Nie poszłam... nie miałam siły na patrzenie na Pottera z
tymi jego panienkami. Może i byłam zazdrosna, ale ... Nie ! Nie mogłam
być zazdrosna. Dorcas, Ann i Katie już dawno się bawią na balu. Dor
poszła z Michaelem, tak jak myślałam. Ann wybrała się z Remusem, widać,
że mają się ku sobie. Cieszę się, że nie odrzuciła go gdy dowiedziała
się kim jest. On traktuje to jako straszną chorobę, ale mimo tego dalej
jest moim przyjacielem i nie mogłabym go zostawić z tego powodu. Katie
zaś bardzo często zmienia chłopaków, więc nie idzie sobie przypomnieć z
kim poszła tym razem. Cieszę się ich szczęściem. One nie chciały mnie
zostawiać, ale ja powiedziałam, żeby się nie przejmowały i poszły. Po
wielu próbach udało mi się osiągnąć cel, jednak czułam się trochę
samotna w dormitorium bez nich. Smutek znów mnie ogarnął, gdy tylko
przypomniałam sobie o rodzicach. Gdy skończę szkołę nie dam sobie bez
nich rady. Nie mam nawet domu. Postanowiłam rozprostować kości. Ubrałam
się ciepło i udałam się w stronę zakazanego lasu. Nie byłam pewna czy
chcę być sama. Po chwili wolny krok zmienił się w bieg. Biegłam ...
Nawet nie wiem dokąd. Po chwili zatrzymałam się. Co ja najlepszego
zrobiłam ? Zgubiłam się ! - pomyślałam. Usiadłam na ziemi a na moim
policzku pojawiły się łzy bezsilności. Nie miałam pojęcia jak wyjść z
tego lasu. Byłam sama, teraz już wiedziałam, że tego bardzo nie chcę.
Położyłam się całym ciałem na zimnej ziemi. Nagle, usłyszałam trzask
łamanych gałęzi. Podniosłam się jak najszybciej mogłam. Z lasu wyłoniła
się czyjaś sylwetka. Jeszcze wtedy nie wiedziałam kto to. Chciałam
wyciągnąć różdżkę, ale wtedy okazało się, że nie wzięłam jej z
dormitorium.
- Stój ! - krzyknęłam. Tylko na tyle było mnie stać.
Niestety postać zbliżała się do mnie coraz bliżej. Odruchowo cofałam się powoli. Nagle potknęłam się o korzeń wystający z ziemi. Szybko okazało się kim jest ta osoba, gdy nie mogła już dłużej wytrzymać, aby nie zapytać czy wszystko w porządku.
- Lily, nic ci nie jest ? - zapytał z troską.
- James ? Co ty tu robisz ? Wiesz jak stąd wyjść ? - poczułam się dużo lepiej gdy go zobaczyłam. Od razu wstałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie, nie wiem. Pobiegłem do lasu jak tylko zobaczyłem, że wybiegasz z Hogwartu. Nie patrzyłem nawet gdzie biegnę. Liczyło się tylko to, czy nic ci nie jest. - serce zabiło mi mocniej. On na prawdę wydoroślał i się zmienił. Stał się taki... opiekuńczy.
- Dziękuję - rzekłam i pocałowałam go lekko w policzek. - Czemu nie jesteś na balu ?
- Co to byłby za bal bez ciebie ? - Nie wierzyłam w to co słyszę.
Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej.
- Masz jakieś pomysły jak stąd wyjść ? - rzekłam.
- Najlepiej byłoby poczekać, aż się zrobi jaśniej. Teraz i tak nigdzie nie pójdziemy. Jest środek nocy.
- Masz rację.
Ułożyłam się na ziemi, a James położył się zaraz obok i chwycił mnie za rękę. Bałam się, a on mi pomagał przestać się bać.
- Nie bój się. - On chyba czytał mi w myślach.
- James ...
- Tak ? - zapytał.
- Mogę cię przytulić ? - zapytałam. Nie wiem skąd mi to do głowy przyszło. Potrzebowałam bliskości.
- Oczywiście, Lily.
Ułożyłam się tym razem w jego ramionach.
- Przepraszam, że przeze mnie tu jesteś.
- Lily, to nic. Ważne, że nie jesteś sama. - dodał.
- Stój ! - krzyknęłam. Tylko na tyle było mnie stać.
Niestety postać zbliżała się do mnie coraz bliżej. Odruchowo cofałam się powoli. Nagle potknęłam się o korzeń wystający z ziemi. Szybko okazało się kim jest ta osoba, gdy nie mogła już dłużej wytrzymać, aby nie zapytać czy wszystko w porządku.
- Lily, nic ci nie jest ? - zapytał z troską.
- James ? Co ty tu robisz ? Wiesz jak stąd wyjść ? - poczułam się dużo lepiej gdy go zobaczyłam. Od razu wstałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie, nie wiem. Pobiegłem do lasu jak tylko zobaczyłem, że wybiegasz z Hogwartu. Nie patrzyłem nawet gdzie biegnę. Liczyło się tylko to, czy nic ci nie jest. - serce zabiło mi mocniej. On na prawdę wydoroślał i się zmienił. Stał się taki... opiekuńczy.
- Dziękuję - rzekłam i pocałowałam go lekko w policzek. - Czemu nie jesteś na balu ?
- Co to byłby za bal bez ciebie ? - Nie wierzyłam w to co słyszę.
Przytuliłam się do niego jeszcze mocniej.
- Masz jakieś pomysły jak stąd wyjść ? - rzekłam.
- Najlepiej byłoby poczekać, aż się zrobi jaśniej. Teraz i tak nigdzie nie pójdziemy. Jest środek nocy.
- Masz rację.
Ułożyłam się na ziemi, a James położył się zaraz obok i chwycił mnie za rękę. Bałam się, a on mi pomagał przestać się bać.
- Nie bój się. - On chyba czytał mi w myślach.
- James ...
- Tak ? - zapytał.
- Mogę cię przytulić ? - zapytałam. Nie wiem skąd mi to do głowy przyszło. Potrzebowałam bliskości.
- Oczywiście, Lily.
Ułożyłam się tym razem w jego ramionach.
- Przepraszam, że przeze mnie tu jesteś.
- Lily, to nic. Ważne, że nie jesteś sama. - dodał.
Uwielbiam takie "słodkie" rozdziały :3
OdpowiedzUsuńPo prostu cud, miód i orzeszki :)
Pozdrawiam serdecznie.
Nessa Laime