiedy doszedł do momentu, w którym Dorcas dotknęła
wody, zaczęła się wyrywać.
-Syriuszu!
Ta woda jest lodowata!
-Nie
marudź, bo cię puszczę.- zagroził dziewczynie, na co ta objęła go jeszcze
mocniej rękoma.
W
momencie, w którym byli przykryci wodą, aż do szyj, Syriusz puścił nogi
dziewczyny i po chwili ona również dotknęła piaszczystego dna. Woda nie była
już tak zimna jak na początku jej się to wydawało, musiała się przyzwyczaić.
Spojrzała w oczy chłopaka i obdarzyła go kolejnym czułym pocałunkiem. Ten
miesiąc miał pozostać w ich pamięci na długie lata.
***
Rozpieszczam was.
Kolejny rozdział, a nie minęły nawet dwa tygodnie. Kończą się wakacje, więc
kończy się okres dodawania przeze mnie notek tak często, ale obiecuję, że
postaram się pisać nadal w takim tempie. Po prostu ostrzegam, że raczej mi to
nie wyjdzie. Zawsze tak jest. Jeszcze w Sierpniu lub na samym początku Września
postaram się dodać rozdział 26. ;) Chciałabym wam serdecznie polecić opowiadanie mojej siostry: http://sigyn-ostergaard.blogspot.com/ Tematyka również Potterowska, również czasy Huncwotów, a jednak nie James i Lily, choć i oni będą tam występować. Dopiero zaczyna, więc zależy jej na opiniach. Może przypadnie wam do gustu! Gorąco polecam ;)
Jej, pierwsza!
OdpowiedzUsuńDobra, teraz się mega śpieszę, ale obiecuję, że jak wrócę to rąbnę dłuuugi komentarz ;)
Weeeny <3
Celine
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHuu... Jestem ;p
UsuńBałam się, że kiedy Lily spotka Camerona to, te strzępki uczucia zaatakują. Na szczęście jest zakochana i dość stała w uczuciach ;)
I chyba się starzeję, bo to wszystko o Lily i Jamesie wydaje mi się takie romantyczne!
I pojadą nad jezioro! I to daje tyle możliwości do wykreowania! I... gadam od rzeczy, ale to może przez to, że się dzisiaj walnęłam w głowę ^.^
Dorcas i Łapa, uh... Jak ja lubię tę parę! Nie wiem, dlaczego. Dziwne, c' nie? Dorcas ma śliczne oczy! Takie intensywnie niebieskie! Piękne <3 Ale Potter pisze listy -.^ Pełne dwuznaczności!
Piszesz, tak lekko! Zazdroszczę! To wszystko czyta się tak, przyjemnie i...
Mówiłam już, że masz piękny szablon? Nie? To już wiesz ;)
Nie wyhaczyłam błędów. Gdzieś tam brakowało kilku przecinków, ale nie zapisałam sobie :/
Cukierkowo. Strasznie! No to, żeby nie było za słodko. To powiem, że masz na szablonie, brzydki odcień zieleni :< Żartuję. Wszystkie są piękne!
Weeeny <3
Celine/ Calm/ to skomplikowane!
Super !
OdpowiedzUsuń<3 Czekam na więcej <3 Nie myślałaś o wydaniu ksiązki? / Roni
Heh, dziękuję za taki komplement, ale nie, nie myślałam ;) To raczej nie dla mnie ;) Ogromnie miło mi się zrobiło jak to napisałaś ;)
UsuńMalo moze komentuje, ale czytam od poczatku i az sie nie moge doczekac kolejnych notek. Piszesz bardzo ladnie i dajesz mi ... Hmm.. Jestes dla mnie takim wzorem do nasladowania jesli chodzi o styl pisania. Uwielbiam tematyke Lily/James. Twoj blog znalazlam przypadkiem, ale od kiedy zaczelam go czytac nie moge sie oderwac. Kocham! Kocham! I jeszcze raz kocham! Zarowno twoj blog jak i ciebie za twoje dziela :) zycze weny :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny rozdzialik ;) Nie będę się rozpisywać, bo już Ci się wypowiedziałam na jego temat prywatnie. Jest jedna rzecz o której muszę napisać. JAK CUDOWNIE ŻE NAPISAŁAŚ COŚ O REGULUSIE ASDFGHJKL ZROBIŁAŚ MÓJ DZIEŃ A TERAZ WRÓCĘ SOBIE POKORNIE NA TUMBLRA ;__________; Moje życie jest zrujnowane ;____;
OdpowiedzUsuńAle wracając i już tak poważnie, to jest naprawdę spoko. Podoba mi się, że Twoi Huncwoci pokrywają się z moim headkanonem. I Lily w sumie też.
Generalnie approval. Jak przypomni mi się coś jeszcze, to po prostu pójdę i Ci powiem.
Polecam, pozdrawiam
Freyja
Na początek chciałam ci powiedzieć, że od dziś jestem twoją nową wierną czytelniczką.
OdpowiedzUsuńPiszesz znakomicie, wszystko ze sobą się harmonizuje, współgra + mój ulubiony Potterowski pairing czyli Jily.
James - normalnie facet moich marzeń, ja to na miejscu Lily, chyba bym nie wytrzymała, tłumiąc przez 6 lat swoje uczucia do takiego bożyszcza jakim jest James i chyba gdybym w końcu zdała sobie sprawę z uczucia jakim go darze, od razu bym się na niego rzuciła XD
Boże jak ja kocham o nich czytać, normalnie magia sama w sobie.
Fabuła zajebista, szczególnie upodobałam sobie rozdział z imprezą, cudowny...
Cóż mogę ci więcej napisać, często/szybko dodawaj rozdziały, bo nie przeżyję... Ciekawość mnie zżera od środka.
Marley.
fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAle ja się cieszę, że Lily nie czuje nic do Camerona :D Ależ to była ogromna ulga, gdy o tym czytałam ;) Świetna była ta scena z Syriuszem i Dorcas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Nessa Laime