wtorek, 8 kwietnia 2014

30. Błędna decyzja



Po nocnej wyprawie do działu ksiąg zakazanych, nie mogłam pozbyć się myśli Co znajduje się za drugimi drzwiami? Huncwoci oczywiście już planowali wyprawę, żeby się tego dowiedzieć. Nawet Peter zgodził się z nimi, że powinniśmy to sprawdzić. Syriusz wtajemniczył we wszystko swoją dziewczynę, przez co ja również mogłam z nią o tym rozmawiać. Ciężko było mi ukrywać cokolwiek przed Meadowes. Zawsze dzieliłam się wszystkim z najlepszą przyjaciółką i zadowolenie przyniosła mi myśl, że tym razem mogę.
Moje myśli nadal zaprzątał zmieniacz czasu. Czekałam tylko na moment, w którym zostanę całkiem sama w naszym dormitorium, żeby w spokoju móc przyjrzeć się książce, którą zabrałam z biblioteki. Kiedy dziewczyny wyszły na śniadanie, postanowiłam odpuścić sobie jedzenie i wyciągnęłam księgę spod łóżka. Pogładziłam ręką grubą, czerwoną okładkę, strząsając resztki bibliotecznego kurzu i otworzyłam ją. Do mojego nosa dotarł, tak bardzo przeze mnie lubiany zapach pergaminu. Przerzucałam kartka po kartce w poszukiwaniu odpowiedzi, aż nagle udało mi się.
„(…)Każdy czarodziej wie, że bank Gringotta nie jest jednak całkowicie bezpieczny. Nie wielu czarodziejom udało się przebić przez zabezpieczenia, jednak były takowe przypadki. Istnieje tylko jedno, bezpieczniejsze miejsce. W całym świecie magii, nigdy nie było mocniej strzeżonego miejsca niż Szkoła Magii i Czarodziejstwa- Hogwart(…)”
Nie musiałam czytać dalej. Tak potężny przedmiot magiczny jak zmieniacz czasu przecież nie mógł być ukryty nigdzie indziej, niż pod okiem samego Albusa Dumbledore’a. Byłam głupia, że nie domyśliłam się wcześniej. Pozostawało jeszcze jedno, bardzo ważne i istotne pytanie. W którym miejscu? Zamek jest ogromny, szukać tego zmieniacza w nim, to jak szukanie igły w stogu siana. Całkowicie niemożliwe dla zwykłej uczennicy. Miejscem, w którym wszystko jest ukryte jest Pokój Życzeń, ale to wie każdy, kto wie o jego istnieniu. Zmieniacz nie mógłby być schowany w tak oczywistym miejscu. Wszystkie tajne przejścia, korytarze i pomieszczenia były już całkowicie zbadane przez Huncwotów, a James na pewno powiedziałby mi, gdyby znaleźli coś tak ważnego. Wtedy właśnie to sobie uświadomiłam. Pozostawało nadal jedno, jedyne miejsce nieodkryte przez nich. Właśnie to kryje się za drugimi drzwiami. Huncwoci już planowali wyprawę, która miała mieć na celu zbadanie korytarza i odkrycie tajemnicy skrywanej przez drugie przejście. Wiedziałam, że jeśli znajdą zmieniacz, będzie po wszystkim, wykorzystają go na pewno. Znałam doskonale ich rządzę przygód i miałam pewność co do tego. Jedynym wyjściem z sytuacji byłoby zabranie zmieniacza zanim wpadnie w ich ręce. Ale czy byłabym do tego zdolna?
Postanowiłam w nocy znów odwiedzić tajny korytarz, tym razem sama. Musiałam jednak dobrze się przygotować do mojej „wyprawy”. Potrzebowałam dwóch ważnych przedmiotów. Obydwa były w posiadaniu Jamesa i właśnie to utrudniało nieziemsko moje zadanie. Nie ma jednak rzeczy niemożliwych, wiedziałam, że uda mi się jeśli się bardzo postaram, w końcu on zrobi wszystko o co go poproszę. Tym jednak razem nie mogłam prosić, musiałam zrobić to bez jego wiedzy.
Zeszłam na dół, przygotowana już do wszystkich lekcji i postanowiłam udać się do Sali eliksirów, pomimo tego, że musiałabym tam posiedzieć jeszcze jakiś czas, ponieważ wszyscy normalni uczniowie są w tej chwili na śniadaniu. W pokoju wspólnym nie byłam jednak sama. Na wielkiej kanapie siedział, wpatrzony w kominek Kurt Summers. Wtedy przypomniało mi się, co takiego mówił mi Cameron, jak bardzo martwił się o brata. Postanowiłam wybadać sytuację i podejść do chłopaka. Spojrzał na mnie lekko wystraszony i faktycznie smutny. Zajęłam miejsce obok niego i zrzuciłam torbę z ramienia, popychając ją w kierunku kamiennej ściany.
                -Cześć Kurt, co tam u ciebie słychać?- uśmiechnęłam się delikatnie, ale on nawet na mnie nie spojrzał. Jego wzrok znów tkwił w kominku.- Wyglądasz na zmartwionego.
                -Wydaje ci się, wszystko w porządku.- jednak nadal na mnie nie patrzył, jego usta również nie były wykrzywione w uśmiechu.
                -Jeśli kiedyś chciałbyś porozmawiać, pamiętaj, że jestem tu dla ciebie zawsze. Wiem, że czasami ciężko jest mówić wszystko starszemu bratu, a pogadać z koleżanką, czasami jest dobrze.-uśmiechnęłam się w jego kierunku, choć on dostrzegał mnie tylko kątem oka.
                -Dzięki Lily.- wtedy właśnie nasze spojrzenia się spotkały. W jego wzroku było tyle bólu, nie spodziewałam się zobaczyć czegoś takiego patrząc na jedenastoletniego chłopaka.- Lily…
                -Tak?- spytałam nadal lekko się uśmiechając.
                -Co słychać u twojej babci? Jak ona się czuje? Wszystko w porządku?- wypytywał młody Summers.
                -Tak, wszystko u niej w jak najlepszym porządku, ostatnio pisała mi, że czuje się coraz lepiej, ale także, że jest samotna. Bardzo za tobą tęskni. Może napisz do niej? Na pewno zrobi jej się miło.- zaproponowałam przyglądając mu się badawczo. Na jego twarzy pojawiły się kropelki potu, źrenice powiększyły się. Tym się tam martwił? Czy moja babcia ma się dobrze?
                -To cudownie słyszeć, że wszystko w porządku. Jeszcze dziś do niej napiszę.- uśmiechnął się do mnie, choć był to raczej wymuszony uśmiech niż naturalny.- Ona jest dla mnie jak rodzina. Jest dla mnie najważniejsza, ona i Cameron. Zajmowała się za mną zawsze, kiedy rodziców nie było, a nie było ich często.
                - Dla mnie również jest najważniejsza, to jedyna rodzina jaka mi została. Jest jeszcze Petunia, ale ona raczej nie chce mnie znać.- spochmurniałam.
                -Dlaczego?- spytał Kurt
                -Jestem czarownicą. Ona nie toleruje wszystkiego co magiczne, nawet jeśli jest to jej własna siostra. Nienawidzi mnie za to, że jestem inna- odpowiedziałam spokojnie, spuszczając wzrok w podłogę.
                -Kiedyś jej przejdzie, jestem pewien, że w ciężkiej sytuacji zrobiłaby dla ciebie wszystko- powiedział, tym razem szczerze się uśmiechając, Kurt.
                Kiedy zorientowałam się, że przegadałam z chłopcem mnóstwo czasu postanowiłam pobiec czym prędzej na eliksiry, bo profesor Slughorn nie toleruje spóźnień. Pożegnałam go i ruszyłam w kierunku lochów. Tego dnia lekcje minęły mi wyjątkowo szybko. Ostatnio ciągle usypiałam, nie miałam na nic siły, mało spałam i jadłam. Stresowałam się wszystkim, a do tego dochodził ten najważniejszy stres- OWTM-y. To właśnie ten rok miał być najgorszy ze wszystkich, ale i ostatni, najważniejszy i najcudowniejszy. Podczas tego roku miały wydarzyć się najważniejsze rzeczy, które zmienią moje życie.
Nagle, ni stąd ni zowąd zobaczyłam  maleńką białą ławeczkę. Stała sobie na tle idealnie zielonej trawy.




Usiadłam na niej i mogłam oglądać piękne, malownicze jeziorko. Słońce delikatnie ogrzewało moją bladą skórę. Zamknęłam oczy i nie przejmowałam się już niczym, nic nie miało znaczenia. Tylko ta chwila. Wtedy domyśliłam się, gdzie się znajduję. Byłam już w tym miejscu. Spędziłam tu połowę najcudowniejszych wakacji w całym moim życiu. To domek letniskowy rodziny Potterów. Spojrzałam za siebie i to co zobaczyłam było czymś dziwnym. Ujrzałam ten dobrze znany mi budynek, ale nie to przykuło moją uwagę. Przed szklanymi drzwiami stał mały, czarnowłosy chłopiec. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem. Na jego małym nosku spoczywały idealnie okrągłe okulary. Malec miał na oko trzy  latka. Podbiegł do mnie wystawiając rączki do przodu. Jego uśmiech sprawił mi mnóstwo radości, pomimo tego, że w zasadzie nie znałam go. Kiedy znalazł się blisko mnie chwycił mnie za rękę, a ja poczułam przyjemny dreszcz. Spojrzałam w idealnie orzechowe oczy malca, mojego małego Jamesa. 
                -Lilyanne Evans!- odezwał się Syriusz Black, którego twarz znajdowała się idealnie obok mojej.- Czy ty w ogóle sypiasz? Moczysz włosy w obiedzie.
Cała grupka moich znajomych wybuchła śmiechem. James spojrzał na mnie uśmiechnięty, ale jakby z politowaniem. Objął mnie ramieniem i szepnął do ucha
                -Chodź śpioszku, zrobimy sobie wolne od reszty zajęć.
Moje serce przyspieszyło, na twarz wpłynął delikatny rumieniec, a nogi były jak z waty. Dobrze, że mnie obejmował, bo nie wiedziałabym czy w ogóle istnieję. To jak ten chłopak na mnie działał przechodziło już wszelkie granice. Podniosłam się delikatnie z miejsca, a Potter zrobił to samo. W mojej głowie pozostawało jednak ważne pytanie Dlaczego śnił mi się mały James?
                -Jakby ktoś o nas pytał, wymyśl coś- rzucił James w kierunku Łapy, na co ten odpowiedział mu skinieniem głowy.
Potter chwycił mnie za rękę, żebym nie upadła po drodze. Chyba z wrażenia- pomyślałam, jednak on chronił mnie przed uśnięciem w połowie drogi do dormitorium. Z trudem pokonywałam wszystkie schody, zakręty, aż w końcu udało nam się stanąć przed portretem Grubej Damy. James wypowiedział cicho hasło, a kobieta pomarudziła trochę, że nie jesteśmy na lekcji, ale w końcu ukazała nam wejście do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Udaliśmy się do dormitorium Huncwotów, może dlatego, że panowie wiedzieli, że my się tam kierujemy i na pewno nie przyjdzie im do głowy przeszkadzać, a ja miałam cztery współlokatorki, z czego tylko jedna wiedziała, że zmierzam z chłopakiem do dormitorium. Przystanęłam przy zaścielonym łóżku Jamesa.
                -Nie mam pidżamy, pójdę po nią do siebie- wyjąkałam


                -Nie ma mowy, nie puszczę cię, bo jeszcze zabijesz się na schodach, ledwo stoisz. Czekaj chwilkę- odezwał się Rogacz, grzebiąc w swojej szafce. Po chwili wyciągnął z niej kawałek szarego materiału i podał mi. Okazał się on być koszulką Pottera. Spojrzałam na jego rozpromienioną twarz.
Otworzyłam drzwi od łazienki i weszłam w celu przebrania się w wygodniejszy strój. Poczułam wielką ulgę po rozwiązaniu krawatu zwisającego na mojej szyi. Pozbyłam się całego szkolnego uniformu, złożyłam go ładnie i ułożyłam na szafce. Na komplet czarnej bielizny narzuciłam koszulkę Pottera, sięgała mi za pośladki. Cóż, nie jest to najlepszy strój na wizytę w dormitorium chłopaka, ale byłam tak zmęczona, że myślałam tylko o śnie, liczyłam na to, że James postara się, aby żaden z nauczycieli nie dowiedział się o tym, że tu przebywam, a tym bardziej w takim stroju. Zdjęłam gumkę z moich długich rudych włosów i potrząsnęłam głową. Kosmyki delikatnie opadały mi na twarz, przez co wydałam się dość kobieca. Nigdy nie postrzegałam się jako kogoś bardzo kobiecego, zawsze nie miało to dla mnie znaczenia, ale zauważyłam, że z czasem, z wiekiem moje podejście do tego typu rzeczy zaczęło się zmieniać. Byłam już w pełni gotowa, żeby wyjść z małego pomieszczenia. Uchyliłam drzwi i ujrzałam Jamesa, który był już przebrany w swoje krótkie spodenki i wygodną koszulkę. Sprawnie dokładał do swojego łóżka poduszki. Podeszłam do niego cichutko, na palcach i przytuliłam go znienacka od tyłu. Kiedy poczuł, że moje ciało styka się z jego, wzdrygnął się. Odwrócił się delikatnie tak, że teraz stał twarzą do mnie. Przytulił mnie do siebie i przycisnął swoją brodą czubek mojej głowy. Wtuliłam się w niego i poczułam te cudowne, dobrze już mi znane perfumy. Pociągnęłam go w kierunku jego łóżka, położyłam się pierwsza i czekałam aż znów poczuję ten cudny zapach. Przymknęłam lekko oczy, oczekując Pottera obok mnie. Chłopak jednak najpierw przykrył mnie dokładnie kołdrą, ucałował czule moje czoło i pogładził policzek. Następnie przeszedł z drugiej storn łóżka i ułożył się wygodnie obok mnie, również nakrywając swoje ciało ciepłą pierzyną. Leżałam plecami do niego, więc nie widziałam jego twarzy, ale czułam, że się uśmiecha. Żadne słowa nie były już potrzebne, wiedziałam co czuje. Objął mnie swoimi ramionami, przez co czułam się najbezpieczniejsza na świecie. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego, podświadomie zawsze bałam się lecz teraz cały strach minął, i złość, i smutki. Liczyliśmy się tylko my dwoje, wtuleni w siebie i zakochani bez opamiętania.
                -Chciałbym kiedyś chodzić spać, wiedząc, że gdy się obudzę to będzie kolejny dobry dzień. Budzić się i patrzeć w twoje cudowne zielone oczy, oglądać twój uśmiech i widzieć jak bardzo jesteś szczęśliwa- powiedział cichutko szepcząc mi do ucha.
Zabrakło mi powietrza w płucach. Nigdy nie słyszałam jeszcze takich słów. Wiedzieć, że jest się dla kogoś całym światem, wszystkim co sprawia mu radość to coś wspaniałego. On był dokładnie kimś takim dla mnie. Danie mu szansy było najlepszą decyzją mojego życia, nigdy jeszcze nie czułam się tak wspaniale, jak od momentu kiedy jestem z nim.
                -Odkąd mam ciebie jestem najszczęśliwsza na świecie. Jesteś teraz dla mnie najważniejszy, jesteś wszystkim co mam. Kocham cię- wyszeptałam.
                -A ja ciebie kocham- odparł z miłością.
Czułam jakby tak właśnie miało być już zawsze, jakbym miała co dzień budzić się u boku tego mężczyzny. Ta myśl przyspieszyła bicie mojego serca. Chciałam tego, oglądać go każdego poranka. Z taką myślą odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
***
Pojedynczy promyczek słońca ogrzewał moją twarz. Leżałam z nadal zamkniętymi oczami, otulona w kołdrę. Nie czułam obecności nikogo obok mnie. Wzdrygnęłam się i otworzyłam oczy. Jamesa faktycznie nie było już obok mnie. Przestraszyłam się. Wtedy właśnie zobaczyłam kawałek pergaminu leżący obok mnie. Bez wahania podniosłam go i zaczęłam czytać.
Poszedłem po coś do jedzenia. Za pewne jak się obudzisz będziesz głodna. Za chwilę wracam, nie martw się.
-J     
      
Do mojej głowy nagle znów wpłynęła okropna myśl. Muszę ukraść Potterowi mapę huncwotów i pelerynę niewidkę. To zadanie stało się niewiarygodnie proste, ale przeszkodziło mi tylko jedno. Uczciwość. On nie okłamałby mnie, nie okradł i nie oszukał tylko po to, aby znaleźć jakiś przedmiot, nawet jeśli miałby to być tak magiczny przedmiot jak ów Zmieniacz Czasu. Przede wszystkim nie zataiłby nic przede mną, byłby szczery do samego końca. Po tym co mi powiedział dziś, serce mi pękało, że muszę to zrobić. Niestety, nie było już odwrotu.
Wstałam powolnie z łóżka Jamesa, przeczesałam swoje długie, rude włosy jedną ręką, a drugą podparłam się szafeczki nocnej. Zakręciło mi się w głowie, ponieważ wstałam za szybko, więc kilka sekund zajęło mi przywrócenie się do porządku. Pierwszą postanowiłam przeszukać tajemną skrzynkę stojącą tuż obok wejścia do pokoju. Kiedy otworzyłam wieko, zobaczyłam tylko jakieś dziesięć podrobionych różdżek i paczkę fasolek wszystkich smaków, napoczętą za pewne przez Petera. Rozejrzałam się jeszcze raz. Tym razem postanowiłam sprawdzić coś co uznałam właściwie za ostateczność. Kufer Pottera był dla mnie czymś do czego nigdy w życiu nie powinnam wtykać swojego małego nosa. Jednak, pomimo wszystkich głosików w mojej głowie mówiących „Głupia, nie rób tego!”, zrobiłam to. Pierwszą rzeczą jaką zauważyłam był złoty znicz leżący spokojnie na pelerynie niewidce. Cel został osiągnięty! ½ potrzebnych mi do zniszczenia sobie związku rzeczy odnaleziona! Kiedy podniosłam kawałek magicznego materiału moim oczom ukazał się kawałek złożonego pergaminu. To musi być to!- pomyślałam. Teraz byłam już gotowa. To musiało stać się dziś w nocy.

***
            Światło z wydobywające się z końca różdżki było delikatne, jednak na tyle silne, że potrafiłam zobaczyć dwa przejścia. Wiedziałam już, że prawe drzwi prowadzą do wyjścia z korytarza, lewe jednak skrywały tajemnicę. Ciśnienie mi podskoczyło, wcale nie chciałam być w tym miejscu sama, nie mogłam także zabrać nikogo ze sobą. Skoro już znalazłam się w tym miejscu, narażając własny związek, przyjaźń, a może nawet i życie, błędem byłoby nie spróbować. Wypuściłam głośno powietrze i dotknęłam ręką zimnej klamki w wielkich drzwiach. Nacisnęłam mocno i wyjrzałam przez przejście.


Zobaczyłam coś zupełnie innego niż stary kamienny pokój, którego się spodziewałam. Pomieszczenie okazało się być śnieżno białe, zarówno podłoga, jak i wszystkie ściany. Na środku dość sporych rozmiarów pokoiku stał mały, okrągły, biały stolik, na którym leżała poduszeczka. Tylko ona była w innym kolorze, swoim błękitem przypominała niebo. Dotknęłam satyny kiedy sięgnęłam po przedmiot leżący na niej. Wyglądał jak malutki, okrągły zegarek wiszący na złotym łańcuszku. Cały był z tego samego metalu. Był piękny. Zamiast tarczy zegara znajdowało się coś co przypominało klepsydrę. To musiał być tajemniczy zmieniacz. Nic innego nie mogło wyglądać tak cudownie. Zastanawiała mnie tylko jedna rzecz, dlaczego wszystko w tym pomieszczeniu nie było zakurzone. Skoro zmieniacz ukryty był przez wiele, wiele lat, kurz powinien znajdować się wszędzie. Nie potrafiłam jednak zaprzątać sobie tym głowy, kiedy patrzyłam na ten cudowny, maleńki przedmiot. Ta niepozorna rzecz potrafiła wyrządzić tyle zła, ale również i dobra. Zdjęłam ze swojej szyi złote serduszko, które dostałam do Jamesa z okazji świąt Bożego Narodzenia i położyłam je na stoliku. Jego miejsce zajął magiczny przedmiot, który miał później sprawić mi mnóstwo problemów. Schowałam go pod koszulę, którą miałam na sobie, aby był nie widoczny dla innych i bezpieczny. Wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę drugich drzwi. Pozostawiłam jednak po sobie coś cennego, leżącego na stoliku. To miało okazać się moim największym błędem.

8 komentarzy:

  1. Hej ;) Dziękuję za poinformowanie o nowym rozdziale.
    Muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona, nareszcie rozkręcasz fabułę w swoim opowiadaniu i to wzbudza moją ciekawość. Szkoda, że Lily oszukała Jamesa i podwójnie szkoda, że zamieniła serduszko od niego na zmieniacz, zawsze współczuję temu biednemu chłopakowi :( Ale z drugiej strony, dobrze, że jej nie idealizujesz, a to pozwala na nowy, interesujący wątek. Bardzo jestem ciekawa, jakie problemy wynikną z tej sytuacji. Czekam na koleny rozdział :)
    Pozdrawiam - Nianiokat

    OdpowiedzUsuń
  2. Po co jest jej ten zmieniacz czasu co?! No ja pierdolę! Czemu jej to zrobiłaś?!
    Rozdział fajny. Gdyby nie jego sens!!! Foch Forever!! Lily ma wyjść z tego cała i zdrowa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokop Lily! Niech cierpi! :-D jak mozna pierw mowic ze sie kocha a pozniej zostawiac cos tak cennego. Lily nie dorosla do powaznego zwiazku. Nie docenia tego co ma. Niech James da jej popalic za wszystkie czasy. A zmieniacz czasu to moim zdaniem jedna wielka pulapka. Pewno nie bedzie potrafila z niego korzystac i zostanie uwieziona w petli czasu. James powinien teraz juz interweniowac xD Sorry :-D ale lubie czytac jak dokopuja tej rudej malpie :-D

    OdpowiedzUsuń
  4. ALE SUPER!
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
    Oby jak najszybciej! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na wstępie bardzo bardzo przepraszam, że nie komentowałam ostatnich rozdziałów, ale od teraz chyba takowego problemu nie będzie :D
    Rozdziały były genialne, jak zawsze zresztą. Zastanawia mnie zachowanie Jamesa i Kurta, ciekawe o co im chodzi?
    Lilka sobie biedy jeszcze narobi, nie dość, że wzięła bez pozwolenia tj, ukradła Jamesowi MH i PN , to jeszcze zapomniała wziąć ten śliczny łańcuszek od niego i przez tą błyskotkę jak mniemam się wkopie... Ahh, ciekawe kto go znajdzie i kto wie o Zmieniaczu Czasu, proszę o szybką kontynuacje, Ann

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku. Przeczytała całe opowiadanie za jednym zamachem i muszę się przysnać, że zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Jejciu jestem tak ciekawa, co będzie dalej, że nie mogę zebrać myśli. Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Cicha_Blester0230 maja 2014 17:13

    Z całego bloga tylko 4 ostatnie notki trzymają poziom. Reszta jest strasznie naiwna. Niezbyt dopracowana i nie do końca przemyślana. Poniżej kilka wad, które wyłapałam :
    Akcji jest za dużo i dzieje się za szybko. W każdej notce mamy jakieś nieporozumienie, tajemnice, kłótnie. Czy naprawdę jest to niezbędne ?
    Bardzo ubogie opisy. Obrazki które zamieszczasz, może i są fajne [ moim zdaniem jednak niepotrzebne] ale na pewno nie zastąpią opisów. A nie obrazujesz wyglądu pomieszczeń, sytuacji , zachowań. Jednak nie nic na siłę. Nikt nie prosi o cały akapit na temat sukienki. Postaraj się je po prostu troszkę dopracować.
    Mam nadzieję , że nie będzie już kłótni między Potterem i Evans w stylu : on się całował z blondyną, ona dotknęła tamtego chłopaka. Są one bardzo dziecinne- wręcz głupie. Jedyną sprzeczką która Ci w miarę wyszła byłą ta w domku. [ Jak ja bym ją pisała to bym ją troszkę przeciągnęła, sprawiła by Potter powiedział jej coś naprawdę niemiłego lub kazał się wynosić. ]
    Nawiązując do kłótni. Twoi bohaterowie strasznie dużo ryczą. Nawet faceci. :/
    Najbardziej mnie jednak denerwuje to, iż publikujesz tylko JEDNĄ notkę w miesiącu . A i to nie zawsze. GDZIE jest notka z tego miesiąca ? !

    Zapewne będę tu zaglądać. Może nawet skomentuje.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem strasznie ciekawa, do czego Lily użyje zmieniacza :) A może ten sen z małym Jamesem był prawdziwy i ona cofnie się w czasie?
    No nie wiem, lecę dalej ;)
    Pozdrawiam, Nessa Laime

    OdpowiedzUsuń

Theme by MIA