Początek ostatniego roku w
Hogwarcie był dla mnie nie lada wyzwaniem. Obowiązki prefekta naczelnego
okazały się dość skomplikowane i wymagające czasu. Lekcje również od samego
początku stały się trudne i nie było lekko. Przygotowania do OWTM-ów ruszyły
pełną parą. Przyszedł czas na rozmowę z Hagridem. Pewnego dnia wraz z
Huncwotami udałam się do jego chatki. Dzień był piękny, słoneczny, a jako że to
sobota, nie mieliśmy lekcji.
-Ciekawe co takiego nam powie-
rzekł zaciekawiony Peter z błyskiem w oczach.
-Zapewne przedstawi nam jakieś
nowe zwierzątko.- zaśmialiśmy się na ostatnie słowo wypowiedziane przez
Syriusza. Każdy z nas wiedział, że „zwierzątka” Hagrida to nie są zwykłe
zwierzęta, ale smoki, salamandry i tego typu podobne stwory.
-Nie wiem czy jestem gotowa na
oglądanie jego wymysłów- zakomunikowałam z grymasem na twarzy. Miałam jeszcze
kilka dziecięcych nawyków takich jak grymaszenie, tupanie nóżką kiedy się
zdenerwuję, co wydawało mi się takie śmieszne, jednak przyzwyczajenie wygrywało.
Często w ten sposób rozbawiałam znajomych, Jamesa, a nawet obserwatorów takich
sytuacji.
-Może nie o to chodzi, czas się
dowiedzieć- rzekł z uśmiechem Potter.
Szybkim krokiem podążyliśmy do chatki gajowego. Na miejscu
zobaczyliśmy Hagrida zajmującego się jakimiś małymi roślinkami tuż koło jego
domku. Kiedy nas zobaczył, uśmiech od razu wskoczył na jego twarz. Pół-olbrzym
wyciągnął swoje wielkie ręce w moim kierunku. Nie czekając, przytulił mnie
mocno do siebie. Na chwilę zabrakło mi tchu.
-Lily,
nareszcie jesteście! Już się martwiłem, co wam się stało, że nie przychodzicie-
rzekł Hagrid.
-Niestety,
musieliśmy najpierw ogarnąć się z lekcjami i zajęciami dodatkowymi.-
uśmiechnęłam się.
-I z
futerkowym problemem- powiedział smutno Remus.
Tuż po rozpoczęciu roku szkolnego była pełnia. Dla Lunatyka
była to nie łatwa chwila. Osobiście strasznie mu współczułam. Dziś widać po
nim, że jest przemęczony, podrapany, poharatany i ciężko mu z tym co się z nim
dzieje. Hagrid był wtajemniczony w „futerkowy problem” i zawsze wspierał go w
tym trudnym okresie. Doskonale wiedział co Lunatyk czuje.
-Doskonale
was rozumiem.- poklepał go po ramieniu Hagrid
-Właściwie
to co takiego chciałeś nam pokazać?- spytał zainteresowany James.
-Aaa, tak,
właśnie… Chodźcie za mną- powiedział spokojnie Hagrin kierując się w stronę
zakazanego lasu.
Wszyscy podążyliśmy za nim. Choć był środek dnia, w lesie i
tak było dość ciemno. Oczywiście nie można tego porównać do nocy, ale i tak
nikt nie czuł się dobrze w tym miejscu. Gęsta mgła między drzewami budziła
poczucie niebezpieczeństwa, choć wiedzieliśmy, że z Hagridem nic nam nie grozi.
Szliśmy jakieś pół godziny dyskutując między sobą, opowiadając sobie różne
historie, aż w końcu dotarliśmy na miejsce. Hagrid zatrzymał się przy ogromnym drzewie.
Zwrócił się ku nam i spojrzał zdenerwowany.
-Musicie mi
obiecać, że to co wam pokażę zostanie między nami.
-Obiecujemy!-
odparliśmy wszyscy w tej samej chwili.
Hagrid odwrócił się po raz kolejny i wszedł za drzewo.
Gestem ręki pokazał nam, żebyśmy poszli za nim. Tak też uczyniliśmy. Naszym
oczom ukazał się długi i dość sporych rozmiarów, kamienny mur. Pierwszą moją
myślą było pytanie - po co środku lasu
mur?
-Hagrid,
ale po co tutaj stoi mur?- spytał tym razem Peter.
-To są mury
Hogwartu, przyjrzyjcie się.
Dopiero teraz domyśliłam się o co chodzi gajowemu. W murze
była jedna pokaźna dziura. To co było w niej dziwne, to to, że nie było w niej
widać części lasu, która znajduje się za nim lecz wielką czarną plamę.
-Co to
jest?- zapytałam
-To jest
przejście, które nie wiadomo dokąd prowadzi- odparł tajemniczo Hagrid.
-W takim
razie czas to sprawdzić- powiedział ochoczo Syriusz, stawiając stopę do przodu.
Stanęłam mu na drodze, tak szybko jak tylko umiałam.
Przestraszyłam się, kiedy James ruszył tuż za nim. Serce mi przyspieszyło.
-Zwariowaliście?
Nie macie pojęcia gdzie to może prowadzić! A jeśli coś wam się stanie? Nie ma
mowy, nidzie nie pójdziecie- zakomunikowałam wściekła.
-Liluś, nie
martw się o nas, damy sobie radę- powiedział James.
-Zamknij
się Potter i mnie posłuchaj! Nie ma mowy, żebym was tam puściła, znajdziemy
inny sposób, żeby to sprawdzić. Dumbledore na pewno…
-Nic nie
wie o tym przejściu- rzekł smutny Hagrid.
Teraz tym bardziej poczułam, że nie powinniśmy tu być i że
nigdy nie powinniśmy dowiedzieć się o tajemniczym przejściu. Miałam tylko
nadzieję, że James i Syriusz odpuszczą, ale to było raczej nie możliwe.
-Lily ma
rację, nie możecie sobie tak po prostu przejść przez to- odezwał się tym razem
Remus- Musimy to dokładnie przemyśleć, a może nawet zgłosić to Zakonowi. To
może być niebezpieczne.
-Dokładnie!-
odparłam
James podszedł do mnie i przytulił delikatnie do siebie.
Poczułam jego piękne, męskie perfumy i nagle cała moja złość wyparowała. Jak on
na mnie działał.
-Dobrze,
wracajmy do szkoły. Nie martw się, Lily- szepnął mi do ucha.
Chwyciłam jego rękę i poczułam się zdecydowanie
bezpieczniej. Ucieszyłam się, że odpuścił, co zdarzyło mu się chyba pierwszy
raz w życiu. Nie był już dzieckiem, wydoroślał i zrozumiał, że to co robili
kiedyś było niebezpieczne. Stara się teraz nie popełniać błędów. Takiego
właśnie go kochałam.
***
Cały czas siedziało mi w głowie
to co pokazał nam Hagrid. Miałam wielką ochotę powiedzieć o wszystkim
Dumbledore’owi, ale wiedziałam, że Huncwoci nigdy nie wybaczyliby mi tego.
Według nich, to świetna sprawa. Nie rozumiałam co w tym wspaniałego, przerażała
mnie myśl, że może to być coś złego.
James wstąpił do Zakonu Feniksa. Powiedziano mu, że prawdziwe działania
zaczną się dla nich po ukończeniu Hogwartu. Jedynym zadaniem jakie zostało im
do tej pory powierzone, to dowiedzieć się, kto z uczniów planuje połączyć się z
Voldemortem kiedy skończą naukę. Miałam pewność, że na celowniku będą mieli
Snape’a, który już dawno wyraził chęć zostania śmierciożercą. Wiedziałam o tym,
ale pozostawiałam to dla siebie, do tej pory. Oczywiście James stara się trzymać
mnie jak najdalej Zakonu, nie chce, żebym wstąpiła do organizacji. Myśli, że w
ten sposób ochrania mnie, ale według mnie to nie prawda. Jeśli będę siedzieć
bezczynnie i nic nie robić, większe prawdopodobieństwo, że coś mi się stanie.
Siedziałam na kanapie w pokoju
wspólnym Gryffindoru, wpatrzona w podręcznik do transmutacji. Wypracowanie
jakie zadała nam Profesor McGonagall dało mi się we znaki. Pół nocy spędziłam
na pisaniu go, a nadal nie udało mi się skończyć. Czas na oddanie prac mijał, a
mi zostało jeszcze bardzo dużo do napisania. Postanowiłam zrobić to w czasie
kiedy James był na treningu Quidditcha. Jako kapitan po raz kolejny zagonił
całą drużynę na boisko, choć nie było to łatwe. Nie wielu osobom chciało się
wyjść z ciepłego zamku i marznąć.
Przyłożyłam pióro do pergaminu i kontynuowałam pisanie. Skupiłam się całkowicie, tylko i wyłącznie na tym co mam do zrobienia. Wiedziałam, że to szansa na skończenie, ponieważ nikt miał mi nie przeszkadzać. Niestety, po raz kolejny się przeliczyłam.
Przyłożyłam pióro do pergaminu i kontynuowałam pisanie. Skupiłam się całkowicie, tylko i wyłącznie na tym co mam do zrobienia. Wiedziałam, że to szansa na skończenie, ponieważ nikt miał mi nie przeszkadzać. Niestety, po raz kolejny się przeliczyłam.
-Hej Lily!- naprzeciwko mnie
pojawił się Cameron Summers we własnej osobie.
-Cameron, jak tam u ciebie?-
uśmiechnęłam się promiennie.
-Wszystko w porządku, chociaż
jedna rzecz mnie martwi. Coś dziwnego dzieje się ostatnio z Kurtem, zauważyłaś
coś niepokojącego ostatnio?- wyglądał na zmartwionego.
-Nie, choć faktycznie, był dość
ponury, kiedy go ostatnio widziałam.- Lubiłam Kurta, w wakacje świetnie
zajmował się moją babcią, pomagał jej, a ona zawsze mogła na niego liczyć.
-Boję się, że wpakował się w
jakieś kłopoty. Jakbyś coś zauważyła, dasz mi znać?- spytał.
-Oczywiście, możesz na mnie
liczyć- odparłam i objęłam go lekko ramieniem.
Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Nieoczekiwanie
złapał moją rękę. Odsunęłam się lekko. Po jego minie zauważyłam, że zrobiło mu
się przykro. Nigdy nie chciałam go krzywdzić, ale jestem z Jamesem, to jego
kocham. Po tych wszystkich latach, kiedy w końcu to sobie uświadomiłam, nie
mogłam pozwolić na to, że zniszczę wszystko. Nareszcie byłam szczęśliwa.
Uścisnęłam lekko rękę Camerona i uśmiechnęłam się promiennie. Po chwili na jego
ustach również pojawił się uśmiech.
-Nie
przeszkadzam ci już, widzę, że jesteś zajęta- powiedział Cameron.
-Muszę
skończyć wypracowanie dla McGonagall.- uniosłam rękę w której trzymałam
pergamin.
Ucałował mnie w policzek i odszedł, kierując się w stronę
dziury w portrecie. Zmartwiło mnie to co powiedział Cameron. Kurt byś świetnym
dzieciakiem, nie mam pojęcia co mogło mu się stać. Nie mogłam pozwolić na to,
żeby działo się z nim coś złego.
Postanowiłam po raz kolejny zabrać się za pisanie
wypracowania. Kiedy już zaczynałam pisać, znów stało się coś co mi
przeszkodziło.
-Lily! Nareszcie cię znalazłam.
Muszę ci coś opowiedzieć! Frank ostatnio powiedział mi o istnieniu bardzo
ciekawego przedmiotu- mówiła nieustannie Alicja, która pojawiła się z nikąd. To
był moment, w którym odłożyłam pióro i odpuściłam pisanie.
Musiałam przyznać, że zainteresowało mnie to co ma do powiedzenia.
Musiałam przyznać, że zainteresowało mnie to co ma do powiedzenia.
-Co to takiego?- spytałam
zainteresowana.
-Ostatnio wspomniał o
zmieniaczu czasu. Nie do końca zrozumiałam do czego służy, ale to wydało mi się
bardzo interesujące. Pomyślałam sobie, że ty możesz wiedzieć co to takiego-
zaczęła- Mówił, że to bardzo rzadka rzecz, nie wielu czarodziejów go posiada.
To faktycznie pobudziło moją ciekawość, ale nie miałam
pojęcia czym jest zmieniacz czasu. Miałam wrażenie, że kiedyś już o nim
słyszałam, ale nie potrafiłam sobie przypomnieć gdzie i kiedy. Postanowiłam
wziąć sobie do serca to co powiedziała mi Alicja.
-Nie mam
pojęcia co to jest, choć po nazwie można wiele wywnioskować- powiedziałam-
Myślę, że powinnyśmy poszukać o tym w bibliotece. Idziesz?- wstałam z kanapy i
skierowałam rękę w stronę Alicji.
-Pewnie, że
tak.- podskoczyła i uśmiechnęła się bardzo szeroko.
Podążyłyśmy w kierunku biblioteki. Moje myśli krążyły wokół
tajemniczego przedmiotu. Co to takiego mogło być? Jeśli to jakiś magiczny
przedmiot to czemu nie uczyliśmy się o nim na lekcjach? To wszystko wydawało
się bardzo dziwne.
Alicja bardzo wyładniała odkąd jest z Frankiem, widać po
niej, że jest bardzo szczęśliwa. Zaczęła bardziej o siebie dbać, maluje się,
przywiązuje wagę do stroju jaki ma zamiar założyć. Zazdroszczę jej urody, jest
naprawdę piękną dziewczyną. Spojrzała na mnie hipnotyzującym wzrokiem i
zauważyła, że jej się przyglądam. Spuściła głowę, a na jej policzkach pojawiły
się lekkie pąsy. Nie wiedziałam, że może wyglądać jeszcze ładniej, ale kiedy
zaczęła się rumienić okazało się, że może.
Dotarłyśmy do biblioteki, mojego ulubionego miejsca w całym
zamku. Tam zawsze mogłam się od stresować jakąś przyjemną lekturą. Kiedy
czytałam, wszystkie moje złości i smutki znikały. Nazywałam to magią książek.
Podeszłyśmy do wybranego działu i w oczy rzuciła mi się jedna z ksiąg „Magiczne
przedmioty”. Spojrzałam porozumiewawczo na Alicję i dostrzegłam błysk w jej
oczach. Jednym sprawnym ruchem wyciągnęła ciężką, grubą księgę. Położyła ją na
wielkim drewnianym stole, przy którym akurat nikt nie siedział. Okładka była
dość poniszczona, cała czerwona ze złotymi literkami. Otworzyłam na pierwszej stronie
i w spisie przedmiotów znalazłam to co mnie interesowało. Wybrałam odpowiednią
stronę i znów spojrzałam na Alicję.
Przysunęła się do
mnie, tak aby mogła przeczytać.
„Zmieniacz
Czasu– potężne urządzenie magiczne pozwalające cofać się w czasie.”
-Tylko tyle? Nic
więcej?- zdenerwowała się Brown.
-Niestety
tylko to, ale najważniejsze wiemy. Dzięki temu przedmiotowi moglibyśmy zmienić
przeszłość. To naprawdę bardzo interesujące- rzekłam- dowiem się więcej, obiecuję.
-Lily, jak
myślisz, gdzie można taki znaleźć?
-Domyślam
się, że skoro jest taki cenny, to istnieje tylko jeden. To oznaczałoby, że
znalezienie takiego jest raczej mało prawdopodobne jak i nie możliwe- odparłam
Taki
przedmiot poza tym, że jest ogromnie interesujący, byłby też niebezpieczny.
Gdyby znalazł się w rękach Voldemorta, to mogłoby grozić zniszczeniu całego
świata czarodziejów. Możemy jedynie mieć nadzieję, że on nie wie o istnieniu
tego przedmiotu, a jeśli już wie, to nie próbuje go znaleźć.
-Muszę już
iść, obiecałam Ann, że pójdę z nią do profesora Slughorna- powiedziała na
odchodnym Alicja.
Dziewczyna odeszła w stronę wyjścia z biblioteki, ja jednak
postanowiłam jeszcze poszperać. Przejrzałam chyba ze sto ksiąg, ale w żadnej
nie znalazłam choćby najmniejszej podpowiedzi, gdzie mógłby się on znajdować. Zrezygnowana
usiadłam na podłodze i oparłam się o regał z książkami. Robiło się już późno,
więc musiałam wracać do pokoju wspólnego. Posprzątałam wszystkie rzeczy do
torby i nagle… poczułam uderzenie prosto w czubek głowy.
-Auu!-
powiedziałam, łapiąc się za głowę.
Dostrzegłam co takiego mnie uderzyło. Była to książka,
musiała wypaść przez przypadek. Podniosłam ją, aby odłożyć na miejsce i wtedy
dostrzegłam napis „Historia i pochodzenie magicznych przedmiotów”. To mogło
doprowadzić mnie do upragnionych odpowiedzi. Postanowiłam poświęcić jeszcze
chwilę i zajrzeć. Faktycznie, znalazłam tam notatkę o zmieniaczu czasu.
„Zmieniacz czasu to jeden z
najpotężniejszych przedmiotów magicznych w całych dziejach czarodziejów. Jego
historia sięga nawet I w. przed naszą erą. Nie wiele osób było w posiadaniu
tego pięknego, magicznego wisiorka. Został stworzony przez gobliny, a miejsce w
którym się znajduje, pozostaje tajemnicą od wieków. Ministerstwo Magii w 1867
roku podjęło decyzję o ukrywaniu przedmiotu.”
Teraz już byłam pewna, że go nie znajdę. Choćbym nawet
chciała. Jedno jest pewne, jeśli jest ukrywany od wieków, na pewno jest
bezpieczny. Odłożyłam księgę na miejsce
i postanowiłam pójść na kolację. Nie powiedziałam Alicji o tym czego
dowiedziałam się później. Tylu tajemnic jednego dnia chyba jeszcze nie było w czasie
mojej całej nauki w Hogwarcie. Zmęczona położyłam się spać, nie mogąc przestać
myśleć o wisiorku.
Rozdział wspaniały, choć nie wierzę, że tak szybko odpuścił z tym tajemnym przejściem ;) Pewnie teraz razem z Syriuszem coś knują i nie wyniknie z tego nic dobrego ;> Jeśli miałabyś może ochotę, zapraszam do mnie na all-about-marauders.blogspot.com ;) Dopiero zaczynam, ale gdybys mogła dać mi jakąś cenną radę, to byłoby swietnie ;*
OdpowiedzUsuńNo, jestem ciekawa jakie znaczenie w opowiadaniu będzie miał wisiorek ;)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że Huncwoci tak łatwo nie odpuszczą z tym murem, no przecież że nie :D
Super się czytało, pierwszy gif był cudowny, uwielbiam go, choć widać, że jest przerobiony.
Troszkę więcej Lily i Jamesa dla Lilki?
Pozdrawiam :*
Lilka.
Oczywiście, że Huncwoci nie mogliby tak łatwo odpuścić! Ale Lily została uspokojona ;)
UsuńWiem właśnie, że gif przerobiony, ale tak strasznie mi pasował do tej sceny, że nie potrafiłam się powstrzymać! :D
Obiecuję, że w następnym rozdziale pojawi się Lily&James specjalnie dla ciebie ;*
Niedoskonała
Ciekawe jak to będzie z tym zmieniaczem czasu ;)
OdpowiedzUsuńNo i mur. Wiadomo, że Huncwoci nie dadzą tak łatwo za wygraną ^^
Czekam na jakąś super scenkę z Jily <3
Zapraszam do mnie i życzę weny ;)
Aleksja
Pewno gdy Lily byla w biblio, Jimmy juz knul ze szczeniaczkiem jak obczaic mur :D Dlugo czekalam na kolejny rozdzial.... Q.Q ale sie doczekalam :D Yeah :D Rozdzial fajny i ciekawy :) Ciekawa jestem co wyniknie z wisiorkiem i jaki wplyw bedzie on mial na Lily ;)
OdpowiedzUsuńCiekawie zapowiada się watek z murem. Taa... huncwoci tak łatwo nie odpuszczą i dobrze xd
OdpowiedzUsuńCzy Lily znajdzie zmieniacz??
Dlaczego Hagrid nic nie powiedział Dumbledorowi?
Czy znajdę na to odpowiedź w NN?
Chyba nie muszę Ci pisać, że wspaniale i w ogóle. Myślę, że to wiesz ;)
Dobra lecę pisać rozdział, może go w końcu skończę :/
Całuję
xoxo
No to tak; niezmiernie się cieszę,że znalazłaś trochę czasu na naskrobanie nowego rozdziału ^.^ Wiesz, co? Dopiero teraz zauważyłam i doszłam do wniosku, że to opowiadanie jednak troszku potrwa :3
OdpowiedzUsuńMury Hogwartu w lesie? ^^ hmmm....nie, no nęci mnie ta sprawa z wyrwą w murze xD Z góry można założyć, że Huncwoci nie odpuszczą, a Jimmy chciał tylko naszego Rudzielca uspokoić i nawet przez chwilę nie pomyślałam, że odpuszczą. Bujać to my nie nas! :D Ale zaczyna się akkkcjaaa...przez duże A :D
Bo wprowadziłaś kolejną nowość: wisiorek. Tzn Zmieniacz Czasu sam w sobie nie jest nowością, bo to przedmiot kanoniczny i tak dalej...ale jestem bardzo ciekawa jak wpłynie na tok historii.
Ogólnie brakowało mi Jamesa i Lilly w konfrontacja czy czymś, ale w sumie poprzednie dwa rozdziały to rekompensują więc milczę ^.^
Rozdział tak, czy tak bardzo fajny. Niby taki spokojny, ale wprowadziłaś wątki, które zapewne wpłyną na bieg wydarzeń.
Czekam na nexta,
ściskam mocno.
Vill. ♥♥♥
Mój cel na przyszłość po przeczytaniu twojego rozdziału: wykreować sobie w głowie mur w Zakazanym Lesie. Nie spodziewałam się tego muru i niemalże do końca byłam pewna, że to będzie Graupek, ale to była dość miła odmiana, że coś nie zgadzało się z tym, co przeczuwałam:D
OdpowiedzUsuńCzuję, że jest coś na rzeczy z tym Zmieniaczem Czasu. Mam nadzieję, że jeszcze się pojawi, może będą wiedzieć, jak zmienić przyszłość...
Życzę dużo weny i pozdrawiam:)
No i w końcu, po wielu mękach, siadam do pisania komentarza. Rozdział bardzo dobry, błędów nie znalazłam. Ciekawi mnie kwestia Zmieniacza Czasu - w ogóle ciekawa koncepcja, ja zawsze wychodziłam z założenia, że to nie jest jakiś unikat i że takich urządzeń na pewno jest więcej niż jeden. Ciekawe jak się rozwinie ten wątek.
OdpowiedzUsuńCo jeszcze...? No cóż, właściwie niewiele - na tę chwilę wszystko wygląda tak sielankowo, że aż się prosi, żeby niedługo spadło na nich jakieś nieszczęście - i ja na to liczę :3
Szoruj pisać nowy rozdział, bo jestem ciekawa co dalej! :D
A przy okazji zapraszam na rozdział szósty na http://sigyn-ostergaard.blogspot.com - będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz się wypowiedzieć :)
Pozdrawiam
Freyja
Z właśnie, ten mur. Czyżbym dostrzegała tu inspirację Gwiezdnym Pyłem, czy może to będzie coś innego? Zaraz mi powiesz, czekaj xD
UsuńMianuję cię na Liebster Blog Award!!! Więcej informacji możesz znaleźć u mnie na blogu w zakładce Liebster Blog Award .
OdpowiedzUsuńOoo, ktoś w miarę znajomy nademną... xd Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Szczeguły znajdziesz tu------------> http://historia-lily-riddle.blogspot.com/2013/11/liebster-blog-award.html?m=1
OdpowiedzUsuńWszędzie znajome "twarze" :D Jaki ten świat mały :P
UsuńOmnomnomnomnomnom *.* Twój blog to istne cudeńko. Przeczytałam go tak szybko, że nie zauważyłam błędów.
OdpowiedzUsuńHm... Czemu mam wrażenie, że brat Camerona zabujał się w Lily? Ale mały będzie rozczarowany... =D
Podpisuję się pod jednym z komentarzy pod poprzednim rozdziałem; Jakieś porwanko mogłby być :D Zamartwiający się na śmierć James... Ech... Zastanawia mnie również ta dziura. I też coś czuję, że Rogacz i Łapa nie będą chcieli słuchać głosu rozsądku, jak to Huncwoci ^^
Kończę moją bezsensowną paplaninę, życzę Ci weny i czekam na nowy rozdział =)
/D.
Ha, ja też tak o tym bracie pomyślałam xD
UsuńA do Ciebie, droga Niedoskonała, weź Ty się za pisanie w wolnej chwili, bo tak rozkminiam ten Twój mur i Twój zmieniacz czasu i nie wiem, do czego Ty zmierzasz, a bardzo chciałabym się dowiedzieć :3 Proszę?
Po pierwsze przepraszam, że nie komentowałam ostatnich rozdziałów, powód banalny bo brak czasu, ale do rzeczy.
OdpowiedzUsuńRozdziały piękne, ahh Lily i James są tacy uroczy, że normalnie się rozpływam, ale zgodzę się z Lily, James nie powinien mieć przed nią tajemnic, ale jednocześnie rozumiem Jamesa, który chcę chronić swoją ukochaną, ehh.
Strasznie mnie intryguje ta dziura w murze i zmieniacz czasu, jestem ciekawa co z tego wszystkiego wyniknie.
Liczę na szybką kontynuacje, Ann
Jestem ciekawa, jakie znaczenie w tym opowiadaniu będzie miał zmieniacz czasu. I jeszcze strasznie mnie interesuje, dokąd prowadzi ta wyrwa w murze ;)
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej :)
Pozdrawiam, Nessa Laime.
Zostałaś nominowana do LBA!
OdpowiedzUsuńhttp://mojeopowiadaniahp.blogspot.com/
Pozdrawiam i weny życzę!