wtorek, 21 stycznia 2014

29. Sytuacja bez wyjścia



Odkąd dowiedziałam się o zmieniaczu czasu, nie mogłam przestać o nim myśleć. Każdego dnia siedział mi w głowie. Bardzo chciałabym go znaleźć, nie użyć. Igranie z czasem nigdy nie było dobre. Ale wyobrażam sobie jak bardzo mógłby on pomóc zakonowi. Niestety, uświadomiłam sobie, że jest to praktycznie niewykonalne. Przedmiot strzeżony przez tyle czasu nie mógłby być tak po prostu na wyciągnięcie ręki. Zapewne nigdy się nawet nie dowiem gdzie się znajduje. Nie powiedziałam o nim ani Jamesowi, ani Dorcas. Sekret pozostał między mną a Alicją. Bałam się, że James zacznie go szukać, a każdy przecież wie, że ma on talent do pakowania się w kłopoty. Przyjaciółce nie powiedziałam z prostej przyczyny, na pewno podzieliłaby się tą wiedzą z Syriuszem, co oczywiście również spowodowałoby kłopoty. Tak właśnie sekret pozostał sekretem.
Nie minęło wiele czasu odkąd odkryliśmy dziurę w murze. James i reszta Huncwotów zdawali się odpuścić. Byłam spokojna, wiedziałam, że próbują dowiedzieć się co to takiego, ale z bezpiecznego źródła. Biblioteki. Oczywiście robili to Remus i Peter, bo to byłoby chyba święto, gdyby panowie Potter i Black przekroczyli próg tego miejsca. Nawet mnie nie udało się przekonać Jamesa do jego dobrych stron. Chociaż wiedziałam, że ma same takie.
Przeglądali stosy ksiąg dziennie, żeby tylko spotkać się z choćby jakąś wzmianką na temat tajemniczego muru. W „Historii Hogwartu” oczywiście nie spodziewałabym się takich informacji, ale kto wie, może w innym dziale ksiąg, tym do którego nie mieliśmy dostępu. Nawet ja tak bardzo chciałam dowiedzieć się co to za dziura i czy przyniesie nam jakieś nowe przygody, że postanowiłam wybrać się do działu ksiąg zakazanych. Oczywiście byłoby szaleństwem udać się tam w biały dzień, bez żadnego przygotowania, więc udałam się z moim dość radykalnym pomysłem do największych figlarzy Hogwartu- Huncowtów. Ku mojemu zdziwieniu tylko ¾ z nich zgodziło się ze mną. Jakimś cudem Peter miał coś przeciwko.
            -Jesteście pewni, że to dobry pomysł?- wyjąkał Glizdogon pożerając jedną z wielu czekoladowych żab. W mówieniu i jedzeniu jednocześnie to on miał już wprawę, chociaż ja zawsze dziwiłam się jakim cudem się nie krztusi. Żołądek Petera zawsze pozostanie dla mnie jedną wielką zagadką.
            -Oczywiście, że tak Glizdku, to chyba proste, że musimy dowiedzieć się co się za tym kryje- rzekł ochoczo, dość podekscytowany Syriusz. 
            -Nie sądzicie, że powinniśmy odpuścić, kto wie co może się tam znajdować? Może coś złego?
            -Glizdogonie, nie poznaję cię. Jesteś Huncwotem! Weź się w garść.- rzucił gniewnie James.
            -Ale, ale chłopaki… Myślę, że to nic takiego, zwykła dziura i tyle. Nie ma się nad czym główkować. Odpuśćmy to sobie- jąkał się dalej Pettigrew.
            -Nawet ja myślę, że musimy się dowiedzieć co ona kryje. To z pewnością nie jest zwykła dziura, bije magią na kilometr. Chociaż zgadzam się, że nie powinniśmy na razie się do niej zbliżać, to mogłoby być niebezpieczne. Dlatego sądzę, że czas udać się do działu ksiąg zakazanych. Jacyś ochotnicy?- spytałam podekscytowana.
            -Ja nie idę, moim zdaniem nie powinniśmy się w to mieszać.- rzucił obrażony Peter.
            -Mam dziś w nocy patrole po korytarzach, będę pilnował przy okazji, żeby  żaden nauczyciel was nie złapał- odezwał się tym razem Remus.
            -Obiecałem Dorcas, że dziś zabiorę ją w specjalne miejsce, a noc to jedyna szansa- odparł Łapa, zrezygnowany.
            -Może to i lepiej? Chociaż nie będzie się zastanawiać czemu nie ma mnie w łóżku. Bawcie się dobrze Syriuszu i niczym się nie przejmuj.- uśmiechnęłam się delikatnie.
            -W takim razie Evans, idziemy sami.- James wykonał swój charakterystyczny ruch brwiami i spojrzał na mnie wzrokiem pełnym iskierek. Uśmiechnęłam się znacząco.



 Ten człowiek był niemożliwy, zawsze pełen radości, a już szczególnie w momencie, który nie miał miejsca od dawna. Bardzo dawno nie zostaliśmy nigdzie sami, zawsze była z nami Dorcas lub Huncwoci. Ja byłam tak skupiona na zmieniaczu czasu i na dziurze w murze, że nie pomyślałam nawet o tym, żeby posiedzieć spokojnie z chłopakiem. Zauważyłam, że ostatnio Potter zrobił się jakiś pochmurny, w mojej obecności był wyjątkowo dziwny. Kilka razy proponował mi wyjście do Hogsmeade- oczywiście pod peleryną i bez wiedzy nauczycieli. Ja niestety nigdy nie miałam czasu, ciągle byłam zajęta.
            -Więc widzimy się wieczorem, muszę jeszcze coś załatwić.- ucałowałam Pottera w policzek i podążyłam w kierunku biblioteki.
            Postanowiłam poszperać jeszcze głębiej odnośnie tajemniczego zmieniacza czasu. W Zakonie Feniksa działo się coraz gorzej, często słychać było o kolejnych atakach na mugoli. Zakon nie wiele mógł w tej sprawie zrobić, chociaż ciągle próbowali wymyśleć jakiś sposób na ochronę. Czułam, że wojna jest bliska, to było nieuniknione. Wstępując do Zakonu decydowałam się walczyć w słusznej sprawie.
Usiadłam na jednym z krzeseł przy wielkim stole i położyłam przed sobą książkę o igraniu z czasem. Niestety, to była tylko bajka, w której nawet słowem nie był wspomniany zmieniacz. Załamałam się. Zbliżała się godzina ciszy nocnej, zostałam już całkiem sama, tylko przy biurku siedziała pani Pince, bardzo młoda kobieta, która zdawała się dopiero co skończyć Hogwart. Przykładała wielką wagę do ładu i porządku w bibliotece, najmniejszy hałas zawsze wywoływał u niej histerię.
            -Proszę już powoli kończyć panno Evans i jeśli możesz posprzątaj te książki, głupie pierwszaki nie umieją po sobie posprzątać- jęknęła madame Pince.
Wzięłam się za powolne sprzątanie, porządkowałam stosy ksiąg, które było porozwalane po calutkim stole. Książka za książką układałam je na regałach. Nagle zobaczyłam coś zaskakującego, książkę z wybitym napisem „Najbezpieczniejsze miejsca w świecie magii”. Od razu pomyślałam o zmieniaczu. Pewne było to, że nie zobaczę tam tekstu „w tym miejscu ukryty jest tajny zmieniacz czasu”, oczywiście, że nie ale może napotkam jakąś małą wskazówkę. Niepostrzeżenie schowałam księgę do torby. Całą resztę według instrukcji pani Pince, poukładałam na półkach. Wybiegłam z biblioteki i jak najszybciej udałam się do pokoju wspólnego. Zobaczyłam w nim Ann, Dorcas, Alicję i Katie, co oznaczało, że dormitorium jest puste. To właśnie była moja szansa, wbiegłam po schodach, otworzyłam drzwi i wyciągnęłam księgę z torby. Szybko i zręcznie schowałam ją pod moje łóżko i przykryłam kawałkiem materiału, który już od jakiegoś czasu błądził gdzieś po pokoju.
Odłożyłam torbę i postanowiłam się odświeżyć. Przebrałam się z szaty w normalne ubrania, przemyłam twarz wodą i rozczesałam długie rude włosy. Byłam już gotowa do zejścia na dół do przyjaciół. Kiedy spojrzałam na miejsce, w którym wcześniej siedziały dziewczyny, zobaczyłam tym razem tylko Dorcas i Alicję. Przysiadłam się do nich i uśmiechnęłam lekko.
            -Co się stało, że tak biegłaś Lily?- spytała Alicja.
Właśnie tego się obawiałam, zauważyły. Musiałam szybko wymyśleć jakąś wymówkę.
            -Yyy myślałam, że James tam jest.- już chyba nic głupszego nie mogłam wymyśleć.
            -Potter? U nas w dormitorium? Lily, czytasz za dużo bajek.- zaśmiała się Dorcas- Oh, właśnie tu idą.
No pięknie, teraz to już w ogóle wpadłam. Już tylko czekałam na te pytania ze strony chłopaka. On nie odpuści, tego byłam pewna. Tym bardziej pewnie wścieknie się, że coś przed nim ukrywam, a tego sekretu musiałam dochować.
            -James, słuchaj jaka Lilusia jest zabawna…- nie dokończyła brunekta, ponieważ odciągnęłam chłopaka od reszty i szybko wciągnęłam do dormitorium, tak, że nie słyszał już Meadowes.
To był chyba mój jedyny dobry plan tego dnia, Syriusz zaraz zabierze Dorcas w ich „specjalne miejsce”, dla mnie to lepiej, nie powie nic Jamesowi. Teraz tylko musiałam odwrócić uwagę chłopaka, żeby nie spytał czemu tak znienacka go tu zaciągnęłam, potem przypomniałam sobie, ze to facet. Popchnęłam go mocno na moje łóżko. Jego mina w tym momencie była nie do opisania, tak zdziwionego jeszcze nie miałam okazji go zobaczyć. Lekko uchylone usta i wytrzeszczone oczy, widok doskonały. Szybko znalazłam się tuż obok niego, usiadłam obok niego na łóżku i pocałowałam go mocno, prosto w usta. Ręką pogładziłam jego gorący policzek i przechyliłam go, a za razem i siebie do pozycji leżącej. Lekko trzęsącą się ręką dotknął moich placów, zdawał się być przestraszony. Oderwałam się od niego i spojrzałam w orzechowe tęczówki.
            -Co się stało?- spytałam zmartwiona nie odrywając ręki od jego policzka.
            -To ja się pytam co się stało? Od miesiąca praktycznie nie rozmawiamy, a tu nagle coś takiego? Nie mówię, że mi się to nie podoba czy coś, ale Lily, nie poznaję cię- powiedział cicho, ciągle patrząc mi w oczy.
            -Zrozumiałam co zrobiłam źle, powinnam była poświęcać ci więcej czasu. Wszystko było ważniejsze, a przecież tak naprawdę to ty jesteś dla mnie najważniejszy James, pamiętaj o tym.- obdarzyłam go kolejnym pocałunkiem, tym razem lżejszym.




            -Jesteś najwspanialszą kobietą na całym świecie.- uśmiechnął się promiennie i wpił w moje usta. Jego gorące wargi zdawały się przywrzeć do moich. Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej i posadził sobie na kolanach, jego ręka w błyskawicznym tempie znalazła się pod moim swetrem, zadrżałam w miejscu w którym poczułam jego dotyk.
            -Ups!- usłyszałam głos Ann.- Przepraszam, nie wiedziałam, że tu jesteście. To ja już sobie pójdę.- jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknęła.
Myślałam, że spalę się ze wstydu, ale również, że umrę ze śmiechu. Zostaliśmy przyłapani jak małe dzieci na robieniu czegoś niedozwolonego. Mimo wszystko odskoczyłam od chłopaka jak oparzona, kiedy drzwi znów skrzypnęły, choć tym razem to tylko Nila.
-Chyba nie powinniśmy się tak zachowywać będąc w Hogwarcie. Będziemy mieć jeszcze dla siebie mnóstwo czasu, na przykład jak wrócimy na ferie zimowe- rzekłam już opanowana.
-Tak, z rodzicami za ścianą- powiedział zły.
-Więc wyjedźmy gdzieś razem na kilka dni, jesteśmy już dorośli. Spędzimy ten czas sami, tylko we dwoje. Na przykład do twojego domku nad jeziorem, tam jest tak pięknie- odparłam, na co bardzo poprawiłam chłopakowi humor.
-Zabiorę cię tam. Już nie mogę się doczekać tych ferii.- znów uśmiechnął się promiennie- Chyba już czas iść, musimy poszukać tych ksiąg.
Na śmierć o tym zapomniałam, chociaż właściwie to była teraz dobra wiadomość. Dzięki temu nie musiałam tłumaczyć się dziewczynom. Zabrałam różdżkę z szafki nocnej, podniosłam się z łóżka i wyprostowałam sweter, byłam już gotowa do drogi.
            -Więc chodźmy.- wyciągnęłam rękę przed siebie i po chwili poczułam na niej uścisk, nasze palce splotły się i podążyliśmy ku wyjściu z dormitorium.
W pokoju wspólnym panowała już absolutna cisza, nie było w nim nikogo poza Kurtem Summersem, siedzącym samemu przy oknie i wpatrującym się w gwiazdy oraz Ann, Katie i Alicją, które zacięcie o czymś dyskutowały. Postanowiliśmy im już nie przeszkadzać i wyszliśmy bez słowa na szkolny korytarz. Remus miał dziś swój nocny patrol, więc dzięki dwukierunkowemu lusterku Jamesa, wiedzieliśmy, że nie ma żadnego nauczyciela w pobliżu. Syriusz na dzisiejszą noc oddał swoje lusterko w ręce Lunatyka, bo wiedział, że on sam nie będzie nam dziś w stanie pomóc. Daliśmy znać Remusowi, że już wyszliśmy i żeby sprawdzał na mapie, czy nikt nie idzie. Praktycznie od razu znaleźliśmy się w dziale ksiąg zakazanych. Jeszcze nigdy tam nie byłam, choć zawsze miałam wielką chęć. Nie wierzyłam w to, że znajdę tam tylko te niedozwolone książki, były tam także te, które mogły pomagać, zamknięte z niewiadomych przyczyn. Uniosłam lampę w górę i zaczęłam przeglądać regały, jeden po drugim w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania. James zrobił to samo i zajął się tymi z drugiej strony.
            -Mam!- usłyszałam po jakiejś chwili.
Podbiegłam do chłopaka najszybciej jak umiałam i zajrzałam mu przez ramię, zerknęłam na otwartą księgę i ujrzałam zdjęcie szczeliny, wyglądającej dokładnie tak jak ta szczelina w murze. Była dość sporych rozmiarów, cała czarna, tak, że nie było widoczne co jest po jej drugiej stronie.
            -Ekhem! James, Filch do was idzie!- usłyszeliśmy głos Remusa wydobywający się z lusterka.
            -Spokojnie- zwrócił się do mnie Potter- Mam przy sobie… O nie! Zapomniałem peleryny!
Z nerwów oparł się o jeden z regałów, na co on… odjechał ukazując drzwi. Drzwi, których wcześniej nie było. Wytrzeszczyłam oczy z wrażenia.
            -Szybko Lily, to nasza szansa!- ucieszył się Rogacz, nie mogłam w to uwierzyć.
            -Nie, nie wiemy co tam jest.- pokiwałam głową przestraszona.
            -Kochanie, zaufaj mi.- mrugnął do mnie porozumiewawczo.
Chwyciłam książkę mówiącą o tajemnej dziurze i przeszłam przez drzwi, Potter poszedł zaraz za mną i zamknął je za nami. Udało się usłyszeć jak regał wraca na swoje miejsce. W pomieszczeniu było tak ciemno, że nie widziałam kompletnie nic. Chwyciłam Jamesa mocno za rękę.
            -Boję się- szepnęłam.
            -Nie ma czego, jestem przy tobie.- ścisnął moją rękę mocniej- Lumos!
Z końca różdżki Jamesa zaczęło wydobywać się światło. Poszłam jego śladem i zrobiłam to samo ze swoją różdżką. Zobaczyłam gdzie się znajdujemy, był to mały pokoik, w którym stał stół, przykryty obrusem, a na nim kwiaty, które mimo wszystko nie były zwiędłe. Staliśmy na dywanie, mięciutkim i nie zakurzonym. To wszystko wydawało się takie dziwne, to miejsce nie wyglądało na stare. Ściany w kolorze nieba zdawały się być dopiero co pomalowane. To miejsce było piękne, czemu było tak ukryte?
            -Lunio! Chyba znalazłem nowe tajne przejście. Nie ma go na mapie, musicie tu ze mną przyjść!
            -Filch ciągle kręci się przy bibliotece, nie mam jak wam nawet pomóc… Tak pani profesor. Oczywiście! Mam nocny patrol. Nie ja nigdy nie włóczyłbym się bez potrzeby po nocy. Oczywiście profesor McGonagall, już idę do swojego dormitorium.- z rozmowy wynikało, że niestety Lupin został złapany przez opiekunkę Gryffindoru.
            -Jak my stąd wyjdziemy? Drzwi się zatrzasnęły!- panikowałam.
            -Spokojnie Lily, wszystko będzie dobrze. Nie myśl teraz o tym, uspokój się- rzekł spokojnie James z lekkim uśmiechem.
            -Jak mogę być spokojna skoro nie wiemy jak stąd wyjść!- zamknął mi usta pocałunkiem, który zmieniał w coraz bardziej intensywny.
Oderwałam się od niego zszokowana, jak mógł myśleć o tym w takiej chwili?! Chociaż właściwie to udało mu się mnie troszkę uspokoić.
            -Kochanie, pomyśl. Jesteśmy tu teraz sami, zamknięci. Tym razem nie wejdzie Ann, nie wleci sowa. Jesteśmy całkiem sami. Skoro i tak nie możemy wyjść, to chociaż spędźmy czas razem, jak dziewczyna z chłopakiem.- to co mówił miało sens, długo już nie byliśmy sami.
Nasze usta znów się połączyły. James posadził mnie delikatnie na stole i przysunął się do mnie, nie przestając obdarowywać pocałunkami.  Coś jednak musiało popsuć nam tę chwilę. Tym razem byłam to ja. Oderwałam się od chłopaka najszybciej jak mogłam i zeskoczyłam ze stołu. James patrzył na mnie zdenerwowany. Podbiegłam do dywanu i pociągnęłam go lekko, zobaczyłam sporych rozmiarów klapę w podłodze. Pociągnęłam ją mocno ku górze, a Potter ruszył się, żeby pomóc mi ją otworzyć. Nie czekając na nic zeskoczyłam na dół, James także to zrobił, zaraz po mnie. Rozejrzałam się uważnie.



Moim oczom ukazał się już nie tak piękny i malowniczy pokój, ale ciemny kamienny korytarz.
            -Chodźmy tam, zaufaj mi- rzekł spokojnie Potter patrząc mi w oczy.
Posłuchałam go, szliśmy wzdłuż ciemnego korytarza. Było zimno, a przeciąg świadczył o tym, że jest tu gdzieś wyjście. Nasza wędrówka nie trwała długo, kiedy doszliśmy do końca korytarza. Znajdowały się w nim dwie pary wielkich drzwi. Zagadką było, które są właściwe.
-Które?- spytałam przestraszona.
-Te po prawo, przeciąg na to wskazuje- odparł cicho.
-Jesteś pewien?- dopytywałam się.
-Nie, ale jestem Huncwotem!- uśmiechnął się w ten charakterystyczny sposób.- Pójdę pierwszy. Daj mi rękę.
Posłusznie wykonałam polecenie, a James uchylił lekko drzwi i wyjrzał za nie. Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się lekko.
            -Miałem rację- powiedział z uśmiechem i otworzył drzwi na całą szerokość.
Moim oczom ukazały się błonia Hogwartu, radość w tym momencie była nie do opisania. Przytuliłam chłopaka mocno o siebie i ucałowałam go lekko w usta. Ucieszyłam się, że jesteśmy bezpieczni. Jedno tylko mnie zastanawiało. Co takiego kryją drugie drzwi?

11 komentarzy:

  1. Kocham <3 Kocham <3 Naprawdę wspaniały rozdział :D Podobało mi się że nie zapomniałaś o wątku i ten wątek z odkryciem przejścia świetny :D
    A przed ostatni gif z Jamesme boski :) <3

    Niech moc i wena będą z tobą Salvio Hexia

    Zakochani-huncwoci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie jesteś ? Tęsknie :(

      Usuń
    2. Szykuję coś super, ale niestety szkoła mi w tym przeszkadza ;____; może uda mi się dodać na dzień kobiet :D

      Usuń
  2. jeny! Dlaczego tak krótko, co? ugh... no dobra. Te drugie drzwi bardzo mnie ciekawią i gdzie jest zmieniacz, też. Wspomnę też, że Lily i James są bardzo słodcy.
    Czekam na NN
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja znowu walnę komentarz długości rozdziału :D (A może nie..?)
    Tak więc kreatywnie zaczynając; rozdział był CU - DOW - NY! Naprawdę nadrobiłaś wątek Jilly :D Jesteś jedyną autorką której opowiadanie o Jamesie i Lily czytam i i tak wiem, że jesteś najlepsza ;) Przynajmniej dla mnie :)
    O dziurze w murze było już wcześniej, ale ja nawet nie wiedziałam, że wokół Hogwartu ciągnie się taki mur...więc jeżeli jest to całkowicie wytwór Twojej wyobraźni...to naprawdę chylę czoła, bo to mi pachnie jakąś większą intrygą.
    Jednocześnie pociągnęłaś jeszcze jeden wątek, który nie wiem czy nie pachnie mi jeszcze większą intrygą...OMG! Nie powiem, ale chyba trochę obawiam się tego, co przyjdzie Lily z ukrywania swoich zamiarów związanych z Zmieniaczem Czasu. Z jednej strony sama mówiła, że nie zamierza się wyrywać na poszukiwania, ale...ale tak czy siak coś mi tu śmierdzi ;)
    Znasz moje upodobania co do Dorcas i Syriusza :D Wiem, wiem...jeżeli chcę o nich czytać, to powinnam sb znaleźć bloga na którym będzie ich parring, bo ten przecież jest i Rogaczu i Rudej, ale...taki maleńki...malusieńki, nawet na linijkę fragment.... I byłabym w niebo wzięta! :D
    Aczkolwiek i tak i tak jestem mega szczęśliwa, że rozdział się w końcu pojawił :D I na pewno nie tylko ja się z tego powodu cieszę :)
    Nie lubię Glizdogona. Nie wiem, czy to awersja z jego książkowej postaci i z tego co odwalił, ale ogólnie go po prostu nie potrafię go strawić. I nawet zamiłowanie do jedzonka ( chociaż mój żołądek z pewnością nie jest aż tak obszerny) tego nie zmieni. Coś mi w nim śmierdzi - tak, tak...odczuwam po prostu gamę zapachową .
    No...w każdym razie zobaczymy, jego zachowanie jest więcej niż podejrzane jeżeli chodzi o wyrwę w murze.
    Czekam na NN, kochanie ;** Życzę Ci mnóstwo weny i dobrego humorku podczas tych szarych dni ;***
    Pozdrawiam,
    Vill ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. B-O-S-K-I-E !
    Już nie mogę doczekać się tych ferii *.*
    Lilka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlugo wyczekiwany rozdzial :) ale nareszcie sie pojawil i to sie liczy. Uwielbiam James'a. Jego styl zycia i wgl humor. Cos sie zastanawiam nad tymi drzwiami i nad wlascicielem owego pokoiku... No i ta dziura... Tyle pytan! A tak malo odpowiedzi :) oby tak dalej, bo zachecasz do zagladania na bloga, ze ja sama jak raz co jakis czas nie wejde, to bym nie przezyla tego xD Zycze weny i dalszych sukcesow pisarskich :)
    I solemny swear that i am up to no good.
    Pozdrawiam
    Aaronia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, zapraszam do mnie na http://youcursemyname.blogspot.com.
    Przepraszam za spam, ale wyszłam z założenia że może spodobać Ci się moja historia :)
    Ty nic nie stracisz, poświęcając mi 2 minuty, a ja mogę dużo zyskać :)
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od takich wiadomości masz piękną zakładkę w menu "SPAMownik" ;)

      Usuń
  7. Ja też jestem ciekawa, co kryją te drugie drzwi :)
    Rozdział jest świetny, masz fajne pomysły, a wykonanie też jest naprawdę dobre ;)
    Lecę dalej!
    Pozdrawiam, Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA